Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼iZaloguj si, by sprawdzi wiadomo禼i   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt VI Nowy Porz膮dek 艢wiata
Id do strony 1, 2, 3 ... 16, 17, 18  Nast阷ny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nast阷ny temat  
Autor Wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Sob Cze 06, 2020 15:12    Temat postu: Akt VI Nowy Porz膮dek 艢wiata Odpowiedz z cytatem

<Rhunar>

<Wyp艂yn臋li艣cie nie zauwa偶eni. Zreszt膮 kto by si臋 spodziewa艂 szuka膰 was pod wod膮. Wcze艣niej um贸wi艂e艣 si臋 z Arkatem ,偶e spotkacie si臋 dwa dni drogi od Marienburga, w zatoce dok艂adnie w po艂owie dystansu do Fortu Solace. Odk膮d Arkat uciszy艂 Jordiego nie rozmawiali艣cie zbyt wiele, po pierwsze aby oszcz臋dza膰 powietrze, a po drugie odnios艂e艣 wra偶enie, 偶e to jaka艣 niepisana regu艂a aby w 艂odzi podwodnej robi膰 jak najmniej ha艂asu. Kobiety przypatrywa艂y wam si臋 ca艂y czas poza momentami kiedy spa艂y. Axerund prowadzi艂 okr臋t a Jordi dogl膮da艂 mechanizm贸w i od czasu do czasu zachodzi艂 do maszynowni gdzie znika艂 na d艂u偶sze momenty. Ty mog艂e艣 korzysta膰 z tylnych foteli do woli. Dwa dni min臋艂y bardzo szybko i wyl膮dowali艣cie w um贸wionym miejscu. Dwa okr臋ty kupieckie Arkata ju偶 tam na was czeka艂y. Krasnoludy zd膮偶y艂y wy艂adowa膰 wszystko na wozy i zej艣膰 na l膮d, czekali tylko na was. Zbrojmistrz wysadzi艂 was na brzeg po czym prze艂adowano kowad艂o pod przykryciem najpierw z 艂odzi podwodnej na okr臋t kupiecki, nast臋pnie na 艂贸d藕 wios艂ow膮 i dopiero na w贸z stoj膮cy na l膮dzie. Razem z Melis膮, Jordim i Ismen臋 zaj臋li艣cie w贸z z kowad艂em a zbrojmistrz obieca艂 do was do艂膮czy膰 po tym jak ukryje 艂贸d藕 podwodn膮. Z zatoki wszystkie wozy krasnoludzkie ruszy艂y na wsch贸d niczym wielka karawana. Arkat prowadzi艂 poch贸d jad膮c na pierwszym wozie. Wszystko posz艂o g艂adko jak dot膮d chocia偶 kiedy spogl膮da艂e艣 na krasnoludy nie wygl膮da艂y na zadowolone. Po ca艂ym dniu podr贸偶owania bezdro偶ami dotarli艣cie na skraj Upad艂ych Wzg贸rz. Przed wami rozci膮ga艂a si臋 pokryta mg艂膮 r贸wnina. Zatrzymali艣cie si臋 aby odpocz膮膰, rozprostowa膰 nogi i zje艣膰 posi艂ek.>

-To ju偶 niedaleko <rzek艂 Arkat do wszystkich.> -Za kilka klepsydr tam dotrzemy wi臋c nie rozbijajcie obozu.

<Post贸j nie trwa艂 d艂u偶ej ni偶 kwadrans. Po tym czasie wozy ruszy艂y dalej znikaj膮c we mgle. Poruszali艣cie si臋 wolno po wyja艂owionej ziemi, pe艂nej pozosta艂o艣ci po jakich艣 odleg艂ych w czasie bitwach. W kt贸rym艣 momencie zza mg艂y wy艂oni艂a si臋 masywna i rozleg艂a budowla. Jej g艂贸wna, najwy偶sza wie偶a niczym ludzkie ramie z rozwart膮 d艂oni膮 si臋ga艂a palcami w niebo jakby chcia艂a pochwyci膰
s艂o艅ce. >


<Ecoliono, Kurt, Tellan>

<Od waszego pierwszego popasu za miastem min臋艂y ju偶 ponad dwa dni. Dawno ju偶 opu艣cili艣cie szlak do Middenheim i droga zamieni艂a si臋 w twarde kamieniste bezdro偶a. Na szcz臋艣cie nie natrafili艣cie na 偶adne patrole ani wrogie wojska. Tak naprawd臋 nie spotkali艣cie nikogo po drodze. Na ka偶dym postoju Tellan razem z Iruyhem trenowali szermierk臋 a Kurt przygl膮da艂 im si臋 z zazdro艣ci膮 kiedy Ewa zmienia艂a mu opatrunki i wciera艂a w jego rany kolejne porcje ma艣ci. Ecoliono pilnowa艂 swojej radosnej gromadki odprawiaj膮c nabo偶e艅stwa do Pana Sn贸w. Pustkowia pozbawione drzew i ro艣lin nie napawa艂y jednak optymizmem. Poczuli艣cie si臋 jeszcze bardziej zdo艂owani gdy ziemia sta艂a si臋 pylista niczym popi贸艂 i pe艂na zardzewia艂ych pozosta艂o艣ci po dawnych bitwach.Podr贸偶uj膮c dalej nie wiecie w kt贸rym momencie otoczy艂a was mg艂a ale Morryci zdawali si臋 doskonale wiedzie膰 dok膮d si臋 kieruj膮. 艣wie偶e ko艣ci i pozosta艂o艣ci po obozie kt贸ry by艂 tutaj rozbity nie wi臋cej ni偶 kilka tygodni temu zaciekawi艂y was cho膰 nie zatrzymywali艣cie si臋 aby to zbada膰. W kt贸rym艣 momencie zza mg艂y wy艂oni艂a si臋 masywna i rozleg艂a budowla. Jej g艂贸wna, najwy偶sza wie偶a niczym ludzkie ramie z rozwart膮 d艂oni膮 si臋ga艂a palcami w niebo jakby chcia艂a pochwyci膰 s艂o艅ce. >


<Klaus>

<Zostawi艂e艣 konw贸j morryt贸w i uda艂e艣 si臋 pieszo na w艂asn膮 r臋k臋 w kierunku gdzie prawdopodobnie zatrzyma艂a si臋 nadchodz膮ca armia. Przez kilka godzin przedziera艂e艣 si臋 przez okoliczne bagna nale偶膮ce do otoczenia miasta a偶 dotar艂e艣 do obozu wroga. Kilka statk贸w zakotwiczonych na rzece otoczonych by艂o namiotami. Obozowisko rozbito na obu brzegach. Dostrzeg艂e艣 stra偶e patroluj膮ce okolice i pilnuj膮ce namiot贸w. Zar贸wno na statkach jak i przed namiotami powiewa艂y sztandary z bia艂ymi i czerwonymi liliami.>

<Elbereth>

<Nocna wizyta u namiestnika zacz臋艂a si臋 od powa偶nej wymiany zda艅. Zdecydowa艂a艣 si臋 jednak na dyplomacj臋 zamiast u偶ycia si艂y czy te偶 magii. Po d艂ugich, twardych i m臋cz膮cych negocjacjach uda艂o ci si臋 uzyska膰 przychylno艣膰 namiestnika do tego stopnia, 偶e mogli艣cie rozmawia膰 swobodnie na temat twojej misji. Mimo i偶 musia艂a艣 si臋 nie藕le napoci膰 podsuwaj膮c liczne p艂ynne argumenty aby to osi膮gn膮膰, to jednak by艂a艣 zadowolona. >

-Zapewne masz racj臋 Elbereth i Marienburg upadnie razem z Elfim Miastem. Jednak mam swoje rozkazy... Nie oddam ci w艂adzy tylko dlatego, 偶e mnie ostrzegasz i o to prosisz..



_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus


Ostatnio zmieniony przez Blackswordsman dnia Sob Kwi 02, 2022 12:13, w ca硂禼i zmieniany 1 raz
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Nie Cze 07, 2020 00:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Kurt zdrowia艂. Cz贸艂 to w ko艣ciach. Ma艣膰 kap艂anki cud贸w mo偶e nie czyni艂a ale pomaga艂a. 艁agodzi艂a b贸l rozmi臋kcza艂a strupy. Tyle 偶e cia艂o musia艂o ca艂膮 robot臋 wykona膰 samo a to tak czy inaczej musia艂o trwa膰. Plusem ca艂ej sytuacji by艂o to 偶e mieli wikt i opierunek oraz byli w miar臋 bezpieczni. >

<Puki co nie by艂o co narzeka膰. Wiedzia艂 偶e pr臋dzej czy p贸藕niej b臋dzie musia艂 podj膮膰 decyzj臋 co dalej. Wiedzia艂 te偶 偶e w towarzystwie w jakim si臋 znalaz艂 t膮 decyzj膮 mo偶e do niego nie nale偶e膰. Puki co... cieszy艂 si臋 spokojem i sw臋dzeniem cia艂a, kt贸re znaczy艂o 偶e si臋 goi艂o. >

- O widzicie dziewczyny? A偶 si臋 cz艂owiek rwie jak co艣 takiego widzi – wskaza艂 trenuj膮cych Iruycha i Tellan –A my co? Wiem, wiem ja nie bardzo ale wy pi臋kne, m艂ode, zdrowe. Troch臋 ruchu dobrze wam zrobi a naszej sytuacji na pewno nieco umiej臋tno艣ci nie zawadzi. – Kurt u艣miechn膮艂 si臋 w duchu na zdo艂a艂a miny bretonek ale zachowa艂 kamienn膮 min臋 – Jak si臋 przy艂o偶ycie to za艂atwi臋 wam co艣 ciekawszego do roboty. – Zrobi艂 tajemnicz膮 min臋 pozwalaj膮c dziewczynom domy艣la膰 si臋 o ma na my艣li.

<W sumie nie mia艂 pewno艣ci czy uda mu si臋 co艣 za艂atwi膰 ale... Je偶eli wszystkie plotki oka偶膮 si臋 prawdziwe to w imperium i tak ci臋偶kie 偶ycie b臋dzie jeszcze gorsze. A wtedy kawa艂 偶elastwa w gar艣ci b臋dzie najlepszym co b臋dzie m贸g艂 im zda膰 od siebie.
Tak jak przy powrocie do zdrowia, tak dla kogo艣 niezwyk艂ego do 膰wicze艅 zaczyna膰 nale偶y powoli. Wi臋c jak zwykle zacz膮膰 od powo艂anych ruch贸w z mieczem i kaza艂 je powtarza膰 dziewczynom. Potem delikatny sparing mi臋dzy dziewczynami i 膰wiczenia z no偶em dla Etelki i z 艂amaczem dla Aniki.

Po 膰wiczeniach uda艂 si臋 do kap艂anki Alice>

- Mia艂bym pro艣b臋 w sprawie dziewczyn psze siostry. Nie jest dobrze 偶eby uczy艂y si臋 tylko broni. Elbereth uczy艂a je 艣piewu a nie wiem kiedy wr贸ci i czy b臋dzie mog艂a dalej mi z nimi pomaga膰. Czy mog臋 je przys艂a膰 do was na nimi, no tak przy okazji waszych 艣piew贸w. – Doda艂 po艣piesznie.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Nie Cze 07, 2020 17:23    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Stara艂em si臋 by droga do twierdzy nie by艂a zbyt nurz膮ca, ani zbyt ponura. Wi臋kszo艣膰 czasu sp臋dzi艂em na dyskusjach z krasnoludzkim kap艂anem Manaleliem i dwoma nizio艂kami Neloziemem i Wanecam. Do tego zajmow艂em si臋 nauczaniem ch艂opca, a w wolnej chwili wieczorami poprosi艂em o lektur臋 zabranych ksi膮g elfia wieszczk臋 Fudym臋. Oczywi艣cie nie zapomnia艂em o modlitwie, ani o nabo偶e艅stwach ku czci Morra.
Przy okazji postara艂em si臋 porozmawia膰 z Tellan, wiedz膮c i偶 do艣膰 dobrze w艂ada mieczem.

- Pani je艣li nie b臋dzie to przeszkod膮, to czy nie zechcia艂aby艣 Pani poduczy膰 ch艂opca w walce mieczem? Ja nie jestem wojownikiem, a jemu taka nauka mo偶e si臋 przyda膰 - s膮dz臋 偶e kij na razie powinien mu starczy膰.

***

Gdy dotarli艣my na miejsce, zapyta艂em si臋 krasnoludzkiego kap艂ana.

-To ju偶, jeste艣my u bram twierdzy?
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Pon Cze 08, 2020 17:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Bezproblemowe i szybkie opuszczenie miasta poprawi艂o mi troch臋 nastr贸j, jak i zmniejszy艂o napi臋cie zwi膮zane z obecn膮 sytuacj膮. Cho膰 zagini臋cie El nadal dr臋czy艂o moje my艣li. Przy pierwszej nadarzaj膮cej si臋 okazji, czyli na pierwszym popasie, zrobi艂em to co zamierza艂em i opu艣ci艂em morryck膮 kolumn臋. Po偶egnawszy si臋 z Kurtem i Ecoliono ruszy艂em wg艂膮b lasu, w kierunku gdzie mia艂 znajdowa膰 si臋 ob贸z wojsk Lucasa. Po drodze stara艂em si臋 znale藕膰 miejsce, gdzie m贸g艂bym przy wykorzystaniu swego odbicia w lustrze wody dok艂adnie wysmarowa膰 sobie mazid艂em moje kr贸tkie w艂osy tak, by przybra艂y naturalnie czarny kolor. Tak przygotowany ostro偶nie przedziera艂em si臋 przez bagnisty teren, szczeg贸lnie 偶e nadal mia艂em w pami臋ci grup臋 mutant贸w, kt贸ra skuma艂a si臋 nie tak dawno z Tellan. "Oni gdzie艣 na tych bagnach 偶yli. Niby tylko paru ich prze偶y艂o atak na rezydencj臋, ale to wcale nie znaczy, 偶e wszystkie bytuj膮ce tutaj mutanty w tym ataku bra艂y udzia艂. A poza tym Ci najgro藕niejsi prze偶yli i ca艂kiem mo偶liwe, 偶e tu wr贸cili." Gdy w zasi臋gu wzroku mia艂em ju偶 ob贸z wojskowy w mej g艂owie by艂 ju偶 jaki艣 plan dzia艂a艅, kt贸ry nale偶a艂o rozpocz膮膰 od wst臋pnej obserwacji terenu.>

<Nad wyraz ostro偶nie i cicho poruszam si臋 wzd艂u偶 granic obozowiska, w takiej odleg艂o艣ci od niego, by nie narazi膰 si臋 na zauwa偶enie czy us艂yszenie przez obecne w pobli偶u stra偶e, czy inne kr臋c膮ce si臋 w okolicy osoby. Wyszukuj臋 wzrokiem jakiego艣 w miar臋 艂atwego do wdrapania si臋 drzewa z grubymi konarami, z kt贸rych m贸g艂bym dok艂adniej rzuci膰 okiem na to co dzieje si臋 wewn膮trz, czy nawet us艂ysze膰 co m贸wi膮 stra偶e patroluj膮ce jego granice. A jednocze艣nie m贸g艂bym si臋 tam na d艂u偶ej ukry膰. Staram si臋 te偶 zebra膰 jakie艣 ga艂臋zie z li艣膰mi z ziemi, czy te偶 uci膮膰 z krzak贸w, tak by po usytuowaniu si臋 na takowej ga艂臋zi m贸c si臋 ukry膰 przed wzrokiem innych. Nie przestaj臋 jednak uwa偶a膰 te偶 na to, by nie wle藕膰 w jak膮艣 zastawion膮 pu艂apk臋. "Taaa... Tam przy kamienio艂omie w Norldandzie nastawiali ich troch臋. Wi臋c mo偶e tutaj te偶 im si臋 zdarzy艂o.".>

<Po zaj臋ciu stanowisko staram si臋 dok艂adnie z g贸ry przyjrze膰 obozowi. Oceni膰 ograniczenia w wej艣ciu na jego teren - ewentualne palisady, rowy, wa艂y ziemne, przej艣cia mi臋dzy nimi, bramy. Wypatruj臋 tras i liczebno艣ci stra偶nik贸w strzeg膮cych wej艣cia ne jego teren, jak i tych poruszaj膮cych si臋 w 艣rodku. Zawracam przy okazji uwag臋 na to, czy nie towarzysz膮 im psy, czy te偶 inne zwierz臋ta. Przygl膮dam si臋 te偶 samemu obozowi, staraj膮c si臋 okre艣li膰 rozmieszczenie namiot贸w, w tym przede wszystkim takich, kt贸re nie wygl膮daj膮 jak zwyk艂e namioty dla wojska. Szukam wzrokiem tych wi臋kszych, kt贸re mog膮 stanowi膰 magazyny broni, czy prowiantu. Jak r贸wnie偶 takowych, kt贸re prezentuj膮 si臋 lepiej, wi臋c mog膮 stanowi膰 siedzib臋 oficer贸w, czy te偶 dow贸dc贸w, a mo偶e i samego Lucasa. Staram si臋 te偶 przyjrze膰 tym, kt贸re mo偶e nie rzucaj膮 si臋 jako艣 szczeg贸lnie w oczy, ale wygl膮da na to, 偶e ich otoczenie jest wyj膮tkowo pilnowane - by膰 mo偶e skrywaj膮 wewn膮trz co艣 lub kogo艣 istotnego. Wyszukuj臋 wzrokiem te偶 specyficznych miejsc, jak obozowe stajnie, warsztaty, szpitale, mesy, czy miejsca sk艂adowania machin bojowych. Przygl膮dam si臋 te偶 wygl膮dowi przechodz膮cych stra偶nik贸w, jak i innych 偶o艂nierzy, staraj膮c si臋 okre艣li膰 ich standardowe wyposa偶enie i prezencj臋. Je艣li uda mi si臋 dojrze膰 znajome twarze, jak na przyk艂ad Lucas, Rawderick, bykog艂owy, czy Wietrznica, to staram si臋 zapami臋ta膰 sk膮d i dok膮d zmierzali, by okre艣li膰 gdzie mog膮 stacjonowa膰 na sta艂e, ale te偶 gdzie znajduj膮 si臋 w danym miejscu. Wypatruj臋 te偶 dziwnych zjawisk, kt贸re mo偶na t艂umaczy膰 tylko obecno艣ci膮 magii, jak jednostki ubrane w dziwne stroje i wyposa偶one w dziwny ekwipunek mog膮ce by膰 czarodziejami. Jak te偶 istoty nie wygl膮daj膮ce lub te偶 nie zachowuj膮ce si臋 jak ludzie, czy inne rasy rozumne. Przy okazji wypatruj臋 SPECJALNYCH ZNAK脫W, kt贸re mo偶e gdzie艣 si臋 tam znajduj膮 (?). Staram si臋 te偶 nas艂uchiwa膰, by z wypowiadanych, czy wykrzykiwanych, s艂贸w m贸c dowiedzie膰 si臋 czego艣 istotnego. Szczeg贸lnie staram si臋 nas艂uchiwa膰 tego co m贸wi膮 do siebie stra偶nicy, staraj膮c si臋 us艂ysze膰 czy podaj膮 sobie jakie艣 has艂a i odzewy, kt贸re pozwoli艂y by mi swobodnie min膮膰 pilnuj膮cych 偶o艂nierzy. Obserwuj臋 te偶 tych poruszaj膮cych si臋 najbli偶ej mnie, by okre艣li膰, czy nie chodz膮 od czasu do czasu pojedynczo gdzie艣 dalej od swoich stanowisk, gdzie m贸g艂bym kt贸rego艣 po cichu wyeliminowa膰. "Mo偶e chodz膮 gdzie艣 za potrzeb膮 w las, czy na bagnisko. M贸g艂bym si臋 tam ukry膰 i kt贸rego艣 za艂atwi膰. Potem tylko przebra膰 si臋 w jego ubranie, wyposa偶y膰 w jego sprz臋t i jakbym zna艂 has艂a, jak i wi臋cej szczeg贸艂贸w na temat oddzia艂贸w, ich pochodzenia itd. to mo偶e m贸g艂bym udawa膰 takiego 偶o艂daka i m贸c w miar臋 bezpiecznie dosta膰 si臋 do 艣rodka. Szczeg贸lnie pod os艂on膮 nocy. A i po samym terenie obozowiska mo偶na by do艣膰 swobodnie si臋 porusza膰 potem nawet w dzie艅." Je艣li nie jestem w stanie us艂ysze膰 niczego z wysoko艣ci, a obserwacja terenu niczego nie jest mi w stanie ju偶 odkry膰, to schodz臋 ostro偶nie i cicho na d贸艂, i poruszaj膮c si臋 jak najciszej, jak najostro偶niej i w jak najwi臋kszym ukryciu, staram si臋 podej艣膰 na tyle, by m贸c pods艂ucha膰 stra偶e.>
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Wto Cze 09, 2020 22:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Nocna rozmowa z Namiestnikiem zacz臋艂a si臋 ci臋偶ko, wr臋cz balansowa艂a na ostrzu no偶a, ale gdy ju偶 od艂o偶yli艣my na bok formalno艣ci i protoko艂y wi膮偶膮ce nas ze stanowiskami znale藕li艣my wsp贸lny grunt. Sytuacja zdawa艂a si臋 patowa. Ka偶de z Nas mia艂o swoje rozkazy, a niedotrzymanie ich by艂o wyrokiem 艣mierci, wi臋c znalezienie dobrego rozwi膮zania, w kt贸rym oboje prze偶ywali艣my zaj臋艂o klepsydry. W ko艅cu uda艂o si臋 obmy艣li膰 plan maj膮cy spore szanse powodzenia. Pozosta艂o jedynie odegra膰 swoje role nast臋pnego dnia przed wszystkimi. Oboje byli艣my zadowoleni z pomys艂u, kt贸ry pozwoli艂by nam za艂atwi膰 sprawy g艂adko oraz zgodnie z prawami. Podekscytowana wr贸ci艂am do domu by odpocz膮膰 i przygotowa膰 si臋 przed porankiem.
Wszystko sz艂o tak dobrze, jak nigdy. Wymkn臋艂am si臋 cicho by nie zbudzi膰 Beltheriona i dziewczynki, kt贸rzy na pewno pr贸bowaliby mnie zatrzyma膰. Publika na placu dopisa艂a. Ka偶dy mia艂 ochot臋 zobaczy膰, jak Namiestnik zabija mnie za sam fakt wyzwania go na pojedynek. Jedynie pojawienie si臋 elfki nieco skomplikowa艂o sytuacj臋. Raffanir by艂 zaniepokojony, ale nie by艂o innej mo偶liwo艣ci. Zwyci臋zca decyduje. By艂am przekonana, 偶e to wystarczy i 偶adna sekundantka oraz niuanse nie mog艂y tego zmieni膰. Si艂a. To zawsze przemawia do mrocznych.>

… dlaczego?… <Zadawa艂am sobie nieustannie to pytanie, gdy by艂o ju偶 po wszystkim. Siedzia艂am w fotelu chowaj膮c g艂ow臋 w d艂oniach, dr偶膮c z emocji.
...Sama go przekona艂am… zapewni艂am… zaufa艂 mi… gdyby si臋 nie hamowa艂… nie mia艂am z nim szans w walce na miecze… mia艂o p贸j艣膰 tak g艂adko… po co go u偶y艂a艣 po raz drugi…>

-Co艣 Ty zrobi艂a El..<Powiedzia艂am cicho sama do siebie.> Dlaczego.. dlaczego… Powiedzia艂a艣, 偶e dotrzymasz ustale艅…

<Obraz jego b贸lu, szoku, gdy zrani艂am go pierwsz膮 run膮 stan膮艂 mi przed oczami. Pokr臋ci艂am g艂ow膮. … dlaczego… by艂 ju偶 ci臋偶ko ranny… ledwo podni贸s艂 si臋 z ziemii.. Po co aktywowa艂am drug膮 run臋… > Nie nasza wina.. Nie 偶yje i nic z tym ju偶 nie zrobimy.

<... czy zrozumia艂e艣 przede mn膮, gdy wycelowa艂am karwasz, czy wci膮偶 wierzy艂e艣 w moje zapewnienie, 偶e do tego nie dopuszcz臋… Raffanirze... tak bardzo 偶a艂uj臋... Zacisn臋艂am powieki powstrzymuj膮c 艂zy w艣ciek艂o艣ci.> Jedno 偶ycie to niewiele skoro ocalisz reszt臋. We藕 si臋 w gar艣膰. Mamy wojsko pod murami.. mamy obowi膮zki. Nie mamy czasu na takie drobiazgi… <Spojrza艂am przed siebie.> Nale偶y podj膮膰 przygotowania.

<Wsta艂am rozgl膮daj膮c si臋 za Beltherionem. Blada wci膮偶 mia艂am przed oczami martwe cia艂o Raffanira oraz krew rozlewaj膮c膮 si臋 na bruk z wielu ran. >

-Przej臋艂am w艂adz臋. Musz臋 wiele przygotowa膰 przed poddaniem Miasta, ale najpierw doprowadzi膰 si臋 do porz膮dku. Chod藕. Mamy niewiele czasu, a du偶o spraw do za艂atwienia przed wyjazdem.
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Wto Cze 16, 2020 22:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Kurt>

<Uda艂o ci si臋 zmotywowa膰 dziewczyny do 膰wicze艅. Wedle twoich wskaz贸wek najpierw by艂a rozgrzewka a potem pojedynek, w kt贸rym Anika z Etelk膮 ca艂kiem dobrze si臋 bawi艂y. Oczywi艣cie Anika by艂a lepsza w szermierce ale nie by艂o tu zwyci臋zc贸w i przegranych. Na koniec dziewczyny 膰wiczy艂y osobno z broni膮 specjaln膮. Kiedy zapyta艂e艣 kap艂ank臋 o nauk臋 艣piewu zgodzi艂a si臋 z rado艣ci膮.>

<Ecoliono>

<Podr贸偶 mija艂a wam ca艂kiem mi艂o. Twoi klasztorni towarzysze ch臋tnie rozprawiali o religii a elfia wieszczka co dzie艅 czyta艂a ci troch臋 z ksi臋gi o zio艂ach kt贸r膮 zabra艂e艣 ze sob膮. Na popasie podszed艂e艣 do trenuj膮cych i poprosi艂e艣 Tellan o trening dla ch艂opca jednak kobieta milcza艂a. Za to m臋偶czyzna kt贸ry jej towarzyszy艂, ten kt贸rego sprowadzili艣cie na powr贸t z przekl臋tego miejsca rzek艂.> - Ja mog臋 trenowa膰 dziecko je艣li chcesz. Na pocz膮tek z drewnianym mieczem i zaczniemy kiedy ju偶 zakwateruj膮 nas w twierdzy Morryt贸w.

<Ecoliono, Kurt, Tellan, Rhunar>

<Ruszyli艣cie wreszcie ku bramie twierdzy. Im bli偶ej byli艣cie muru tym bardziej u艣wiadamiali艣cie sobie, 偶e twierdza tak naprawd臋 jest warownym miastem o czym 艣wiadczy艂y jej rozmiary. Mury zdawa艂y si臋 wspina膰 na wysoko艣膰 dwudziestu metr贸w co kilkadziesi膮t krok贸w opatrzone wie偶ami strzelniczymi i barbakanem. Ca艂a twierdza wygl膮da艂a na otoczon膮 fos膮 a podej艣cie pod mury na strza艂 z 艂uku zmienia艂o si臋 momentalnie w grz臋zawisko. Tylko droga by艂a utwardzona i bezpieczna do poruszania si臋. Gdy zbli偶yli艣cie si臋 pod bram臋 opuszczono dla was most zwodzony i podniesiono krat臋. Wreszcie znale藕li艣cie si臋 w murach twierdzy a waszym oczom ukaza艂y si臋 murowane domy, poletka uprawne, warsztaty, zagrody dla zwierz膮t razem z trzod膮. Ta cz臋艣膰 twierdzy by艂a podzielona murem na trzy cz臋艣ci, miasto z po艂udniow膮 bram膮, miasto z zachodni膮 bram膮 oraz miasto 艣rodkowe. Zabudowa by艂a bardzo rzadka i poza tym co zas艂ania艂 mur mo偶na by艂o ogarn膮膰 okiem prawie wszystko. Dalej na wzg贸rzu wznosi艂 si臋 g贸rny zamek. Z 艂atwo艣ci膮 mo偶na by艂o dostrzec ponad murami 艣wi膮tynie Morra oraz fortyfikacje. Mur g贸rnego zamku by艂 dwa razy wy偶szy ni偶 ten dolnego. Jeszcze wy偶ej, w centrum miasta twierdzy wznosi艂a si臋 czarna wie偶a , kt贸r膮 rzeczywi艣cie uformowano na kszta艂t ramienia z palcami si臋gaj膮cymi chmur. Wy jednak zatrzymali艣cie si臋 za pierwszym murem w dolnym zamku.>


<Ecoliono, Kurt, Tellan.>

<Wjechali艣cie przez po艂udniow膮 bram臋 twierdzy i zatrzymali艣cie si臋 przy budynku przypominaj膮cym koszary. Wewn膮trz jedna, wielka izba sypialna, a na zewn膮trz utwardzony plac do 膰wicze艅.>

-Zaczekajcie tutaj moi drodzy a偶 po was nie po艣l臋. <Rzek艂 Czarny Kruk. Kap艂anka Alice zostanie z wami... na wszelki wypadek. Templariusze, nowicjusze oraz Iruyh jad膮 ze mn膮. Tellan, ty tak偶e tutaj poczekaj. Mimo i偶 jeste艣 rycerzem w s艂u偶bie Morra to twoja pierwsza wizyta w tym miejscu. W razie pyta艅 kap艂anka Alice wam pomo偶e. Do zobaczenia p贸藕niej.
<Mistrz Morryt贸w wraz z wybranymi przez siebie lud藕mi ruszy艂 dalej drog膮 powoli pn膮c膮 si臋 ku g贸rze do nast臋pnej bramy. Wkr贸tce znikn臋li wam z
oczu za murami.>


<Rhunar>

<Z mur贸w zszed艂 do was jeden z rycerzy Morra aby was przywita膰 i porozmawia膰.>

-Witajcie szlachetna raso krasnoludzka i ty elfko. Z rozkazu Czarnego Kruka mo偶ecie korzysta膰 z tej cz臋艣ci miasta. Wszystkie znajduj膮ce si臋 w niej zabudowania s膮 do waszej dyspozycji. Aby wej艣膰 do innych cz臋艣ci twierdzy musicie odczeka膰 na pozwolenie Mistrza Zakonnego. Zwierz臋tami oraz upraw膮 zajmuj膮 si臋 nowicjusze wi臋c prosz臋 im w tym nie przeszkadza膰. Rozgo艣膰cie si臋. Je艣li macie jakie艣 pytanie b臋d臋 tu z wami jeszcze przez chwil臋 a p贸藕niej wracam na mury. Nazywam si臋 brat Volke ale mo偶ecie mi te偶 m贸wi膰 rycerzu Volke.


<Klaus>

<Jest widno, s艂o艅ce jeszcze nie wsta艂o ale niebo jest ju偶 jasne. Bagienna okolica nie sprzyja艂a ani wzrostowi drzew ani swobodnemu poruszaniu si臋. Musia艂e艣 by膰 bardzo ostro偶ny aby nie uton膮膰 lub po prostu nie narobi膰 du偶ego ha艂asu. Jak okiem si臋gn膮膰 tylko niewielkie i liche drzewa g贸rowa艂y nad krzakami i wysokimi trawami. Obchodz膮c ob贸z, z przynajmniej t臋 jego po艂ow臋 znajduj膮c膮 si臋 po twojej stronie rzeki nie natrafi艂e艣 na 偶adne pu艂apki. Krajobraz sam w sobie jest pu艂apk膮. Jeden fa艂szywy krok i nikt nawet si臋 nie dowie, 偶e tu by艂e艣. Ob贸z nie ma 偶adnych sztucznych granic. Namioty rozbito przy samej drodze lub nad brzegiem rzeki czyli wsz臋dzie tam gdzie ziemia jest na tyle twarda aby kto艣 przypadkiem nie uton膮艂 w bagnach. Nie ma palisady. Teoretycznie na teren obozu mo偶na wej艣膰 z ka偶dej strony ale praktycznie tylko z drogi lub z rzeki. W innym wypadku trzeba p艂ywa膰 lub lata膰. Wi臋kszo艣膰 namiot贸w jest identyczna, zwyk艂e bia艂e p艂贸tno naci膮gni臋te na stela偶. S膮 tylko dwa namioty z b艂臋kitnego materia艂u we wzory bia艂ych i czerwonych lilii. Wygl膮da na to, 偶e wi臋kszo艣膰 偶o艂nierzy jest na zewn膮trz. Wojacy w b艂臋kitnych p艂aszczach odpoczywaj膮 ale s膮 gotowi wyruszy膰 w ka偶dej chwili. Zda艂e艣 sobie szybko spraw臋, 偶e to raczej kompanie reprezentacyjne. Nie maj膮 ze sob膮 ani zapas贸w ani machin. To wojsko ma si臋 szybko porusza膰 i 艂adnie wygl膮da膰. Na pewno nie s膮 te偶 nowicjuszami. Siedz膮 na swoich miejscach i nikt nigdzie nie chodzi poza wyznaczonymi patrolami ale i ci chodz膮 po trzy do pi臋ciu os贸b i nie oddalaj膮 si臋 od namiot贸w. Po twojej stronie rzeki znajduje si臋 tylko piechota. To wszystko tylko potwierdza wasze wcze艣niejsze przypuszczenia, 偶e chc膮 zaj膮膰 miasto bez walki, a przynajmniej bez walki na murach czy pod nimi. W pewnym momencie z jednego z b艂臋kitnych namiot贸w wyszed艂 starszy m臋偶czyzna z 艂ysiej膮c膮 g艂ow膮 i przerzedzonymi rudymi w艂osami. Mia艂 na sobie bia艂y p艂aszcz. Przyprowadzono mu konia, kt贸rego dosiad艂 i wyda艂 rozkaz wymarszu. 呕o艂nierze zebrali si臋 pospiesznie tworz膮c szyki i zbieraj膮c si臋 na drodze. Na drugim brzegu kawaleria w膮sk膮 kolumn膮 ruszy艂a jednocze艣nie z piechot膮 z tej strony. Nikt nie zwija艂 namiot贸w zostawiaj膮c je tak jak sta艂y. U艣wiadomi艂e艣 sobie jedn膮 rzecz. Namioty nie zosta艂y rozstawione aby odpoczywa膰 lecz aby zwr贸ci膰 uwag臋 ewentualnych obserwator贸w czy te偶 szpieg贸w. Po kilku chwilach ob贸z by艂 ju偶 pusty i zosta艂y tylko okr臋ty na rzece. w sumie trzy.>


<Elbereth>

<Zd膮偶y艂a艣 si臋 lekko oporz膮dzi膰 i wyruszy艂a艣 rozmawia膰 z sekundantk膮 pojedynku. Rozmowa nie by艂a d艂uga a odpowiedzi na pytania zaskoczy艂y ci臋. Wr贸ci艂a艣 do domu gdzie rozprawia艂a艣 chwil臋 z ukochanym...>
<Beltherion podni贸s艂 ci臋 w ramionach. Spogl膮daj膮c ci w oczy.> -Tak razem to zrobimy. Razem wyrwiemy jej serce skarbie… a miasto w艂a艣nie upad艂o… sp贸jrz..
<Elf nios膮c ci臋 na ramionach podszed艂 do okna z kt贸rego mog艂a艣 zobaczy膰 uliczki rodzimej dzielnicy. Ku twemu zdumieniu pe艂no by艂o tam 偶o艂nierzy w niebieskich p艂aszczach. Piechurzy, strzelcy , konnica. Na twoich oczach zajmowali Elfie Miasto. Nie by艂o 偶adnej walki poniewa偶 nie by艂o z kim walczy膰. Wygl膮da艂o na to, 偶e po twoich s艂owach przed domem elfiej rady mroczne elfy natychmiast zabra艂y si臋 do opuszczenia tego miejsca. Sztandary i chor膮gwie m贸wi艂y jasno, 偶e s膮 to wojska ksi臋cia Lucasa. Czy mo偶e by膰 gorzej?>

-Musz臋 si臋 szybko zastanowi膰 jak mamy we tr贸jk臋 znikn膮膰 z tego miejsca...
<Beltherion postawi艂 ci臋 na pod艂odze. >- Trzeba j膮 w co艣 ubra膰. Mam nadziej臋, 偶e masz co艣 poza kocem lub tylko p艂aszczem.
<Ruszyli艣cie po schodach na g贸r臋.> - Co innego kiedy sam si臋 przemykam. We troje to jak t艂um, za dnia wsz臋dzie nas zauwa偶膮. Umiecie skaka膰 po dachach albo bardzo dobrze p艂ywacie?
<Beltherion szepn膮艂 ci na ucho.> - Dziewczynka tylko nas spowalnia i jest ci臋偶arem. Bez niej mo偶e nam si臋 uda ale z ni膮 nie widz臋 tego. Nie mam pomys艂u jak wydosta膰 was obie, nie unios臋 was na plecach…
<Kiedy weszli艣cie do sypialni Jillia chowa艂a si臋 pod ko艂dr膮 niczym dziecko przez potworami ze sn贸w. Czasu by艂o naprawd臋 zero. Kto艣 otworzy艂 na dole drzwi do waszego domu i us艂ysza艂a艣 g艂osy.>

-Przeszuka膰 dom, zatrzyma膰 i wyprowadzi膰 ka偶dego. Raz raz, genera艂 chce mie膰 wszystko pod kontrol膮 najp贸藕niej za p贸艂 klepsydry…

<Reszt臋 pami臋tasz jak przez mg艂臋. Wo艂anie o pomoc do twojej Pani i czarn膮 pustk臋, kt贸ra ci臋 poch艂on臋艂a razem z Belem i dziewczynk膮.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Arya
Klucznik
Klucznik


Do潮czy: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys砤ny: Czw Cze 18, 2020 17:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Podr贸偶 do twierdzy min臋艂a do艣膰 szybko gdy偶 ka偶d膮 woln膮 chwil臋 po艣wi臋ca艂am na rozmow臋 z Iruyhem oraz trening fechtunku. Nie stroni艂am r贸wnie偶 od kontaktu z innymi podr贸偶nymi i gdy tylko mieli ch臋膰 na rozmow臋 stara艂am si臋 pozna膰 ich na nowo. 膯wiczenia fechtunku z Iruyhem by艂y wyczerpuj膮ce ale doskonale wp艂ywa艂y na moje cia艂o. Mimo b艂ogos艂awionego stanu ca艂kiem szybko i zr臋cznie porusza艂am si臋 w pojedynku.

Gdy Kap艂an Ecoliono zapyta艂 mnie o trening ch艂opca zamilk艂am na moment zak艂opotana pro艣b膮.
Przez chwil臋 zastanawia艂am si臋 czy tak na prawd臋 jestem w stanie trenowa膰 m艂odzie艅ca, szczeg贸lnie teraz gdy sama musz臋 przypomnie膰 sobie wszystko czego nauczy艂am si臋 do tej pory.

- Ch臋tnie pomog臋 kiedy tylko b臋d膮 mog艂a...- powiedzia艂am w ko艅cu spogl膮daj膮c na kap艂ana- Ale z pewno艣ci膮 trening z Iruyhem b臋dzie dla niego bardzo dobrym do艣wiadczeniem- u艣miechn臋艂am si臋 do Iruyha.

Gdy dotarli艣my pod do sam膮 twierdz臋 odczu艂am ulg臋, 偶e droga mimo nadchodz膮cego niebezpiecze艅stwa min臋艂a nam spokojnie.
Surowa w swym obrazie twierdza- miasto mimo wszystko wzbudza艂a zainteresowanie.

Gdy dotarli艣my do koszar i Czarny Kruk wraz z Iruyhem oraz innymi kap艂anami ruszyli dalej postanowi艂am wykorzysta膰 ten czas by porozmawia膰 z towarzyszami.

- Czy mo偶emy porozmawia膰 bracie Ecoliono ?- podesz艂am do kap艂ana gdy ten odpocz膮艂 ju偶 troch臋 po podr贸偶y- Podr贸偶owali艣my razem zanim straci艂am pami臋膰, prawda? Wszystko co teraz wiem o moim 偶yciu pochodzi od Iruyha. Chcia艂abym z twoich ust us艂ysze膰 jakie by艂o moje 偶ycie. Co o mnie wiesz? Jak膮 osob膮 by艂am...? Czy zechcia艂by艣 po艣wi臋ci膰 mi troch臋 czasu?
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi颅ve bir颅th to a burning star"
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Sob Cze 20, 2020 20:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sklonilem si臋 m臋偶czy藕nie i odpowiedzia艂em mu.

-Dzi臋kuj臋 Panie 偶e chcesz uczy膰 ch艂opca, mam nadziej臋 偶e oka偶e si臋 poj臋tnym uczniem.

Po czym u艣miechn膮艂em si臋 na s艂owa Tellan i odpowiedzia艂em.

-Tobie Pani te偶 dzi臋kuj臋 je艣li zechcesz uczu膰 ch艂opca, dw贸ch nauczycieli zawsze jest lepsze ni偶 jeden.


***

Gdy dotarli艣my to twierdzy i przekroczyli艣my jej bramy i dojechali艣my do celu naszej drogi. Mistrz Zakonu po偶egna艂 nas i wraz z pozosta艂ymi skierowa艂 si臋 ku zamkowi, pozostawiaj膮c nas pod opiek膮 kap艂anki Alice. Najpierw poprosi艂 towarzyszy by rozpakowali i a potem udali si臋 na odpoczynek - ka偶dy z nas by艂 zm臋czony i znu偶ony drog膮.
Zreszt膮 sam mia艂em zamiar uda膰 si臋 na spoczynek, zreszt膮 przyda艂by si臋 zje艣膰 porz膮dny posi艂ek i porz膮dne si臋 obmy膰.

Gdy ju偶 rozpakowa艂em sw贸j skromny dobytek, pomog艂em te偶 ch艂opcu - a nast臋pnie odszuka艂em 艂aw臋 i usiad艂em by odpocz膮膰 i odm贸wi膰 modlitw臋.
Wtedy podesz艂a do mnie Tellan, wys艂ucha艂em jej po czym odpowiedzia艂em.

- Pani, postaram odpowiedzie膰 na twoje pytanie - ale pami臋taj Pani 偶e ka偶dy nie wa偶ne czy jest cz艂owiekiem, elfem czy krasnoludem inaczej oceni i os膮dzi 偶ycie kogo艣 innego. Wi臋c pami臋taj Pani 偶e to co us艂yszysz mo偶e si臋 r贸偶ni膰 od tego co powie Mistrz Rhunar czy Czarodziejka Elbraht.
Spotkali艣my si臋 na szlaku Pani, ty Pani i towarzysze kierowali艣cie si臋 ku Bretoni do miasta Courone - by ram uleczy膰 skaz臋 kt贸ra dotkn臋艂a wasze umys艂y i dusz臋 Si贸str Pani Mi艂osierdzia. Mo偶na powiedzie膰 偶e Bogowie czuwali i nasze drogi si臋 przeci臋艂y a losy po艂膮czy艂 - ja sam mia艂em uda膰 si臋 do miasta Zweedorf, z kt贸rego wy Pani i pozostali towarzysze wyruszyli艣cie. Kieruj膮c si臋 wola Morra przy艂膮czy艂em si臋 do was, zreszt膮 Pani w mych wizjach to ty by艂a艣 wybrana przez Kruka - co jak wida膰 okaza艂o si臋 prawd膮. Zreszt膮 okaza艂a艣 mi pom贸c i dobro膰 Pani, zar贸wno wtedy jak i p贸藕niej.
Nast臋pnie w mie艣cie Neuse Emskrank starli艣my si臋 z zielonosk贸rymi, jako艣 uda艂o si臋 nam prze偶y膰 i odp艂yn膮膰 z zniszczonego przez ork贸w miasta - wiem Pani 偶e stan臋艂a艣 w obronie nas wszystkich. Szcz臋艣liwie uda艂 si臋 nam dotrze膰 do Bretoni i samego klasztoru Si贸str Mi艂osierdzia, skaza kt贸ra dotyka艂a wasze cia艂a i dusz臋 zosta艂a ulaczona moc膮 Pani Mi艂osierdzia, a ty sama Pani powierzy艂a艣 si臋 jej opiece. Sama zreszt膮 potem Pani pomog艂a艣 mi ocali膰 klasztor Morra z r膮k Nekromantow kt贸rzy zdradzili 艣wi膮tynie Morra i oddli si臋 plugawej magi.
Nast臋pnie udali艣my si臋 do Marinburga, gdzie Pani odda艂a艣 si臋 s艂u偶bie Morrowi i zosta艂a艣 rycerzem Kruka - tam te偶 stoczyli艣my starcie z plugawymi demonami, a ty sama ruszy艂a艣 by uwolni膰 tego kt贸rego kochasz.

Nie liczy艂em 偶e moja opowie艣膰 w czym艣 pomo偶e, ale im wi臋cej Tellan wie o sobie tym bardziej jest mo偶liwe 偶e odzyska swe wspomnienia.

Pani je艣li tego chcesz to mog臋 spr贸bowa膰 by艣 dzyska艂a pami臋膰 lub cz臋艣膰 wspomnie艅 kt贸re nale偶膮 do ciebie. Morr nie tylko jest Panem 艢mierci, ale te偶 Panem Losu - to dzi臋ki jego woli mo偶emy widzie膰 to co jest zakryte i postrzega膰 zar贸wno przysz艂o艣膰 jak i przesz艂o艣膰. Je艣li Pani pozwolisz to wykorzystuj膮c modlitw臋 i moc kt贸ra zsyla nam Pan Kruk贸w m贸g艂bym spr贸bowa膰 by艣 dojrza艂a sw膮 przesz艂o艣膰, mo偶e to pozwoli by艣 zrozumia艂 kim jeste艣 o co masz czyni膰.
Jednak potrzebowa艂 bym troch臋 czasu by si臋 przygotowa膰.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Ariena
Mod Bog贸w
Mod Bog贸w


Do潮czy: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys砤ny: Nie Cze 21, 2020 10:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Rozmowa z elfk膮 by艂a kr贸tka i zadziwiaj膮co szczera, cho膰 pod sam jej koniec zdenerwowa艂a mnie na tyle, 偶e mia艂am ochot臋 j膮 zabi膰. Powstrzyma艂am si臋 jednak zachowuj膮c zimn膮 krew. Nie by艂o czasu na szarpanie z ka偶dym, gdy pod murami sta艂a armia. Od trzech dni niemal nie spa艂am, nie jad艂am tylko walczy艂am. T臋 bitw臋 nale偶a艂o odpu艣ci膰. Zacisn臋艂am pi臋艣ci obiecuj膮c sobie zemst臋, po czym wr贸ci艂am do domu by poinformowa膰 Beltheriona, 偶e nale偶y od艂o偶y膰 nasze plany i czym pr臋dzej opu艣ci膰 Marienburg. Jego wybuch niezadowolenia nieco mnie zaskoczy艂 przelewaj膮c czar臋 goryczy. Z rozmowy wywi膮za艂a si臋 awantura, lecz zamiast cisn膮膰 z w艣ciek艂o艣ci kul膮 ognia ograniczy艂am si臋 do rzucenia wazonem. Jakby porzucenie wojny oraz obowi膮zk贸w mia艂o rozwi膮za膰 nasze problemy.>

-Jestem magiem bitewnym Bel! Mam wrog贸w przed kt贸rymi nie ukryj臋 si臋 w Starym 艢wiecie, a teraz pewnie i do艂膮czy do nich Wied藕mi Kr贸l. Gdzie niby mamy si臋 ukry膰 przed magami i demonami? A mo偶e dla 艣wi臋tego spokoju zrobi臋 to co na arenie! Niech wszyscy wymr膮 to b臋dziemy mieli spok贸j!

<Krzycza艂am nie zwracaj膮c nawet uwagi na obecno艣膰 dziewczynki, kt贸ra uciek艂a do pokoju zostawiaj膮c nam nasze sprawy. Dopiero jego pytania o dziecko sprawi艂y, 偶e zamar艂am. Nie mia艂am poj臋cia o czym m贸wi, p贸ki nie u艣wiadomi艂 mi, i偶 jeszcze przed znikni臋ciem by艂am przy nadziei. Tego by艂o ju偶 za wiele. Co艣 co uzna艂am za przera偶aj膮cy koszmar uderzy艂o we mnie z podw贸jn膮 moc膮, gdy okaza艂o si臋, 偶e by艂o prawd膮. Za艂ama艂am si臋 trac膮c grunt pod nogami, lecz i na to nie by艂o czasu. Armia Lucasa ju偶 wkroczy艂a do Elfiego Miasta. Musia艂am wzi膮膰 si臋 w gar艣膰. Zby艂am jego propozycj臋 by zostawi膰 dziewczynk臋. Mo偶e i 艂atwiej by艂oby Nam bez niej, ale nie zamierza艂am jej porzuca膰 tylko dlatego. By艂a pod moj膮 opiek膮. Wpadli艣my do sypialni. Propozycj臋 poddania si臋 skomentowa艂am jedynie s艂owami “-Po moim trupie…”, po czym poprosi艂am Jili臋 by zacz臋艂a si臋 ubiera膰. Sytuacja nie pozostawia艂a mi wyboru. Kaza艂am mu wzi膮膰 j膮 na r臋ce, a sama stan臋艂am naprzeciw drzwi zas艂aniaj膮c t臋 dw贸jk臋. 艢ciskaj膮c mocniej top贸r oraz celuj膮c karwaszem w stron臋 wej艣cia, na wypadek gdyby weszli, skontaktowa艂am si臋 z Shasuuviel prosz膮c by nas st膮d zabra艂a. Na szcz臋艣cie otworzy艂a dla nas przej艣cie i spokojnie da艂am si臋 poch艂on膮膰 czarnemu, jak noc, wirowi by po chwili znale藕膰 si臋 przed drzwiami do jej komnat w mie艣cie mrocznych elf贸w. Nie tak dawno by艂am tu z Etelk膮 i mia艂am 艣wiadomo艣膰, 偶e b臋d臋 musia艂a ochroni膰 Jili臋 oraz Beltheriona przed 艣mierci膮 z r膮k, kt贸rej艣 z zawistnych kap艂anek. U艣pi艂am dziewczynk臋, a jemu kaza艂am si臋 zachowywa膰, po czym stan臋艂am przed obliczem Najpot臋偶niejszej Kap艂anki Khael Mensha Khaine. Zreferowa艂am jej sytuacj臋 w Altdorfie oraz Marienburgu oraz poprosi艂am o pobyt samca oraz ludzkiego szczeni臋cia w moim domu p贸ki nie opuszcz臋 miasta. Jej zadowolenie z wykonania zadania, jakim by艂o przej臋cie w艂adzy w Elfim Mie艣cie zapewni艂o mi przychylno艣膰, a pro艣ba zosta艂a rozpatrzona pozytywnie. Czeka艂y mnie jednak obowi膮zki do wype艂nienia.>

-Zabior臋 j膮 oraz samca do komnaty, w kt贸rej pozostan膮 p贸ki nie wyrusz臋. Nie b臋d膮 jej opuszcza膰. Wydam polecenia niewolnicy by zaj臋艂a si臋 moimi sprawunkami i b臋d臋 do Twej dyspozycji zgodnie z Tw膮 wol膮 moja Pani. Twoje 偶yczenie jest dla mnie rozkazem.

<Zako艅czy艂am zabieraj膮c t臋 dw贸jk臋 ze sob膮 w jedyne bezpieczne dla nich miejsce i by przygotowa膰 si臋 na pe艂nienie s艂u偶by.>
_________________
Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email MSN Messenger
Lokim
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk眃: Warszawa

PostWys砤ny: Nie Cze 21, 2020 17:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Niezadowolony z braku dobrych punkt贸w obserwacyjnych obszed艂em od strony bagnisk t臋 cz臋艣膰 obozu, kt贸ra by艂a po mojej stronie rzeki. Zachowuj膮c jak najwi臋ksz膮 ostro偶no艣膰, zar贸wno co do pozostawania niezauwa偶onym, jak i w kwestii nie utopienia si臋 w mokradle, obserwowa艂em 偶o艂nierzy, ich zachowanie, wyposa偶enie, jak i struktur臋 samego obozu. Im trwa艂o to d艂u偶ej, tym wi臋cej rzeczy mi si臋 nie podoba艂o. W ko艅cu z ukrycia zaobserwowa艂em wymarsz oddzia艂贸w w kierunku miasta i postanowi艂em jeszcze chwile odczeka膰 zanim podejm臋 jak膮kolwiek akcj臋, cho膰 strasznie korci艂o mnie by od razu rzuci膰 si臋 do przeszukania tego, co po sobie ta dziwna armia pozostawi艂a. Dzi臋ki temu da艂em sobie czas na przemy艣lenia.>

<"Jako艣 ich kurna ma艂o. Wed艂ug tego co donosi艂 zakonnik powinno by膰 ich z dziesi臋膰 razy tyle, albo i wi臋cej. No i gdzie ich zaopatrzenie? Gdzie ten ca艂y majdan, kt贸ry zawsze ci膮gnie za sob膮 armia na dzia艂ania zbrojne? To nie s膮 oddzia艂y bojowe, to kompania reprezentacyjna. 呕o艂nierze nie s膮 nowicjuszami, ale tym razem ich celem nie jest walka, a triumfalne wkroczenie do Marienburga. Pokaz si艂y i co najwy偶ej st艂umienie niezadowolenia w艣r贸d tych grup mieszka艅c贸w, na kt贸rych ten pokaz nie zadzia艂a. No i s膮 zdecydowanie bli偶ej miasta ni偶 wynika艂oby to z otrzymanych informacji. A to mo偶e oznacza膰 dwie mo偶liwo艣ci. Albo zwiadowcy morryt贸w s膮 g贸wniani i nie potrafi膮 liczy膰, ani okre艣li膰 odleg艂o艣ci. Tudzie偶 nie s膮 g贸wniani, ale s膮 po stronie Wietrznicy i specjalnie wprowadzili wszystkich w b艂膮d, chc膮c wystraszy膰 i nak艂oni膰 do ucieczki tych, kt贸rzy by chcieli stawi膰 op贸r. Ludzi, krasnolud贸w, elfy. Wtedy takie wojsko wys艂ane drog膮 rzeczn膮 prosto z Altdorfu zupe艂nie wystarcza by zaj膮膰 Marienburg. Nie musi mie膰 zaplecza i zapas贸w. To wszystko znajdzie w 艣rodku. Druga opcja to 偶e zwiadowcy nie s膮 ani po stronie Lucasa, ani nie s膮 nieudolni. A to po prostu tylko cz臋艣膰 si艂. Gdzie艣 dalej jest g艂贸wny ob贸z z tym ca艂ym majdanem i reszt膮 armii. Ale oni nie zmierzaj膮 do miasta. Nie musz膮. Efekt zastraszenia zosta艂 osi膮gni臋ty i szpiedzy donie艣li im, 偶e miasto opuszczaj膮 krasnoludy, a elfy nie maj膮 zamiaru bawi膰 si臋 w walk臋. Wi臋c to co widzia艂em to tylko kompania, kt贸ra ma zaj膮膰 tryumfalnie Marienburg i utrzymywa膰 tam porz膮dek. Wpakowali ich na te trzy statki i wy艂adowali tutaj, co by przyspieszy膰 moment, gdy miasto dostanie si臋 w 艂apy Wietrznicy. Dlatego nawet nie trudzili si臋 w zabezpieczanie tego co tutaj zostawili. Bo to im ju偶 do niczego nie b臋dzie potrzebne. Tudzie偶 g艂贸wna cz臋艣膰 wojsk zmierza w tym kierunku w swoim tempie i w ci膮gu dnia, czy dw贸ch, zabezpieczy statki i wyposa偶enie obozu. No chyba, 偶e g艂贸wny trzon armii Lucasa ma inny cel. Ale jaki? Czy偶by interesowa艂a ich Bretonia? A mo偶e chodzi o twierdz臋 morryt贸w? Przecie偶 to gdzie艣 tam mia艂 sw贸j ob贸z nekromanta, kt贸rego unicestwi艂a El... Musz臋 to koniecznie sprawdzi膰. A mo偶e to jaka艣 cholerna magia. Iluzja. No bo po diab艂a rozk艂adali namioty, skoro wygl膮da na to, 偶e nawet z nich nie korzystali. Wygl膮da tak, jakby po opuszczeniu statk贸w czekali tylko na rozkaz do wymarszu. Po co wi臋c ta ca艂a pokaz贸wka, skoro nie jest ich wcale tak du偶o? Krasnoludy raczej nie opu艣ci艂y by swej cz臋艣ci miasta, widz膮c tylko tych 偶o艂dak贸w i takie ich obozowisko. Mo偶e to wi臋c pu艂apka na takich jak ja? Cholera. Jak ja nienawidz臋 magii. Musz臋 to sprawdzi膰.">

<Wypuszczam kilka strza艂 w namioty i gdy nie zauwa偶am, by ich zachowanie przeczy艂o prawom natury, cicho i w ukryciu wkraczam od strony drogi na teren obozu, po czym ostro偶nie go przeszukuj臋. Nie znajduj膮c nic ciekawego wchodz臋 po linie na pok艂ad pierwszego ze statk贸w i tam zatrzymuj臋 si臋, gdy zaczynam s艂ysze膰 dochodz膮ce z do艂u g艂osy. W napi臋ciu ws艂uchuj臋 si臋 w nie i gdy zdaj臋 sobie spraw臋 z tego 偶e jeden z nich nale偶y do Bykog艂owego i 偶e si臋 do mnie zbli偶aj膮, zamieram. Przera偶enie powoduje spowolnienie my艣li i dzia艂a艅, a to prowadzi do paniki, co ko艅czy si臋 tym, 偶e nie jestem w stanie znale藕膰 dogodnego miejsca na ukrycie si臋. I gdy wydaje si臋, 偶e ju偶 po mnie, to kto艣 a mo偶e co艣 mokrego i zimnego wci膮ga mnie pod stert臋 z艂o偶onych p艂贸cien 偶aglowych, zatykaj膮c mi ca艂膮 twarz wielk膮 艂ap膮 tak, 偶e ledwo mog臋 oddycha膰. Na pocz膮tku mam zamiar si臋 szarpa膰, ale gdy widz臋, 偶e to co艣 ukrywa mnie przez tamtymi zwyrodnialcami, to postanawiam zachowa膰 spok贸j. “Skoro ukrywa si臋 przed nimi i postanawia ukry膰 mnie, a nadal nie zaczyna mnie je艣膰, to mo偶e jest moim sprzymierze艅cem. Cho膰 podejrzewam, 偶e to mutant. Sam kiedy艣 te偶 takowym by艂em, wi臋c nie ma co ocenia膰 z g贸ry.” Nic nie jestem w stanie dostrzec, ale wyra藕nie s艂ysz臋 rozmow臋 os贸b wchodz膮cych na pok艂ad i wtedy zdaj臋 sobie spraw臋, 偶e drugim z nich jest Rawderick. Wys艂uchuj臋 wymiany zda艅 poplecznik贸w Wietrznicy z uwag膮, pozostaj膮c niezauwa偶onym. Po chwili jednak s艂ysz臋, 偶e ta dw贸jka zaczyna znowu schodzi膰 pod pok艂ad z zamiarem wypuszczenia kogo艣 lub czego艣 niebezpiecznego stamt膮d. Wtedy te偶 zostaj臋 szarpni臋ty z wielk膮 si艂膮 przez trzymaj膮c膮 mnie istot臋 i ci膮gni臋ty szybuj臋 w b艂oto poza statek. Wtedy mog臋 w ko艅cu si臋 jej przyjrze膰 i poznaj臋 w niej tego jaszczuropodobnego mutanta, kt贸ry przewodzi艂 w ataku na rezydencj臋 w Marienburgu. Ci膮gnie mnie on jeszcze przez chwil臋 z wielk膮 si艂膮 niczym szmacian膮 lalk臋, brn膮c w najniebezpieczniejsze bagniska jakby spacerowa艂 po rynku w mie艣cie. Gdy oddalamy si臋 na kilkaset krok贸w w ko艅cu mnie puszcza i zaczyna przes艂uchanie. Postanawiam zachowa膰 spok贸j i z sympati膮 porozmawia膰 z nim, wykorzystuj膮c to co wiem o nim, jego towarzyszach i ich problemach. Szybko odnosi to skutek i zostaj臋 puszczony wolno, a on znika po chwili w moczarach. Zaraz potem zauwa偶am, jak ze statku wychodz膮 dziwne postacie. Ich widok budzi we mnie tak ogromny strach, 偶e my艣l臋 tylko o ucieczce. Zwalczam to uczucie na tyle, by nie ruszy膰 nagle z krzykiem wg艂膮b bagien, i ju偶 po momencie jestem w stanie powoli i ostro偶nie oddala膰 si臋 od obozu, nawet obserwuj膮c z ukrycia to, co dzieje si臋 przy statkach. To co widz臋 budzi jednak coraz wi臋ksze zdziwienie i przestrach, wi臋c postanawiam oddali膰 si臋 stamt膮d ju偶 na dobre.>

<”Dobra… Trza jeszcze sprawdzi膰 ten drugi ob贸z. Ten z g艂贸wnymi si艂ami. Je偶eli jest, to gdzie艣 wzd艂u偶 tej rzeki. Bo to stamt膮d musia艂y wyp艂yn膮膰 te statki z kompani膮 reprezentacyjn膮. A nawet jak go tam ju偶 nie ma, to powinienem znale藕膰 艣lady gdzie si臋 udali." Jak postanawiam tak robi臋 i ruszam ostro偶nie wzd艂u偶 rzeki. Maszeruj臋 ca艂y dzie艅, by po zapadni臋ciu zmroku dotrze膰 do jakiego艣 miasteczka, gdzie znajduj臋 upragnione 艣lady. Dom i zabudowania zosta艂y spalone a reszta ograbiona. Dooko艂a miasteczka widz臋 艣lady du偶ego obozowiska, zgaszone ogniska, pozosta艂o艣ci po kuchni, 艣lady st贸p, kopyt i machin. Wygl膮da na to, 偶e przekroczyli tutaj rzek臋. Postanawiam przeczeka膰 w tym miejscu noc, zagrzebuj膮c si臋 w stercie spalonego dachu budynku dawnej ku藕ni. Noc mija spokojnie, ale zaraz po pobudce s艂ysz臋 d藕wi臋k ko艅skich kopyt i tocz膮cego si臋 wozu. Wygl膮dam zza winkla by dostrzec, 偶e wielki w贸z zaprz臋偶ony w sz贸stk臋 koni zatrzyma艂 si臋 w centrum spalonego miasteczka. Wozowi towarzyszy dziewi臋ciu je藕d藕c贸w, bardzo dobrze i bogato wyposa偶onych, nosz膮cych barwy ksi臋cia Lucasa. Gdy jeden z nich zsiada z konia i zdejmuje he艂m, pora偶a mnie to, gdy偶 poznaj臋 w nim samego ksi臋cia. Ten偶e rozk艂ada si臋 wygodnie na fotelu wyci膮gni臋tym z wozu przez jego poddanego i zaczyna spo偶ywa膰 podany mu posi艂ek. Ja sam mam ch臋膰 u偶y膰 艂uku i zako艅czy膰 jego 偶ycie tu i teraz. Ju偶 nawet si臋gam po sw膮 bro艅, ale w ko艅cu rozs膮dek zwyci臋偶a i poprzestaj臋 na obserwacji, szczeg贸lnie 偶e pilnuj膮cy go rycerze nie daj膮 mi nawet szansy na podej艣cie bli偶ej, by spr贸bowa膰 jakichkolwiek innych dzia艂a艅. S艂owa wypowiadane przez Lucasa powoduj膮 narastanie we mnie z艂o艣ci, jednak udaje mi si臋 nad sob膮 zapanowa膰 na tyle d艂ugo, 偶e w ko艅cu ksi膮偶臋 wraz z obstaw膮 zbieraj膮 si臋 i w spokoju opuszczaj膮 to miejsce. Ja sam przechadzam si臋 przez pewien czas po ruinach miasteczka i pozosta艂o艣ciach obozu, ale nie znajduj膮c niczego ciekawego uznaj臋, 偶e pora ruszy膰 dalej.>

<"G艂贸wnej cz臋艣ci armii ju偶 nie mam szans dogoni膰. Maj膮 nade mn膮 przynajmniej dzie艅 przewagi. Mam za to troch臋 informacji, kt贸re mog膮 zainteresowa膰 moich sojusznik贸w. Mo偶e nawet oni wyci膮gn膮 z nich wi臋cej tre艣ci, ni偶 ja jako prosty strzelec jestem w stanie. A to oznacza, 偶e musz臋 dosta膰 si臋 do twierdzy morryt贸w. Problem w tym, 偶e nigdy tam nie by艂em. Ech...Musz臋 wi臋c dotrze膰 do miejsca, gdzie si臋 z nimi rozdzieli艂em i po 艣ladach ruszy膰 ich tropem. Niezbyt mam jednak ochot臋 wraca膰 t膮 sam膮 drog膮, kt贸r膮 tu przyby艂em. To co si臋 dzia艂a przy statkach by艂o zbyt przera偶aj膮ce. Niby mog臋 ruszy膰 bezpo艣rednio st膮d w kierunku Marienburga i przy jego murach przedrze膰 si臋 do drogi, kt贸r膮 opu艣cili艣my miasto i t臋dy do miejsca popasu. No ale mam wra偶enie, 偶e zabierze mi to kilka dni, szczeg贸lnie 偶e nie znam zupe艂nie terenu. A na tak膮 strat臋 czasu nie mog臋 sobie pozwoli膰. Te偶 dlatego, 偶e po takim czasie 艣lady kolumny morryt贸w mog膮 zupe艂nie znikn膮膰 i za choler臋 nie odnajd臋 tej ich twierdzy. No c贸偶... Musz臋 zaryzykowa膰 i wr贸ci膰 po swoich 艣ladach. Tutaj dotar艂em w dzie艅, wi臋c mniej wi臋cej tyle samo powinna zaj膮膰 mi droga powrotna, szczeg贸lnie 偶e ju偶 znam szlak i nie b臋d臋 si臋 musia艂 zatrzymywa膰 w celu obserwacji nikogo i niczego. Cho膰 zak艂adam, 偶e du偶o wcze艣niej przed miejscem gdzie spotka艂em Bykog艂owego i Rawdericka b臋d臋 musia艂 wej艣膰 w g艂膮b mokrade艂. Doj艣cie w pobli偶e statk贸w budzi we mnie zbyt du偶y strach i boje si臋, 偶e niebezpiecznie mo偶e by膰 ju偶 spory kawa艂ek wcze艣niej. Wi臋c b臋d臋 musia艂 obej艣膰 to miejsce sporym 艂ukiem. A to oznacza膰 mo偶e i p贸艂 dnia wi臋cej podr贸偶y. No ale to nadal du偶o mniej ni偶 ta alternatywna droga. Hm.... No to postanowione, ruszam z powrotem i niech Myrmidia ma mnie w swojej opiece.">
_________________
Przyjaciel czy wr贸g?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do潮czy: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys砤ny: Sob Cze 27, 2020 22:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Korzystaj膮c z czasu jaki i tak musia艂em przesiedzie膰 w zamkni臋ciu zabra艂em si臋 za rozpracowywanie runy na beczce, uznaj膮c 偶e mo偶e by膰 najbardziej u偶yteczna w niedalekiej przysz艂o艣ci. Jednak w pewnym momencie chcia艂em ju偶 odpocz膮膰 od badania tajemnego znaku. Poprosi艂em Melis臋 by przesz艂a za mn膮 do 艂adowni.

<Udali艣cie si臋 z Melis膮 do 艂adowni 艂odzi podwodnej. Rzeczywi艣cie prawie ca艂e miejsce zabiera za艂adowane tutaj kowad艂o zag艂ady zawini臋te w p艂贸tna. Odg艂os silnika jest tutaj g艂o艣niejszy ale wasi towarzysze mo偶e was nie us艂ysz膮. Elfa spogl膮da艂a na ciebie troch臋 zarumieniona ale zada艂e艣 pytanie i skupi艂a si臋 na odpowiedzi. >

- Dru偶yna jest rozproszona. Po naszym udziale w bitwie pod Altdorfem razem z Meelee pomog艂y艣my wam z portalem. Shehtar w艂贸czy si臋 po Elfim mie艣cie Marienburga wi臋c Meelee b臋dzie jej pilnowa膰. V i Zavo wpadli dok艂adnie w tak膮 sam膮 pu艂apk臋 jak Elbereth i czekamy a偶 dadz膮 jaki艣 znak 偶ycia. Gdzie jest Limon te偶 nie mam poj臋cia. Zapad艂a si臋 pod ziemi臋.

<Kiwn膮艂em g艂ow膮 na odpowied藕 Melisy i dopiero po chwili u艣wiadomi艂em sobie co oznacza jej rumieniec na twarzy. Moja twarz te偶 zacz臋艂a wyra偶a膰 zak艂opotanie>

- Wygl膮da na to... 偶e mamy w ko艅cu okazj臋 sp臋dzi膰 ze sob膮 troch臋 wi臋cej czasu... <powiedzia艂em k艂ad膮c swoj膮 d艂o艅 na jej d艂oni, u艣miechn膮艂em si臋 niepewnie>

<Melisa drgn臋艂a kiedy wasze d艂onie si臋 spotka艂y i jeszcze bardziej si臋 zarumieni艂a. U艣miechaj膮c si臋 nie艣mia艂o odpar艂a.>

-Tak... Rhunarze jeste艣my... sam na sam... Martwi臋 si臋 o nich wszystkich... <wystrzeli艂a nagle.> - Ale o ciebie te偶 si臋 martwi艂am kiedy nie wiedzia艂am co si臋 z tob膮 dzieje...

<obj膮艂em ukochan膮 elfk臋 i przytuli艂em mocno>

- Wiem... r贸wnie偶 si臋 o nich martwi臋. A o ciebie i si臋 martwi艂em i t臋skni艂em. Och. <po prostu trwa艂em tak przytulony do niej>

<Melisa w pierwszej chwili chcia艂a czmychn膮膰 niczym r膮cza 艂ania po艣r贸d lasu ale ju偶 po chwili sama si臋 do ciebie przytuli艂a. Jej ubranie by艂o raczej cienkie wi臋c z 艂atwo艣ci膮 poczu艂e艣 mi臋kko艣膰 i ciep艂o jej cia艂a. Elfka chcia艂a co艣 powiedzie膰 po czym zamar艂a na chwil臋 jak zahipnotyzowana. Podekscytowanym g艂osem oznajmi艂a ci moment p贸藕niej.> - To Elbereth, wr贸ci艂a do Marienburga. Jest w elfiej dzielnicy.

<Najpierw na mojej twarzy pojawi艂o si臋 zaskoczenie, a potem u艣miechn膮艂em si臋 szelmowsko> Kto jak kto ale ona ma talent do wygrzebywania si臋 z tarapat贸w. Ciekawe gdzie j膮 w艂a艣ciwie wynios艂o. Mo偶e uda艂oby si臋 dowiedzie膰 po tym gdzie ta pu艂apka przerzuci艂a pozosta艂ych <nie mog艂em si臋 powstrzyma膰 przed w艂膮czeniem tej nowej informacji do ca艂ej uk艂adanki jak膮 by艂a tera藕niejsza sytuacja>

<Melisa przej臋ta odpowiedzia艂a.> - Dosta艂am od niej kr贸tki przekaz. Nie wspomnia艂a nic o pu艂apce. Przej臋艂a w艂adz臋 w dzielnicy elf贸w ale to jedyne miejsce kt贸rego nie zaj臋艂y jeszcze wojska ksi臋cia. Reszta miasta ju偶 upad艂a.

<Zmru偶y艂em oczy w zamy艣leniu> Oni te偶 powinni si臋 ewakuowa膰. Pod naporem armii i tych wszystkich okropie艅stw kt贸re pod膮偶aj膮 w cieniu wojsk rebeliant贸w nie zdo艂aj膮 przetrwa膰 chyba 偶e mieliby w pobli偶u Czarn膮 Ark臋.

- Tak Elbereth zamierza uratowa膰 wszystkie elfy i odda膰 Elfie Miasto bez walki. Przekaza艂a mi 偶e je艣li jej si臋 uda to do艂aczy do nas za kilka dni w twierdzy. I jest jeszcze jedna smutna wiadomo艣膰 ale cz臋艣膰 z tego ju偶 wiedzia艂am. Altdorf naprawd臋 upad艂 i zosta艂 zamieniony w miasto cmentarzysko, nawet Collegium Magicum si臋 nie osta艂o.

<Posmutnia艂em wyra藕nie na t膮 wie艣膰. Je偶eli Altdorf wymordowano i zburzono to Imperium by艂o w prawdziwej ruinie. A skoro pad艂o wraz ze 艣wi膮tyniami i kolegiami... Kto teraz stanie przeciw temu ca艂emu z艂u?>
- Ten m艂ody czarodziej, Magnus, pojecha艂 tam by walczy膰 w obronie miasta. Elise pewnie si臋 o niego b臋dzie zamartwia膰...
<Przymkn膮艂em oczy, westchn膮艂em i zn贸w mocno przytuli艂em si臋 do Melisy> Bogowie... Tak si臋 ciesz臋, 偶e jeste艣my teraz razem...

<Melisa wtuli艂a si臋 w ciebie z u艣miechem.> - Ja te偶 si臋 ciesz臋 drogi Rhunarze, 偶e jeste艣my razem. <Na chwil臋 elfka wplot艂a palce w twoje w艂osy i pog艂aska艂a ci臋 czule.> - Mo偶e mu si臋 uda艂o przetrwa膰. Uczucia cz臋sto odnajduj膮 swoj膮 drog臋 nawet podczas najg臋stszej mg艂y. <Elfka pochyli艂a si臋 i poca艂owa艂a ci臋 w czo艂o> Altdorf to tylko jedno miasto a cz臋艣膰 ludzi zosta艂a ewakuowana przed atakiem wied藕my. By艂am tam. Nie wolno nam traci膰 nadziei. Dop贸ki 偶yjemy mo偶emy co艣 zmieni膰..

- 艢wi臋ta prawda, Kochanie... 艢wi臋ta prawda. <odda艂em jej poca艂unek prosto w usta. Nie by艂 gor膮cy czy nami臋tny... Po prostu czu艂y. W tym mrocznym czasie najch臋tniej po prostu by艂 w jej obj臋ciach ca艂y czas>

<Melisa ca艂a si臋 zarumieni艂a kiedy poca艂owa艂e艣 j膮 w usta. Przez moment jakby chcia艂a ci臋 zgani膰 za 艣mia艂o艣膰 ale szybko u艣miechn臋艂a si臋 do ciebie. > - Ty podrywaczu... <Zamy艣li艂a si臋 na moment po czym odpowiedzia艂a.>

- Zostan臋 z tob膮 Rhunarze, dop贸ki nie dostan臋 jakich艣 wiadomo艣ci od mojej dru偶yny. Troch臋 wstyd si臋 przyzna膰 ale tak si臋 do nich przyzwyczai艂am 偶e sama nie wiem co teraz robi膰.

U艣miechn膮艂em si臋 szeroko na to te s艂owa.

***

Jad膮c powtarza艂em w my艣lach formu艂k臋 nowej runy. Dzi臋ki niej mo偶na by uczyni膰 Twierdz臋 niezale偶n膮 od studni i dostaw wody. Bardzo po偶yteczna rzecz... Ca艂a karawana w ko艅cu wjecha艂a za mury twierdzy. By艂em pod wra偶eniem rozmachu tej偶e. Naprawd臋 tw贸rcy przy艂o偶yli si臋 do niej, acz najwy偶sza wie偶a wydawa艂a si臋 co najmniej niepokoj膮ca. Rozejrza艂em si臋 po budynkach pr贸buj膮c oceni膰 czy kt贸ry艣 nada si臋 do przechowania Kowad艂a i na warsztat... no i na dom dla mnie i Melisy.

Przywita艂em si臋 z rycerzem Volkem.

- Czy pozostali dotarli ju偶? - zapyta艂em zakonnego brata.

Zapyta艂em o zwyczaje i zasady panuj膮ce w Twierdzy, o to czy zosta艂a za艂o偶ona kaplica Gazula oraz w razie potrzeby z kim si臋 mamy kontaktowa膰. Trzeba te偶 by艂o ustali膰 czego twierdza potrzebowa艂a i w czym krasnoludy maj膮 pom贸c.

- Zamieszkasz ze mn膮? - zapyta艂em Melis臋.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Arya
Klucznik
Klucznik


Do潮czy: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys砤ny: Nie Cze 28, 2020 14:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<W skupieniu wys艂ucha艂am opowie艣ci Moryty o wydarzeniach z mojej przesz艂o艣ci.
By艂am 艣wiadoma, 偶e ka偶dy z kim b臋d臋 mia艂a okazj臋 porozmawia膰 nakre艣li moje 偶ycie z innego okresu oraz z innej perspektywy.
Maj膮c nadziej臋, 偶e pomo偶e mi to odzyska膰 pami臋膰 chcia艂am dowiedzie膰 si臋 o sobie jak najwi臋cej.>

- Dzi臋kuj臋- powiedzia艂am gdy kap艂an sko艅czy艂 przemawia膰- Dzi臋kuj臋, 偶e zechcia艂e艣 podzieli膰 si臋 ze mn膮 swymi wspomnieniami.
Wspomnienia s膮 tym co ogrzewa cz艂owieka od 艣rodka. Mimo, i偶 czasami siekaj膮 od 艣rodka na kawa艂ki pragn臋 je mie膰, bo bez nich czuj臋 si臋 pusta...

<Gdy Ecoliono zaproponowa艂 pomoc w odzyskaniu pami臋ci odpowiedzia艂am bez wahania>

- Ch臋tnie...Ch臋tnie przyjm臋 tw膮 pomoc je艣li jest nadzieja, 偶e to pomo偶e. Poczekam tak d艂ugo jak trzeba b臋dzie by艣 m贸g艂 przygotowa膰 si臋 odpowiednio do tego zadania- dotkn臋艂am delikatnie jego d艂oni by mu podzi臋kowa膰.

- Powiedz prosz臋 w jaki spos贸b mog臋 pom贸c w tych przygotowaniach i czy sama musz臋 podj膮膰 ku temu jakie艣 dzia艂ania.

<Rozmawiaj膮c z Ecoliono spogl膮da艂am r贸wnie偶 na ch艂opca, kt贸ry by艂 podopiecznym kap艂ana. Zastanawia艂am si臋 kim jest ten m艂odzieniec, kt贸rego Ecoliono wzi膮艂 pod swoje skrzyd艂a.>

-Je艣li mog臋 zapyta膰 ojcze, kim jest ten m艂ody cz艂owiek, kt贸rego otoczy艂e艣 sw膮 opiek膮?
Czy pisane jest mu zosta膰 rycerzem Pana 呕ycia i 艢mierci?- zapyta艂am wyra藕nie zaciekawiona gdy rozmowa na temat moich wspomnie艅 dobieg艂a ko艅ca.
_________________
Przyjaciel czy Wr贸g : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi颅ve bir颅th to a burning star"
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Orthan
M艂odszy Prochowy
M艂odszy Prochowy


Do潮czy: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys砤ny: Pon Cze 29, 2020 00:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Skin膮艂em g艂ow膮 na s艂owa Tellan i u艣miechn膮艂em si臋 odpowiadaj膮c jej pytania.

-Spokojnie moja Pani, pozw贸l mi Pani najpierw zaczerpn膮膰 rady od tych kt贸rzy posiadaj膮 wi臋ksz膮 wiedz臋 i m膮drosc. Przy okazji postara艂em si臋 przeszuka膰 tutejsze ksi臋gozbiory, by膰 mo偶e tam znajd臋 kilka odpowiedzi na niekt贸re pytania. Zreszt膮 i tak jeszcze musz臋 przyszykowa膰 艣wiece, kadzid艂o i zio艂a - potrzebne w samym rytuale.
Co tyczy si臋 ciebie Pani, odpocznij i staraj si臋 nie zadr臋cza膰 si臋 Pani na razie pytaniami i w膮tpliwo艣ciami - czas leczy.


Na pytanie o ch艂opca zmieszalem si臋 troch臋, ale odpowiedzia艂em.

- Mathiu... Zosta艂 powierzony mojej opiece po 艣mierci swoich rodzic贸w, cho膰 czasami mam wra偶enie 偶e to on bardziej opiekuje si臋 mn膮 ni偶 ja nim. I tak wiem Pani 偶e jestem czasem do艣膰 surowy i szorstki dla niego, skupiaj膮c si臋 tylko na nauce i samej wiedzy - ale to jest jedyny 艣wiat kt贸ry znam.
Nie s膮dz臋 Pani bym m贸g艂 decydowa膰 o losie tego ch艂opca Pani, jednak chce da膰 mu jak najwi臋cej mo偶liwych 艣cie偶ek kt贸rymi m贸g艂 je艣li zechce pod膮偶y膰 - nawet 艣cie偶k膮 przeznaczona dla Rycerzy Pana 呕ycia i 艢mierci.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wr贸g
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
harry
Chor膮偶y
Chor膮偶y


Do潮czy: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys砤ny: Sro Lip 01, 2020 00:15    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kurt by艂 zadowolony. W ko艅cu uda艂o mu si臋 przymusi膰 dziewczyny do odrobiny wysi艂ku.
Natomiast mina zadowolonych dziewczyn gdy przekaza艂 im wiadomo艣膰 o kontynuowaniu lekcji 艣piewu s siostrzyczkami zdecydowanie „zrobi艂a mu dzie艅".

W ko艅cu m贸g艂 si臋 skupi膰 na tym co lubi艂, na tym co by艂o jego specjalno艣ci膮. K膮sacza opatrzy艂 i wyczy艣ci艂 ju偶 w trakcie drogi, teraz ca艂膮 swoj膮 uwag臋 m贸g艂 po艣wi臋ci膰 sparinguj膮cym dziewczynom.

Porusza艂y si臋 z gracj膮 o kt贸rej on m贸g艂 tylko pomarzy膰. „Taki potencja艂...” pomy艣la艂 nieco rozczarowany ilo艣ci膮 zabieg贸w by przekona膰 dziewczyny do 膰wicze艅. Nie przeszkadza艂o mu jednak zupe艂nie otwarcie gapi膰 w faluj膮ce biustu i j臋drne po艣ladki dziewczyn. Co wi臋cej, zacz膮膰 sobie wyobra偶a膰 je 膰wicz膮c w nieco bardziej sk膮pych strojach, albo w og贸le sk膮pych strojach. Bro艅 i kobiety. Taniec i walka. Sex i przemoc. By艂o w tym co艣 fascynuj膮cego wr臋cz hipnotyzuj膮cego.

Ostatnio bretonki stanowi艂y jego ci膮g艂膮 trosk臋. Z jednej strony wiedzia艂 偶e walka nie by艂a ich przeznaczeniem. Z drugiej do puki by艂y z nim, miecz wisia艂 nad ich g艂owami. Mia艂 te偶 艣wiadomo艣膰 偶e jak zrobi si臋 naprawd臋 gor膮co, to najpewniej nie zdo艂a ich obroni膰. Wtedy to b臋d膮 zdane na siebie i na swoje umiej臋tno艣ci.

I tu w艂a艣nie pojawia艂 si臋 problem. Dziewczyny uparcie nie chcia艂y si臋 przyk艂ada膰 do walki. Zupe艂nie jakby nie zdawa艂y sobie sprawy z tego, kogo maj膮 za przeciwnika. Mo偶e by艂y lepsze sposoby 偶eby im zapewni膰 bezpiecze艅stwo ale poza odes艂aniem ich jak najdalej, nic innego nie przychodzi艂o mu do g艂owy. Na to nie m贸g艂 i nie chcia艂 si臋 zdoby膰. Wi臋c dalej wlepia艂 wzrok w kr膮g艂o艣ci Aniki i Etelki.
W ko艅cu zacz膮艂 zauwa偶a膰 pewne prawid艂owo艣ci w ich ruchach jakby rytm czy co艣. A im d艂u偶ej si臋 wpatrywa艂 tym bardziej stawa艂 si臋 on oczywisty. W ko艅cu nabra艂 pewno艣ci co do tego co widzia艂 a gdy po艂膮czy艂 to z ich przesz艂o艣ci膮 w ko艅cu zapyta艂.

- Dziewczyny wy znacie jakie艣 ta艅ce, nie? – bardziej stwierdzi艂 ni偶 zapyta艂.

Dziewczyny spojrza艂y po sobie zaskoczone. Potem parskn臋艂y 艣miechem i odezwa艂y jednocze艣nie.

- Oui monsieur. – Uk艂oni艂y si臋 Kurtowi w parodii dworskiego uk艂onu i przyj臋艂y pozycj臋 taneczne gdzie Etelka robi艂a za faceta i zacz臋艂y pl膮sa膰 wok贸艂 Kurta chichocz膮c. Chocia偶 by艂y to wyg艂upy nadal porusza艂y si臋 z niezwyk艂膮 gracj膮.

- A znacie co艣 innego. - Na chwil臋 si臋 zamy艣li艂 szukaj膮c czego艣 w pami臋ci. – Ta艅ce okr臋towe?

- Aj, aj kapitanie. – Zasalutowa艂y wypinaj膮c dumnie piersi do przodu po czym stan臋艂y naprzeciw siebie przytupuj膮c podskakuj膮c i od czasu do czasu poklaskuj膮c.

- A mo偶e co艣 z Kislevu?

- Na zdarowie!- zakrzykn臋艂y staj膮c z r臋k膮 uniesion膮 nad g艂ow膮 i zacz臋艂y podskakiwa膰 i przykuca膰 ta艅cz膮c wok贸艂 siebie.

Dziewczyny zaprezentowa艂y jeszcze kilka innych ta艅c贸w pod艂apanych zapewne od marynarzy i go艣ci z karczm gdzie pracowa艂y. W wi臋kszo艣ci z tego co si臋 zorientowa艂 by艂y to ta艅ce ludowe, gminne czy jak si臋 je tam nazywa ale w sumie nie o to mu chodzi艂o. Wa偶ne 偶e umia艂y. W g艂owie kie艂kowa艂 mu pomys艂. Mia艂 nadziej臋 偶e dziewczyny to pod艂api膮.

- Wiecie, mam pomys艂 i potrzebuj臋 przy nim pomocy. – postanowi艂 wzi膮膰 je nieco pod w艂os. – na razie to tylko pomys艂, tak no na sucho, bo ja nie za bardzo mog臋 si臋 rusza膰 ale wy za to robicie to ob艂臋dnie a偶 oczy ci臋偶ko oderwa膰.

Dziewczyny wyra藕nie pokra艣nia艂y na policzkach.

- Bo skoro wy potraficie tak wdzi臋czni pl膮sa膰 to mo偶e da艂o by si臋 to robi膰 z mieczem lub no偶em?


Bretonki momentalnie spojrza艂y na niego zas臋pionym wzrokiem.

- My nie jeste艣my stworzone do walki – zatrzepota艂y rz臋sami niczym uosobienie niewinno艣ci – robimy to tylko dlatego 偶e tobie zale偶y.

- Wiem – odpar艂 jakby przepraszaj膮cym tonem Kurt. –Doceniam to, ale wok贸艂 mnie zawsze jest pe艂no walki. A ta nauka to jedyny spos贸b jaki znam aby was ochroni膰... ale ja nie o tym - zmieni艂 temat nabieraj膮 ponownie pewno艣ci siebie. – i my艣l臋 偶e to wam si臋 spodoba a i mo偶e ja co艣 od was pod艂api臋. Co wy na to?

Dziewczyny spojrza艂y na niego jakby podejrzliwie, podesz艂y w jego stron臋 kr臋c膮c biodrami.
- Co Ty kombinujesz? – Chyba przejrza艂y jego gr臋, ale by艂 ju偶 pewien 偶e si臋 zgodz膮. Nie by艂 pewien tylko czy po艂kn臋艂a haczyk czy zgodzi艂y si臋 by si臋 z nim podroczy膰. Gdzie艣 z ty艂u g艂owy ko艂ata艂a si臋 my艣l 偶e pewnie jedno i drugie ale w sumie liczy艂o si臋 to 偶e si臋 zgodzi艂y.

- Zaczniemy od jutra. Musz臋 sporo pomy艣le膰 ale to b臋dzie jak taniec tylko 偶e z szablami. Co艣 jak przedstawienie. To jutro. Teraz zakr臋膰cie mi jeszcze jakiego艣 oberka. – Kurt klapk膮 Anik臋 w ty艂ek dla zach臋ty.

- Etelka, Kurt ju偶 si臋 chyba czuje lepiej. – skomentowa艂a to dziewczyn膮 ale oczy jej si臋 艣mia艂y.

Niech traktuj膮 to jako zabaw臋. Byle by chcia艂y 膰wiczy膰. Gdy przyjdzie co do czego odruchy zrobi膮 swoje. Dziewczyny zacz臋艂y ta艅czy膰 on przygl膮da艂 si臋 ich ruchom. W my艣lach sk艂ada艂 bro艅 w ich r臋ce, kalkulowa艂 pchni臋cia i parady wzgl臋dem uk艂adu n贸g. Im d艂u偶ej o tym my艣la艂 tym pomys艂 wydawa艂 mu si臋 bardziej realny.

Twierdza robi艂a wra偶enie. W sumie to nie by艂 pewien twierdza, miasto klasztor czy monastyr. Miejsca by艂o tyle 偶e mo偶na by si臋 zgubi膰. Na szcz臋艣cie Wielk膮 Wie偶膮 by艂a widoczna chyba 偶 ka偶dego miejsca twierdzy. Ilo艣膰 krasnolud贸w dawa艂a nadziej臋 偶e znajdzie porz膮dnego rzemie艣lnika kt贸ry zajmie si臋 sowim czerepem.

- Siostro Alice s膮 tu jakie艣 specjalne zasady czego nie wolno albo co trzeba robi膰. – Nauczony przyk艂adem Zweelendorfu wola艂 si臋 dopyta膰 ni偶 potem brzydko zdziwi膰.

Obieca艂 te偶 sobie 偶e gdy tylko Moryci ich jako艣 zakwateruj膮 i pozwol膮 pow艂贸czy膰 si臋 po mie艣ci znajdzie dobrego rzemie艣lnika kt贸remu powie偶cy czask臋 aby zrob艂 z niej co艣 ciekawego. A mo偶e co艣 dziewczynom uda mi si臋 kupi膰. Przy takim zag臋szczeniu krasnolud贸w musieli si臋 znale藕膰 jacy艣 fachowcy. Byle by tylko ceny by艂y „ludzkie"

Nast臋pnego dznia gdy przyszed艂 czas na trening dziewczyn, Kurt przygotowa艂 sobie bu艅czuk. Na d艂ugiej prostej tyczce zawiesi艂 wygrzebane sk膮d艣 blaszki oraz pazury mantikory kt贸re brz臋cza艂y przy poruszaniu.

- Tym b臋d膮 wybija艂 rytm. Najpierw po膰wiczymy pozycj臋. A potem zata艅czymy z 偶elazem. Najpierw powoli ka偶da osobno b臋dzie powtarza膰 te same ruchy. Potem szybciej. Na ko艅cu na przeciw siebie. Spr贸bujemy z jednym ta艅cem. Czym艣 podobnym do tych 偶eglarskich pl膮s贸w. One s膮 proste i nawet ja co艣 tam potrafi臋 nog膮 do tego tupn膮膰. B臋d臋 te偶 uk艂ada艂 ruchy do innych ta艅c贸w. Wi臋c na koniec zata艅czcie dla mnie co艣 wed艂ug swojego uznania.

„Przy nich mo偶e i ja si臋 czego艣 naucz臋."

Tkni臋ty t膮 my艣l膮 doda艂.

- Jak si臋 przy艂o偶ycie to dla odmiany, ja pozwol臋 wam si臋 czego艣 nauczy膰. – mrugaj膮c przy tym intensywnie i tupi膮c do rytmu.
_________________
Przyjaciel czy wr贸g? --> Kurt, cz艂owiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do潮czy: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk眃: Brama wymiar贸w p贸艂nocnego bieguna:)

PostWys砤ny: Sro Lip 15, 2020 11:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Tellan, Ecoliono, Kurt>

<Nie wiedz膮c dok艂adnie co wam wolno a czego nie, zakwaterowali艣cie si臋 wszyscy w koszarach razem z towarzyszami. Wsp贸lna sala sypialna mia艂a trzydzie艣cie 艂贸偶ek zaopatrzonych w pos艂ania, wi臋c miejsca starczy艂o dla ka偶dego i jeszcze zosta艂o. Ka偶dy mia艂 swoj膮 kamienn膮 skrzyni臋 na rzeczy osobiste i to by艂o ca艂e wyposa偶enie sypialni. 艁a藕nia by艂a wsp贸lna z prysznicami. Jednocze艣niez k膮pieli mog艂o korzysta膰 pi臋膰 os贸b. Ostatnim pomieszczeniem w koszarach by艂a sto艂贸wka, r贸wnie偶 na trzydzie艣ci os贸b. 艁awy i sto艂y zajmowa艂y wi臋ksz膮 cze艣膰 miejsca. Naprzeciw wej艣cia do izby znajdowa艂 si臋 kontuar do wydawania jedzenia i palenisko. 艁y偶ki, widelce,
no偶e i miski stanowi艂y tutejsz膮 zastaw臋. Kuchnia musia艂a znajdowa膰 si臋 w innym budynku. Towarzysze Ecoliono zostawili swoje tobo艂ki przy wybranych pos艂aniach po czym udali si臋 na kr贸tkie zwiedzanie tej cz臋艣ci miasta. Kap艂anka Alice wyt艂umaczy艂a wam kr贸tko i偶 mo偶ecie tutaj normalnie 偶y膰, przestrzega膰 praw Morra i korzysta膰 ze wszystkiego w tej cz臋艣ci miasta, jednak macie nie przeszkadza膰 nowicjuszom w uprawach rolnych i hodowli zwierz膮t. Poza tym powinni艣cie pozosta膰 w tej cz臋艣ci miasta dop贸ki mistrz zakonny nie da wam pozwolenia na poruszanie si臋 po reszcie twierdzy. Kurt od razu poci膮gn膮艂 Anike i Etelk臋 na plac 膰wiczebny przed koszarami i kaza艂 im dziwnie ta艅czy膰. W ko艅cu zapad艂 zmrok i nadszed艂 czas aby uda膰 si臋 na spoczynek.>


<Rhunar>

<Rycerz Volke kr贸tko oznajmi艂 ci i偶 reszta przyby艂a tego samego dnia co wy i znajduj膮 si臋 w cz臋艣ci miasta z po艂udniow膮 bram膮, a sam mistrz
przebywa obecnie w g贸rnym zamku. Kaplice Gazula musicie zbudowa膰 sami. Co do praw to najwa偶niejsze jest przestrzega膰 przykaza艅 Morra a reszta prawa nie r贸偶ni si臋 od tych w cywilizowanych miastach. Wi臋cej dowiecie ci臋 zapewne nast臋pnego dnia, po tym jak si臋 wszyscy rozgoszcz膮. Mo偶ecie kontaktowa膰 si臋 z mistrzem przez ka偶dego rycerza lub nowicjusza Morra, a je艣li b臋dziecie potrzebowa膰 audiencji wystarczy si臋 zaanonsowa膰. Krasnoludy i nizio艂ki rozpierzch艂y si臋 po mie艣cie aby zaj膮膰 co lepsze budowle. Arkat zosta艂 i na osobno艣ci rozmawia艂 z rycerzem Volke. Nie mia艂e艣 wiele czasu na zastanawianie si臋 wi臋c zaj膮艂e艣 pierwszy warsztat kowalski kt贸ry wpad艂 ci w oko. Ku藕nia razem z paleniskiem i przylegaj膮cym do niej domostwem musia艂a wystarczy膰. Poza narz臋dziami, wszystko by艂o wykonane z kamienia. Wida膰 by艂o w tym r臋k臋 krasnoludzk膮. Domostwo akurat mie艣ci艂o pos艂ania na dwie osoby. Melisa zapytana przez ciebie najpierw sp艂on臋艂a rumie艅cem po czym u艣miechn臋艂a si臋 i odpar艂a.> - Tak Runarze, zamieszkam z Tob膮.


<Klaus>

<Po g艂臋bokim zastanowieniu postanowi艂e艣 wr贸ci膰 mo偶liwie po swoich 艣ladach do miejsca gdzie rozsta艂e艣 si臋 z towarzyszami. By艂o to raczej proste gdy偶 podr贸偶owa艂e艣 trzymaj膮c si臋 drogi. Gdy stwierdzi艂e艣 i偶 otoczenie zrobi艂o si臋 zbyt niezdrowe i wygl膮da艂o oraz pachnia艂o ingerencj膮 przyjaci贸艂 Bykog艂owego, wtedy obesz艂e艣 ten obszar szerokim 艂ukiem zostawiaj膮c praktycznie bagna za sob膮. Przeby艂e艣 szybko las i w ci膮gu jednego dnia uda艂o ci si臋 powr贸ci膰 na drog臋 do Middenheim. Odpocz膮艂e艣 w g臋stwinie po czym wczesnym rankiem ruszy艂e艣 po 艣ladach, kt贸re jak ci si臋 wydawa艂o nale偶a艂y do kolumny Morryt贸w. Znalez艂e艣 miejsca postoj贸w i kontynuowa艂e艣 w臋dr贸wk臋. Wygl膮da艂o na to, 偶e maj膮 nad tob膮 ledwo dzie艅 przewagi i robili trzy do czterech popas贸w dziennie. Odpoczywa艂e艣 tylko tyle ile uznawa艂e艣 za s艂uszne aby ich dogoni膰. Pustkowia pozbawione drzew i ro艣lin nie napawa艂y jednak optymizmem. Poczu艂e艣 si臋 zdo艂owany gdy ziemia sta艂a si臋 pylista niczym popi贸艂 i pe艂na zardzewia艂ych pozosta艂o艣ci po dawnych bitwach.Podr贸偶uj膮c dalej nie wiesz w kt贸rym momencie otoczy艂a ci臋 mg艂a. 艢wie偶e ko艣ci i pozosta艂o艣ci po obozie kt贸ry by艂 tutaj rozbity nie wi臋cej ni偶 kilka tygodni temu zaciekawi艂y ci臋 cho膰 nie zatrzymywa艂e艣 si臋 aby to zbada膰. Wola艂e艣 dogoni膰 kolumn臋 ni偶 traci膰 czas. W kt贸rym艣 momencie zza mg艂y wy艂oni艂a si臋 masywna i rozleg艂a budowla. Jej g艂贸wna, najwy偶sza wie偶a niczym ludzkie ramie z rozwart膮 d艂oni膮 si臋ga艂a palcami w niebo jakby chcia艂a pochwyci膰 s艂o艅ce. >


<Elbereth>

<Zabra艂a艣 R贸偶yczk臋 i Beltheriona do swojego domu i ju偶 na wej艣ciu czeka艂a ci臋 ogromna niespodzianka. Dom by艂 urz膮dzony i wyposa偶ony lepiej ni偶 mog艂a艣 sobie wyobrazi膰. Pouczy艂a艣 艂agodnie swoj膮 niewolnice o nadgorliwo艣ci po czym odda艂a si臋 przygotowaniom na dzisiejszy dzie艅. Od艣wie偶y艂a艣 si臋, przebra艂a艣 w nowe ubranie, zjad艂a艣 posi艂ek Beltherionem i dziewczynk膮, podczas kt贸rego pouczy艂a艣 ich jak si臋 maj膮 zachowywa膰 po czym zostawi艂a艣 ich pod opiek膮 swojej niewolnicy. Twoja pani by艂a odziana bardzo elegancko, jak zwykle zreszt膮, cho膰 dzi艣 bardziej oficjalnie. Kiedy zacz臋艂a ci臋 od wej艣cia zasypywa膰 nowymi informacjami, zadaniami, regu艂ami i powinno艣ciami, wiedzia艂a艣 偶e b臋dziesz musia艂a po艣wi臋ci膰 jej bardzo du偶o czasu. Mo偶e nawet kilka dni.>

_________________
Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powr髏 do g髍y
Zobacz profil autora Wy秎ij prywatn wiadomo舵 Wy秎ij email
Wy秝ietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wr贸g? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id do strony 1, 2, 3 ... 16, 17, 18  Nast阷ny
Strona 1 z 18

 
Skocz do:  
Nie mo縠sz pisa nowych temat體
Nie mo縠sz odpowiada w tematach
Nie mo縠sz zmienia swoich post體
Nie mo縠sz usuwa swoich post體
Nie mo縠sz g硂sowa w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group