Schodzicie na dół omijając podejrzane kafelki. Towarzyszą wam odgłosy bębnienia w ogromne odrzwia budynku, ale im głębiej schodzicie tym słabiej je słychać, aż milkną zupełnie. Stopnie kończą się. Musicie być co najmniej kilkanaście metrów pod ziemią. Pochodnia rozświetla jedynie niewielki fragment korytarza, w którym się znajdujecie... Imponująca budowla. Ściany są całe pokryte malunkami. Nie widać miejsca, które pozostało by czyste, nie tknięte pędzlem artysty. Postacie zdają się wychodzić z kamienia, widoki sięgają dalej niż powinny, w zamierzeniu twórcy... Imponujące, zbyt piękne, żeby było to tworem kultury Norsmenów, ale możecie odnaleźć wśród malowideł pismo północy. Ci którzy je rozumieją, potrafią odczytać niewiele... coś o bohaterach... wielkiej wojnie, fatum... zła krew...
Idziecie korytarzem prosto, aż dochodzicie do niewielkiej komnaty komnaty, na której środku stoi sarkofag... Tylko, że sarkofag jest rozchylony, a w środku niczego nie ma.
Diehl: Jako prowadzący, pierwszy zobaczyłeś sarkofag i jako pierwszy doszedłeś do oczywistego wniosku, że coś nie gra. Jako pierwszy też, uskoczyłeś, gdy nadepnięty przez ciebie kafelek ustąpił pod stopą.
Widzicie, jak idący jako drugi, Olaf osuwa się na kolana i przewraca przebity zardzewiałym bełtem.
Diehl: Czujesz, że coś się zaraz wydarzy i mimowolnie przesuwasz się w stronę ściany... w stronę cienia.
Nie zdążyliście nawet odetchnąć po śmierci towarzysza, gdy słyszycie za swoimi plecami głos:
- Rabusie! Tchórzliwe robactwo... nie ma już ucieczki.
Odwracacie się sięgając po broń i widzicie jak w wejściu stoi rozkładający się człowiek. Gdzieniegdzie bieleją kości... mięso odpada. Smród zgnilizny zaczyna wypełniać pomieszczenie. Tylko po imponującej posturze i ubiorze można stwierdzić, że to Norsmen. W rękach dzierży włócznię wykonaną z czarnego drewna i małą okrągłą tarczę błyszczącą w świetle pochodni. Za jego plecami natomiast zaczynają sie pojawiać inni, również rozkładający się Norsmeni. Wydaje się, że wychodzą ze ścian, ale nie... dopiero teraz widzicie, że malunki tak sprytnie zostały wykonane, że maskowały kolejne odnogi głównego korytarza.
- Co macie na swoje usprawiedliwienie, aby niepokoić przeklęte dusze Olrica i jego podwładnych... _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Patrzę z lekkim przestrachem na nieumarłego i zduszam w sobie chęć zgładzenia go. W końcu się uspokajam i mówię:
-Przybyliśmy po świętą włócznię Olrica z polecenia najwyższego kapłana! Nadszedł czas wielkich czynów i nadejścia nowego króla, a włócznia ma mu służyć za oręż i oznakę, że jest on królem! Z łaski Olrica, podarujcie nam tą włócznię i błogosławieństwo na powrotną drogę, a nie będziemy zakłócać wam więcej spokoju, Morr mi świadkiem.
<Nieumarły wybucha śmiechem, który w jego przegniłej krtani brzmi raczej jak rzężenie.>
- Olric już tu panem nie jest. Owszem mam włócznię z jego błogosławieństwem... oraz przekleństwem i nie sądzę abym chciał się jej pozbywać. Wielkie czyny mówisz? Jestem gotów na wielkie czyny, otworzyliście mój grobowiec. Wyjdę więc i ogłoszę Norsce me panowa...
<milknie i obraca na moment głowę. Widzicie za jego plecami jak jeden z nieumarłych wchodzi po schodach na górę>
- Widzę, że jednak nie jesteście głupi i nie przyszliście sami. Wiedzcie jednak, że nawet te trupy na górze wam nie pomogą! _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
< Unoszę prawą ręke do góry, z emblematem kruka i zaczynam modlitwę - skupiam cąła swoją moc i wiarę w tej modlitwie>
"Godzina prawdy wreszcie wybiła, złą Norsmenie drogę obrałeś
Więc z prochu powstałeś i wproch się obrucisz,
Gdy Morra prawo nędzniku porzucisz" _________________ #sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry Północy: Kain
Kobiet potrafiących służyć za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze światów. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadającego materaca nie jest już takie proste
-Odwracasz się od swego bóstwa, kapłanie? Tak... pozwól, by święta moc Morrytów uśpiła ciebie na zawsze.
Podtrzymuję Krąg Śmierci i ujmuję pewniej miecz. Czekam na Dantesa. On tutaj jest potężniejszy. Zerkam ze zdziwieniem na te ścierwoludy co tu wchodzą.
"Nie przypominam sobie byśmy przyprowadzali ze sobą truposze. Dantes wspomniał coś o Donhardzie. Czyżby był zdrajcą? Jeśli tak, spotka go kara śmierci. Oby z mojej ręki." _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Do³±czy³: 12 Wrz 2005 Posty: 567 Sk±d: Z Wezendorfu
Wys³any: Sob Mar 31, 2007 21:23 Temat postu:
- Gdzie ja tu moge chodzic a co jest pulapka Hest gadaj szybko !
- Panie martwiaku jak to mowia Wyzywam Cie na pojedynek jeśliś Honorowy wystąp.
<Dobywam szabli i wymachuje nimi młynki> _________________ #Przyjaciel czy Wróg? => Ludiver, człek
Zgubiłeś ich ostatniego dnia podróży. Nie zdołałeś ich już odnaleźć, ale zdołałeś za to podczas poszukiwań odnaleźć ukryte obok starego, powykręcanego drzewa, składającego się w zasadzie z trzech pojedynczych roślin, przejście wgłąb ziemi. Pamiętałeś słowa kapłana, gdy mówił, że kurhan znajduje się właśnie obok tego drzewa. Zszedłeś po niewielkich schodkach do ciemnego korytarza. Ciasnota i zapach stęchlizny nie doskwierał ci tak bardzo jak brak światła, ale pochodnie, miała reszta drużyny. Droga przez mrok zajęła ci pięć minut, aż w końcu dostrzegłeś łunę światła na zakręcie korytarza. Wychodząc zza niego, znalazłeś się przed pomieszczeniem, z którego twój mały korytarz wyglądał zaledwie jak wnęka. Wyszedłeś wprost na piekło...
------------------------------------------------
Reszta
Nieumarły uśmiechnął się szeroko.
- Zabić ich! - Wycharczał, po czym rzucił się na Nurgotha W jednej chwili w pomieszczeniu się zakotłowało....
Nurgoth: Norsmen rzucił się na ciebie mierząc włócznią w twoją pierś. Zdołałeś zbić uderzenie szablą i uchylić się przed ciosem tarczą. Wyprowadziłeś dwa celne uderzenia, ale oba zostały błyskawicznie odbite. Czujesz jak twoje mięśnie się rozgrzewają, jednak świadomość braku miejsca, niepokoi cię. Nie walczyłeś nigdy w katakumbach.... próbujesz wyczuć przeciwnika, wyprowadzając kolejne cięcia... przez pierś, na głowę... i w końcu ci się udaje. Jeden z twoich ciosów nie zostaje zablokowany i przecina brzuch nieumarłego... Podnosisz głowę, by z triumfalnym uśmiechem popatrzeć w oczy przeciwnika, ale nie widzisz na jego twarzy bólu.... wręcz przeciwnie. Odwzajemnia uśmiech i posyła ciebie mocnym uderzeniem tarczy na posadzkę i zamierza się na ciebie włócznią... widzisz w jego jedynym pozostałym oku szaleństwo...
Holst: Skupiasz całą swoja siłę woli na utrzymaniu kręgu. Wraz z naporem ożywieńców, na niewidoczną barierę rośnie nacisk na twój umysł. Długo nie wytrzymasz. Kilku z nich przeszło i rzuciło się na resztę... Odbiłeś wymierzony przeciwko tobie cios i jednocześnie zmniejszyłeś moc modlitwy... kolejny ożywieniec wszedł do pomieszczenia... Czujesz twoje oczy wilgotnieją od bólu... Jest ich aż tylu stłoczonych w korytarzu... i każdy chce wejść... Widzisz przez łzy, jak jeden z nich podchodzi do ciebie... zamierza się mieczem...
Diehl: Odskoczyłeś gdy cios jednego z Norsmenów prawie przeciął cię w pół. Poczułeś za sobą ścianę... odbijasz się od niej i nurkujesz pod ramieniem przeciwnika. Gdy się odwraca wbijasz mu w oko nóż... tak po prostu... Ale zamiast upaść, sięga wolną ręką do niego i wyjmuje ostrze z pustego oczodołu. Z uśmiechem podnosi miecz i opuszcza ostrze na twój bark. Instynkt wyrywa ciebie ze zdumienia i znów odskakujesz... ich się nie da zabić... Widzisz w tle, jak Kastor cofa się pod naporem ciosów dwóch Norsmenów, aż dotyka plecami ściany. Ujmuje pewniej miecz i jednym cięciem strąca głowę ożywieńcowi, który upada na ziemię... Tymczasem drugi przecina pierś Kastora... thrall osuwa się na posadzkę.
Dantes: Twoja modlitwa została wysłuchana. Ożywieniec, który cię atakował najpierw zwolnił a potem upadł na kolana z jękiem i zaczął się rozsypywać. Kolejny tak samo... Już masz skierować emblemat przeciwko wodzowi, gdy zauważasz tuż koło niego postać Aderusa...
Aderus: Pojawiasz się obok ubranego w futra i skóry, dzierżącego czarną włócznię ożywieńca, który zamierza się na leżącego przed nim marynarza... _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Do³±czy³: 12 Wrz 2005 Posty: 567 Sk±d: Z Wezendorfu
Wys³any: Pia Kwi 06, 2007 22:33 Temat postu:
<Odturlikowywuje sie od przeciwnika poczym sprezynka wstaje>
<Zrzucam futro na ziemie. Jak to dziadostwo bedzie mnie krepowac nigdy z tad nie wyjdziemy. Dobra Ciasna kajuta walka szybka z przeskokami miedzy towazyszami a wrogami broniac sie ich cialami i odbijając się od nich dodając lub ujmując pędu. Tak to dobra taktyka. >
- Ty parchata góro gnijącego mięsa jesteś mój!
<Skracam systans zeby nie mogl efektywnie walczyć bronią. Uwazam na drzewce i tarcze. Wyprowadzam ciosy w konczyny tak aby korpus upadł na ziemie>
- Zatanczmy jak człowiek z gnijącym workiem kości.........
<Błyskam szerokim uśmiechem> _________________ #Przyjaciel czy Wróg? => Ludiver, człek
Widząc że nie ma to sensu, luzuję umysł i pozwalam ulecieć magii. Potrząsam chwilę głową by rozprysnąć łzy i ujmuje pewniej miecz. Walę nim z góry, starając się urąbać im kończyny i rozrąbać łby. Cały czas uważam na atak i staram się go uniknąć.
<Nie zastanawiając sie ani chwili rzucam się na ożywieńca niczym rozjuszony byk. Wpadam na niego. Próbuje go przewrócić i wyrwać mu włócznie. Jeśli padnie i nie póści włóczni będę kopał jego zwietrzały czerep, aż rozkruszy sie lub odpadnie i wtedy zabiore mu włócznie starając się jakoś stąd wydostać. Przez głowe przelatuje mi myśl ale odpędzam ją ponieważ nie czas teraz na rozważania. Czas działać.> _________________ Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
< Spoglądam z niepokojem na mężczyzne który się pojawił >
- Zejdz.......już - krzyczę - zaczynam na nowo zmawiać modlitwe do Boga mego
< Zaczynam przybliżać się, przy okazji zerkam jak radzi sobi Holst...> _________________ #sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry Północy: Kain
Kobiet potrafiących służyć za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze światów. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadającego materaca nie jest już takie proste
Do³±czy³: 23 Cze 2005 Posty: 64 Sk±d: z tÄ…d i owÄ…d :)
Wys³any: Pon Kwi 09, 2007 14:46 Temat postu:
<pozbawiony broni nie zastanawiając się długo ruszam biegiem w stronę ożywieńca - zabójcy Kastora, z biegu staram się kopnąć go w miejsce zgięcia nóg w kolanach(z tyłu) po czym zgrabnym przeskokiem staram się ominąć monstrum, chwycić oręż Kastora i ciąć półobrotem w miejsce szyi pozbawionego równowagi ożywieńca> _________________ Sesja Altdorf(wejście do kanałów): Grom Harginson
Sesja Wichry Północy: Diehl Jager
Aderus: Wpadasz razem z ożywieńcem na przeciwległą ścianę. Słyszysz pod sobą chrzęst przesuwanych kości. Wyrywasz mu z dłoni włócznię i rzucasz jak workiem na ziemię. Dopiero jak się odsuwasz, widzisz, że ma zmiażdżoną czaszkę... chyba od uderzenie w ścianę. Odwracasz wzrok w stronę korytarza... Reszta ożywieńców, które jeszcze niedawno próbowały dostać się do pomieszczenia zaczęła toczyć walkę z.... innymi nieumarłymi, którzy szarżują po schodkach prowadzących gdzieś w górę. Jak na razie nikt nie odkrył niszy, dzięki której się tu znalazłeś. Nagle twoją głowę przeszywa ból... ogromny ból, który wyciska ci z oczu łzy... tak jakby ktoś wbijał ci w głowę szpikulec... trwa zaledwie chwilę.... ułamek sekundy... po czym znika. Patrzysz ponownie na ożywieńców... w głowie krystalizuje ci się pewna myśl...
Diehl: Mijasz swojego przeciwnika i wbiegasz w swój cel. Trafiłeś w zgięcie... ożywieniec ugina nogę, a ty tymczasem porywasz ziemi miecz Kastora... Obracasz się mierząc ostrzem w szyję... ale twój cios zostaje zablokowany przez oręż przeciwnika. Słyszysz szczęk metalu, a siła uderzenia wprawia twoją rękę w drżenie. Wolną dłonią ożywieniec posyła cię na ścianę.... ból promienieje gdzieś w okolicy brzucha. Otrząsasz się i stajesz na równe nogi. Kastor siedzi wsparty o zimne kamienie obok ciebie... jeszcze żyje. Już masz podnieść miecz by odbić uderzenie przeciwnika... gdy Norsmen zatrzymuje się i upada bezwładnie na ziemię.
Fratus: Podnosisz się i chwytasz ponownie za broń, którą wypuściłeś upadając na ziemię. Twój przeciwnik najwyraźniej już nikogo nie skrzywdzi... Widzisz Aderusa... jednego z thralli, którzy z wami podróżowali. Stoi wyprostowany w wejściu do pomieszczenia. To może być gra świateł, ale wydaje ci się potężniejszy niż zwykle... wyższy... w rękach dzierży ową włócznię, która tak niedawno zagrażała twemu życiu.
Holst: Zaczynasz machać ostrzem we wszystkie strony, zapamiętale rąbiąc wszystko co przed tobą na kawałki. Poczułeś uderzenie w brzuch, ale to tylko bardziej cię rozjuszyło... nagle czujesz ogromne zawirowanie mocy.... gdzieś w pobliżu... gdzieś obok was... Rozglądasz się dookoła siebie. Porąbałeś dwóch Norsmenów... reszta też sobie poradziła. Jesteście sami w pomieszczeniu, ale z głębi korytarza dochodzą odgłosy walk.
Dantes: Ostatni z nieumarłych walczących z tobą upadł. Widzisz jak ich wódz również upada, zmiażdżony przez Aderusa, który wyłonił się nagle ze ściany. W pomieszczeniu jest jeszcze jeden nieumarły, który walczy z Diehlem... jednym słowem posyłasz go w niebyt... przerzucasz wzrok na Aderusa... Thrall zaciska dłoń na drzewcu włóczni... czujesz nagle ogromny wybuch mocy, który na ułamek sekundy cię paraliżuje. Poza tym gdzieś w okolicy zaczyna narastać aura czarnoksięstwa... twój cel się zbliża... _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
-Zabierajmy tę cholerną włócznię Olrica i uciekajmy stąd. Aderus, dobrze cię widzieć! Jak się tu dostałeś? Bo chyba nie poprzez główne wejście? Musimy zabrać artefakt i uciec stąd, póki się te ścierwa leją...
"Chciałbym je zniszczyć w imię Morra, ale chyba nie ma na to szans."
Sprawdzam ranę na brzuchu i ścieram łzy z twarzy. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach