- Chcielibyśmy także porozmawiać o wyposażeniu jakie może być potrzebne na tą misję i szczegółach... _________________ #Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==>Ingwar Ingersson, krasnolud #Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
<Poczekałem aż krasnolud skończy mówić i dorzuciłem swoje 3 miedziaki do rozmowy>
- Wiesz o co w tym wszystkim chodzi? Daleka ta wyprawa i w ogóle?
<Czując jednak jak kiszki zaczynają mi się z głodu skręcać dodaję>
- Zamiast tak gadać na dworze i łykać zimne powietrze może poszukamy jakiejś ciepłej karczmy i tam jak ludzie pogadamy? _________________ Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
<Podążyłam za służącym do ogrodu nie do końca pewna, czy dobrze postępuję. Rozglądałam się z zaciekawieniem przez cały czas. Dostrzeżenie krasnoludów trochę mnie zaskoczyło, ale nie dałam tego po sobie znać.>
Ciekawe też co tu robią... sądziłam, iż nadal leżą u medyka dochodząc do siebie... ciekawe..może Tellan będzie wiedziała..hmm...
<Dotarliśmy do ogrodu gdzie dojrzałam Tellan. Z przyjaznym uśmiechem przyjęłam jej miłe powitanie.>
-Witam Cię Tellan. Dobrze widzieć Cię wypoczętą i radosną. Tak, przespacerujmy się by spokojnie porozmawiać.
<Poczekałam aż obierze kierunek i ruszyłam obok wolnym krokiem.>
-Ogród musi być piękny na wiosnę. Rośliny wrócą do życia, zakwitną kwiaty, a ptaki będą radośnie śpiewać ku czci nadchodzących ciepłych dni. Hah! Ależ mi się zrymowało. Nie mniej z pewnością nie spodziewasz się po mojej wizycie rozpraw o przyrodzie. Przepraszam jeśli chwilami może mi się zdarzyć znaczne odbiegnięcie od tematu. Tak to już mamy... <Odchrząknęłam i spojrzałam na kobietę ciepło.> Nie dokończyłyśmy naszej wczorajszej rozmowy. Tak szybko wyszłaś, a ja mam sobie do zarzucenia zbytnią śmiałość w tym cóż Ci powiedziałam Tellan. Nie śmiem pouczać Cię, czy też wskazywać kierunku Twej drogi. Zrobisz tak jak podpowiada Ci serce oraz przeczucie. Niestety taka domena mojej rasy, iż zawsze staramy się przemyśleć każdy aspekt, szerzej spojrzeć na sytuację. Głośno wyraziłam część swoich przemyśleń, gdy postanowiłaś ze mną porozmawiać. Mam wrażenie, iż mogłaś je odebrać jako afront wobec Twojej osoby. Nie miałam tego na myśli. Każdy podejmuje w życiu różne decyzje. Tak jak ja podjęłam swoją... być może trudną do zrozumienia. W końcu cóż mnie może łączyć z Beltherionem. Jesteśmy różni w każdym calu. Nie jest ideałem, ba! daleko mu do niego. Ciężko nawet powiedzieć, iż jest bez skaz. Ma ich mnóstwo i dostrzegam je od momentu, gdy poznaliśmy jakąś dekadę temu. Jednak zrodziła się między nami niecodzienna więź. Taka, która nie ma łatwego wytłumaczenia o ile ma. Mówię Ci to bowiem byłaś chyba lekko zaskoczona jego pochodzeniem oraz moją beztroską wobec tej wiedzy. Widzę w nim to czego nikt inny nie dostrzega, nawet on sam. Wychowanie, czy pochodzenie nas kształtuje. Mnie wychowano na kogoś kto powinien bez skazy płynąć przez życie, lecz nie zmienia to istoty moich uczuć. Nie potrafiłabym z nich zrezygnować, gdyż byłaby to zbrodnia. Jestem im wierna, choć wiem, iż mogę ponieść tego konsekwencje. I poniosę choćby dlatego, że nie planuję powrotu na łono mej społeczności. Wraz z początkiem wiosny zostanę z niej wykluczona. Nie ze względu na Beltheriona, lecz właśnie dlatego, że nie wrócę po danym mi czasie. <Spojrzałam w niebo.> Czasem o tym myślę. Brakuje mi beztroski dawnych lat, zapachu morza każdego poranka oraz otoczenia mojej rasy. W waszym życiu wszystko się tak szybko zmienia. Podejmujecie decyzje, wybacz ale dla mnie to chwile. I staram się zrozumieć, bowiem nie macie wiele czasu. Spróbuję Ci to zobrazować. Podejrzewam, iż mam tyle lat, że gdybym trwała od urodzenia przy Twej rodzinie to znałabym Twych pradziadków, dziadków, rodziców, Ciebie, a żyłabym jeszcze długo po tym jak Twoje dzieci doczekałyby spokojnej starości. Stąd moje zaskoczenie z powodu Twych decyzji. Jednak nie potępiam ich w żaden sposób. Chciałam by moje wczorajsze słowa pozwoliły Ci szerzej spojrzeć na obraz sytuacji i utwierdzić Cię w przekonaniu, że to co czynisz jest zgodne z tym czego pragniesz. Sądzę, iż tak. Jednak nie mnie czynić sądy.Hmmm... Lubię zimowe niebo. Jest piękne, gdy płyniesz powoli przez stalowe morze. Zlewa się z horyzontem.. to naprawdę piękny widok. <Westchnęłam i ponownie spojrzałam na Tellan. Uśmiechnęłam się smutno.> Mam pewne wyobrażenie na temat tego co robił i robi Beltherion, gdy nie jest ze mną. To może i naganne zachowanie z mojej strony, ale nie chcę znać szczegółów. Nie chcę wiedzieć dokładnie czym się zajmował, czy zajmuje. Może i spoglądam przez palce, lecz nawet gdybym wiedziała to i tak nie zepsuło by naszej więzi. Jest zbyt silna. Ciągle mam niedosyt jego obecności, choć bywa iż wyprowadza mnie z równowagi. Znika z dnia na dzień by pojawić się kilka tygodni później. A ja raduję się tak bardzo z wspólnego czasu, że nie chcę go trwonić na przepytywanie. On tego też nie czyni. Nie ma potrzeby by wiedział czym zawsze się zajmuje, gdy nie ma go obok. Dziecinne to i naiwne, lecz nie chcę walczyć z tym co jest dla mnie ważniejsze. Trochę przypomina mi z charakteru zmiennego człowieka. Pełnego pasji, namiętności, czy zawiści. To urocze. Nie to co ja. Chłodna kalkulacja oraz rozmyślanie nad jedną sprawą nawet miesiącami. Hmm... Jak widzisz mówię i mówię, lecz nie wiem czy nadal doszłam do sedna sprawy. Chcę byś wiedziała, iż czuję do Ciebie sympatię. Znajdziesz we mnie oparcie, gdybyś go potrzebowała, radę jeśli zechcesz jej wysłuchać oraz pomoc, gdyby takowa była pomocna. Co prawda miałam niewiele czasu do namysłu, lecz taką decyzję podjęłam. Spontaniczną. <Uśmiechnęłam się jakby zadowolona z siebie.> Powinnam gdzieś to odnotować. <Pochyliłam się by wziąć w opancerzoną dłoń suchą gałązkę.> Czasem ciąży mi zbyt wiele spraw. Pragnęłabym być niczym drzewo. Spokojna, niewzruszona i nie ingerująca w to co się wokół mnie dzieje. Jednak chciałabym również wiedzieć jak się czujesz? Jak się miewasz? Co z Twoimi przyjaciółmi, którzy dotychczas byli w pobliżu? Wspominałaś o nich Dorianowi. Czyżby odeszli w swoją stronę? _________________ Poeta to ktoś, kto pragnie w jasny dzień pokazać światło księżyca
<Przemierzałyśmy powoli ogród a ja uważnie wsłuchiwałam się w słowa Elbereth. Szłam obok analizując w myślach wszystko o czym mówiła. W pewnym momencie zatrzymałam się i ujęłam jej dłoń patrząc prosto w jej oczy>
- Droga Elbereth, nie mam ci niczego za złe. Opuściłam was tak szybko ponieważ, po pierwsze, obiecałam Sir Iruyhowi że wrócę jak najszybciej na trening. Po drugie, nie chciałam zabierać wam więcej czas skoro sytuacja nie wymagała tego. Doceniam twoją troskę, bo zapewne nią kierowałaś się kiedy dawałaś mi wczorajsze rady. Wyczułam to w twoim głosie. Co do Beltheriona... Zauważyłam, że jest Ci bardzo bliski...nie wnikam w wasz związek i nie zamierzam go oceniać. Mam jednak nadzieję, że to czym on się zajmuje i jaki jest nigdy nie zmieni Ciebie- uśmiecham się do niej po czym dodaję- Na pewno nie jest ci łatwo z decyzją którą podjęłaś. Ja gdybym miała wybór, nigdy nie opuściłabym swego ojca...Jednak stało się inaczej i nikt nie jest w stanie odwrócić biegu zdarzeń. Każdy jest panem swego losu i skoro podjęłaś taką decyzję musi być ona dla ciebie dobra. Pamiętaj, że możesz liczyć na moją pomoc gdybyś czegokolwiek potrzebowała. Co do moich przyjaciół...Dorian wiedział o nich i zaproponował im dołączenie się. Dobrze zrobili, że odeszli. W przeciwnym razie mogli by już nie żyć. To, co stało się wtedy z naszymi oddziałam było druzgocące. Nie darowałabym sobie gdyby przeze mnie stracili życie. Na pewno dobrze dają sobie radę...<przypomniałam sobie twarze przyjaciół> Niestety nie wiem co stało się z Dorianem i Saphirą...Od tamtej pory nie mieliśmy od nich żadnych informacji...Miejmy nadzieję, że są cali.
<Puściłam dłoń kobiety i przez moment wyraźnie zainteresowana przyglądałam się rękawicy, którą miała założoną. Po chwili jednak mój wzrok oderwał się od przedmiotu i dodałam >
- Strasznie zimno jest...- potarłam dłonie aby je rozgrzać i skierowałam swoje kroki w stronę bramy odprowadzając elfkę- Wybacz Elbereth, że nie zaprosiłam cię do środka jestem jednak tylko giermkiem i ta komnata nie należy do mnie. Gdybyś chciała się ze mną zobaczyć chętnie odwiedzę cię w karczmie, oczywiście jeśli czas mi na to pozwoli. Wkrótce jednakże opuszczam miasto. Nie wiem na jak długo...-westchnęłam- ale mam nadzieję, że po powrocie znów się zobaczymy. Teraz przepraszam ale muszę wrócić do swoich obowiązków. Tak więc, do zobaczenia Elbereth- uśmiechnęłam się do niej szczerze i skierowałam swoje kroki do pałacu.
<Idąc do komnaty uśmiechałam się do siebie. Zadowolona z odwiedzin elfki i podniesiona na duchu z chęcią zabrałam się do treningu> _________________ Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to giÂve birÂth to a burning star"
- Witajcie. Jestem zdziwiony, że to właśnie was prowadzą jako więźniów. Nie wiem co zrobiliście, ale zdaję sobie sprawę, że to coś ważnego skoro ryzykowaliście areszt. Tak czy inaczej opowiecie mi to później. Cieszę się, że będziecie mi towarzyszyć w mej misji. W szczególności cieszę się z twojej obecności mistrzu kowalstwa. Również jak ty jestem zdziwiony tym, że to właśnie mnie wysyła się na tą misję, lecz w zamian za dach nad głową i opiekę na dziewczynami jestem to hrabinie winien. W końcu przysięgałem jej posłuszeństwo.
Następnie zwracam się do drugiego krasnoluda spoglądając na jego nogę
- Przykro mi z powodu twej rany ale musisz sobie z tym sam poradzić. Nie mam zamiaru zabierać nikogo kto mógłby nas spowalniać. Mam zamiar wyruszyć po jutrze o świcie. Jeśli do tego czasu nie będziesz sprawny w taki stopniu aby umożliwiało ci to podróż i walkę to zostawię cię w mieście a wtedy pewnie wrócisz do celi. Jednak możesz liczyć na podróż na wozie. Przynajmniej przez jakiś czas, więc do czasu kiedy będziemy zmuszeni porzucić wóz masz czas na rekonwalescencje.
Na koniec zwracam siÄ™ do Kurta
- O celu misji powiadomię wszystkich w trakcie podróży Kurcie, ale do ciebie mam jeszcze jedną sprawę. Potrzebuje pomocy przy zebraniu kompani. Na ten czas jest nas wraz z obserwatorem hrabiny i jego giermka sześciu. Liczę na drużynę o liczebności od jedenastu do trzynastu. Wspominałeś, że chciałeś zebrać własną kompanię, dlatego proszę abyś do jutra w południe przedstawił mi resztę osób którzy będą nam towarzyszyć w wyprawie. Wierzę, że nadajesz się do tego zadania i postępuj tak jakbyś zbierał swoich ludzi. Czy podejmiesz się tego?
Jeśli Kurt zgodził się anuluje poprzedni rozkaz wydany strażnikowi. _________________ "Przyjaciel czy Wróg?" ==>Pascal Wittenberg, człowiek "Przeznaczenie czy Przypadek?" ==>MG (Mały Głód)
" Do celi na pewno nie wrócę...Nie znam nikogo komu w ciągu dnia zrosła się noga... nawet w parę dni. "
- Ile będzie trwała podróż? Co z wyposażeniem? Czy masz możliwość załatwienia jakiegoś młota dwuręcznego, naudziaków i nagolenników oraz hełmu. Obwawiam się Pascalu że wysłali nas na tą misję jedynie ze względów iż jest z typu misji niemożliwych, tam gdzie polityka wchodzi w grę nigdy nie ma nic pewnego.Jak go uratujemy to dobrze jak nie Hrabina ma alibi że próbowała i wysłała misję ratunkową. Jak wiemy miasto jest oblężone, znasz te tereny, sam zamek? Może zamek ma jakieś tajne przejścia? Jeżeli jest otoczony kordonem to wysyłając z tobą nieludzi od razu możliwość wtopienia się w tłum odpada i przemknięcia się. _________________ #Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==>Ingwar Ingersson, krasnolud #Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
- Hrabina powiedziała wyraźnie że sprzęt musimy mieć własny, więc albo masz złoto i sobie coś kupić albo... - wzruszyłem ramionami.
- Tutaj muszę przyznać Ingwarowi rację. Trochę ta misja podejrzana, ale cóż... lepiej Pascal nie przejmuj się tak zebraniem oddziału, a pomyśl o przygotowaniu się w należyty sposób.
Pomasowałem skroń zastanawiając się. To będzie zaprawdę bardzo niebezpieczna misja. I też nie zbiera się do czegoś takiego byle bandy, a grupę wyborowych żołnierzy.
ZerknÄ…Å‚em na Kurta.
- I racja. Wejdźmy gdzieś. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
- Ja najpierw pójde do medyka by wziąć swój sprzęt. Spotkajmy się za klepsydrę w Maruviel wtedy wszystko omówimy.
Zwracam siÄ™ do Rhunara w khazalidzie
- Czy w wolnej chwili spróbujesz podleczyć mi nogę Rhunarze? pojutrze wymarsz... muszę być sprawny. Ewentualnie trzeba będzie poszukać alchemika jakowego... _________________ #Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==>Ingwar Ingersson, krasnolud #Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
- Mogę to zrobić... możliwe, że zdołasz się wyrobić z wyzdrowieniem. - odparłem w naszym języku - Ale nie tak szybko. Runy się na pstryknięcie palcami nie czynią.
Wzdycham w duchu. Chociaż w moich oczach Ingwar jest skończonym bałwanem i bęcwałem muszę mu przyznać, że zdarza mu się poczynić słuszne spostrzeżenia... a i z tą nogą... ech. Kargun miał rację. Trzeba się nim opiekować. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
- MyÅ›lÄ™ że dam rade siÄ™ zająć zaciÄ…g. Powiadasz ze okoÅ‚o 10 chÅ‚opa? Zobaczymy. Nie miaÅ‚em okazji pozwiedzać miasta ale Klaus powinien być bardziej rozeznany. Wydaje mi siÄ™ że jest tu nieci dÅ‚użej. Ale o ile siÄ™ nie mylÄ™ powinno być tu kilku maruderów z kompani która miaÅ‚a niedaleko fort a gdzie byliÅ›my zaraz po opuszczeniu statku. Co do karczmy za klepsydrÄ™ może być albo za półtorej. Ja jeszcze muszÄ™ tÄ… s…opaskÄ™ - spojrzaÅ‚em na strażników. – znaleźć. MiaÅ‚bym też maÅ‚Ä… proÅ›bÄ™. Jak tu zajechaliÅ›my mój koÅ„ zostaÅ‚ w paÅ‚acowych stajniach. Czy daÅ‚o by radÄ™ przetrzymać go tu do wyjazdu. Ja siÄ™ na koniach nie bardzo wyznajÄ™ a nie chciaÅ‚ bym co by mu moja opieka zaszkodziÅ‚a.
<Jeżeli Pascal nie ma nic więcej do powiedzenia ruszam z krasnoludami po swoje tobołki. Potem zapytawszy o drogę ruszam po opaskę> _________________ Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
<Porozmawiałaś chwilę z Elbereth przechadzając się po ogrodzie. Elfka wydała się dziś bardziej przyjazna niż ostatnio ale czy byłą szczera? Czas pokaże. Myśląc o swoich obowiązkach stwierdziłaś że na trening zostało ci niewiele czasu więc pożegnałaś elfkę i wróciłaś do komnaty. Co ciekawe przed drzwiami czekali na ciebie służący z ...manekinami. Ćwiczebne kukły z drewna ,słomy i skór bardzo ci się spodobały. Są różnych kształtów i rozmiarów.>
-Pani , sir Iruyh rozkazał aby dostarczyć manekiny do waszej komnaty. Wskażcie pani gdzie je ustawić.
<Elbereth>
<Tellan wydawała się zadowolona tym ,że mogła z tobą porozmawiać. Przechadzałyście się chwilępo ogrodzie zasypanym śniegiem starając się wytłumaczyć wcześniejsze nieporozumienie. W pewnym momencie Tellan jakby sobie o czymś przypomniała i pożegnała cię spokojnie odprowadzając w stronę bramy. Tam strażnik wyprowadził cię przed zamek. Znowu zaczyna padać śnieg...Zastanawiasz się gdzie podział się Beltherion. W oddali na ulicy dostrzegłaś znikające w jakimś budynku krasnoludy i człowieka.>
<Ingwar, Rhunar, Kurt>
<Pożegnaliście Pascala i wypuszczono was z zamku. Udaliście się we trójkę do izby medyka skąd zabraliście swoje rzeczy. Tam rozdzieliliście się. Kurt udał się do ratusza a Ingwar i Rhunar ruszyli w swoją stronę. >
<Kurt >
<Opaskę otrzymałeś bez problemów. Koszty formalności skryba przepisał na Iruyha po tym jak wpoil w ciebie podstawowe prawa miejskie i wręczył ci czerwoną opaskę. Całe formalności zabrały około pół klepsydry.>
1 Za zabójstwo karą jest śmierć lub suma pięćdziesięciu lat średnich zarobków zabitego zwrócona najbliższej rodzinie zabitego.
2 Za kradzież odjęta będzie kończyna chyba ,że złodziej zwróci natychmiast dwukrotnie więcej niźli ukradł.
3 Za przemoc(pobicia, gwałty) wobec obywatela miasta winny otrzyma 100 batów albo 100-1000 koron grzywny jeśli poszkodowany się zgodzi.
4 Oko za oko...*
5 Każda kobieta jest na sprzedaż* za wyjątkiem zwłok.
6 Przyłapany na oszustwie 10-200 batów.
7 Każdy znający prawa podstawowe ma obowiązek stawić się na wezwanie do obrony miasta.
8 Każdy ma obowiązek płacić podatki.
9 Każdy ma obowiązek znać, przestrzegać prawa i być posłuszny władzom.
10 Każdy ma obowiązek płacić za usługi i mienie, które nabywa.
11 Zakazane są praktyki wiary mrocznych bóstw pod karą śmierci
12 Za zniszczenie mienia płaci się dwukrotność wartości albo praca na rzecz miasta
13 Nie ma w mieście miejsca dla żebraków.
14 Każdy ma dzień aby zapoznać się z podstawowymi prawami miasta.
15 Każdy ma obowiązek informować nowoprzybyłych o nauce prawa
16 Każdy niewinny ma prawo do wolności.*
17 Zakaz przekazywania swojej opaski pod groźbą śmierci.
18 Każdy mieszkaniec musi widnieć w spisie ludności.
<Pascal>
<Krasnoludy i Kurt odeszli kiedy pozwoliłeś ich wypuścić z zamku. Masz nadzieję ,że Kurt zdoła zebrać jak największą liczbę silnych i chociaż troche zaufanych najemników. Niecałe trzy dni to niewiele czasu na przygotowania.>
_________________ Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Ostatnio zmieniony przez Blackswordsman dnia Pon Lut 18, 2013 02:05, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
<Zdziwiłam się widząc służących przed drzwiami i to z manekinami ćwiczebnymi. Wcześniej pomyślałam , że coś takiego przydałby mi się właśnie do samodzielnych treningów. Iruyh wiedział, czego będę potrzebowała, w końcu to jego domena. >
- Bardzo dobrze- odpowiedziałam służącym otwierając drzwi- Proszę, wnieście je do sali ćwiczebnej i ustawcie na środku, na prawo od drzwi.
<Nie spuszczając oczu ze służby dopilnowałam aby nie kręcili się zanadto po komnacie i odprowadziłam ich pod same drzwi. Kiedy opuścili komnatę zamknęłam drzwi na klucz. Rozejrzałam się po komnacie aby upewnić się czy aby wszystko jest bez zmian. Sprawdziłam również czy skrzynia jest nienaruszona. Kiedy upewniłam się, że wszystko jest jak należy przebrałam się do treningu. Chwyciłam za miecz i wykorzystując nowe manekiny rozpoczęłam ćwiczenia celności. Trwały one aż do kolacji.> _________________ Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to giÂve birÂth to a burning star"
Wsadziłem młot za pas rozglądając się po ulicy.
- Pójdę teraz do Gildii zamówić trochę materiałów, a potem do Durstara, aby mu powiedzieć co się stało. Za około klepsydrę będę w karczmie. Odpoczywaj póki co albo zamów sobie jakieś piwo. Potem zobaczę co zdołam począć z tą twoją nieszczęsną nogą. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Przywdziewam zbroję, czekając aż dopasuję się samoistnie do moich wymiarów jak to zawsze ma miejsce. Zakładam pas i wkładam miecze na swoje miejsce. Oglądam w jakim jest stanie także rozpruty hełm i czy da radę go naprawić, jeżeli tak udaję się do Durstara by dowiedzieć się jakiego rzędu koszt to by był i jak długi czas oczekiwania. Jeżeli nic z nim nie da rady zrobić cóż zabieram go ze sobą i w następnej kolejności odwiedzam Alchemika w sprawie czegoś co by przyspieszyło dochodzenie moje do pełni zdrowia. Później udaję się już tylko na spotkanie w karczmie.
- Ja udam się do Durstara zobaczyć czy można coś zrobić z tym rozprutym hełmemi moja zbroją, potem do Alchemika. Do zobaczenia w karczmie. _________________ #Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==>Ingwar Ingersson, krasnolud #Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach