Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ciZaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ci   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt I Cz2 Na stałym lądzie...
Id¼ do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 57, 58, 59  Nastêpny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo¿liwo¶ci zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wróg?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nastêpny temat  
Autor Wiadomo¶æ
luko
Ochmistrz
Ochmistrz


Do³±czy³: 26 Mar 2012
Posty: 574

PostWys³any: Pia Lip 20, 2012 15:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czekam w spokoju aż krasnolud skończy. Gdy już skończy biadolić staje tuż przed nim i spokojnym głosem zaczynam przemawiać.

- Mój drogi przyniskawy przyjacielu. Nie podnoś głosu w towarzystwie dam bo nie przystoi. Wierze w umiejętności mistrza run i na pewno zapewni ciepło wszystkim obecnym na statku, lecz czy zapewni mi również żywność? Czy jesteś pewny, że nie przyjdzie kolejny sztorm podobny do tego który osadził nasz statek na mieliźnie, lecz tym razem zabierze łódź w morze które pochłonie wszystkich? Więc gdzie jest bardziej bezpiecznie tu, czy na łodzi? Mówisz o bestiach. Jeśli da się je zjeść to nie widzę problemu jak tylko na nie zapolować. Wiedz jeszcze jedno. Nigdy nie naraziłbym panienek i tego nie zrobię. Skoro zeszły za mną na ląd to uważają podobnie jak ja i wierzą, iż tu jest bezpieczniej, lecz nie będę się sprzeciwiał. Jeśli chcą mogą wrócić na statek ale wtedy razem ze mną.

Jestem spokojny i nie mam zamiaru zniżać się wypowiedzią do poziomu krasnoluda.
_________________
"Przyjaciel czy Wróg?" ==> Pascal Wittenberg, człowiek
"Przeznaczenie czy Przypadek?" ==> MG (Mały Głód) Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do³±czy³: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk±d: Brama wymiarów północnego bieguna:)

PostWys³any: Pia Lip 20, 2012 15:56    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Pascal, Ingwar>

<Leilia wstała od ognia i stanęła przed Ingwarem. Ingwar dopiero teraz dostrzegł ,że dziewczyna sporo urosła przez te kilka miesiecy. Ubrania zasłaniają wszystko poza twarzą ale to tylko kwiestia czasu kiedy dziewczyna będzie mogłą założyć rodzinę ,urodzić dzieci i tak dalej. Uśmiech na zaróżowionej twarzy Leili zmiękczył Ingwara. >

-Tutaj jest dobrze, Ingwarze wielki krasnoludzki wojowniku. Jesteś kochany ,że się o nas martwisz ,ale potrzebujemy trochę wolności. Już ponad trzy miesiące wszyscy siedzieliśmy na statku. Dość już. Musimy poszukać przygód , mieć więcej przestrzeni. A jęsli zrobi nam się zimno napewno wrócimy na statek. Chcemy iść razem z wami...

-Tak właśnie!! Chcemy iść razem z wami i nic nas nie powstrzyma! Nawet twoje wielkie łapska krasnoludzie.-<Dorzuciła wojowniczym tonem druga z sióstr, Anastazja.>

-Obiecuję ,że nie będziemy sprawiać kłopotów. Poza tym okaż więcej zaufania dla nas i dla Pascala. Nie jesteśmy już małymi dziećmi...

<Czyżby utrata rodziców , cała ta masakra na wyspie i długa trudna podróż spowodowała ,że dziewczęta dorastają i uczą siesamodzielności szybciej niż na to wygląda??. Nie da się ukryć ,że obie dziewczyny muszą się szybko przystosowywać do nowych warunków.>

-Jeśli nam rozkarzesz wrócić na statek ,wrócimy ale nie będziemy radosne nawet jeśli będzie nam ciepło. Dość już nam pływania, kołysania i ciasnej przestrzeni pełnej przestraszonych ludzi. Przez to i my się boimy...

_________________
Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do³±czy³: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk±d: PuÅ‚awy

PostWys³any: Pia Lip 20, 2012 16:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

MarszczÄ™ sie jeszcze bardziej kucam przy Leili Å‚apiÄ™ ja za jej delikatnÄ… rÄ…czkÄ™.

- Leilo sama wiesz że zawdzięczam ci wiele tak samo Kargun, ale nie możesz iść ze mna w teren którego nie znamy, muszę go szybko zbadać jeżeli chcemy się stąd wynieść, a nie oglądać się czy nic ci się nie stanie albo nie zaginiesz.Nie wątpie w waszą odwagę, ani poświęcenie...
Czy umiesz tropić, nie zostawiać sladów gdy się przemieszczasz po gęstwinie, potrafisz wyczuć kierunek w którym zmierzamy jakby zamieć nas rozdzieliła? Wiem że nie, ale obiecuję ci że cie tego nauczę gdy tym ludziom zapewnimy bezpieczeństwo.To są też twoi ludzie, z twojej wyspy...
Miałbym prośbe za to do ciebie jak i do twojej siostry... jak same mówicie statek jest pełen przestraszonych ludzi, potrzebujemy osób które nad nimi zapanują, pomogą, i uspokoją. Nie wszystko może spoczywać na barkach krasnoludów i nie możemy sie wszystkimi zajmować na raz. Potrzebujemy zaufanych osób które nam pomogą. Czy możemy na was liczyć? Wiem że dużo od was wymagam i zadanie nie jest łatwe ale ktoś musi sie tego podjąć.
- mówię spokojnym miłym tonem do Leili z pauzami by przetrawiła informacje i doszła do konkluzji jakich ja chce by doszła

Nastepnie wstajÄ™ i zwracam siÄ™ do Pascala

- Krasnoludy dbaja o ten statek jest to najbezpieczniejsze miejsce w okolicy, wątpisz w kunszt naszych inżynierów?Jeżeli byłoby zagrożenie iż coś się może z nim stać od razu kazaliby zejść z niego. - teraz już zaczyna mnie złościć ponad miarę

-Statek osiadł na mieliźnie i na niej ugrzązł głeboko
- mówię krótko

Podchodzę do niego tak że dzielą nas milimetry...i szepczę...do Pascala tak by słyszał mnie tylko on

- To są dzieci tępaku dorastają fizycznie ale emocjonalnie dalej sa to dzieci nieodpowiedzialne im sie nie dziwie ale tobie i owszem... mają pojęcie o obecnych zagrożeniach i otaczającym ich świecie jak ty o krasnoludzkiej inżynierii, wychowały sie całe życie w bezpiecznym zamku pod opieką straży. Jesteś głupszy niż myślałem jeżeli bierzesz ich zdanie pod wzgląd.
Chcesz...zostańcie tutaj... ale jak coś im się stanie... jesteś trupem...przysięgam ci to.


Nie czekając na odpowiedź ni reakcje Pascala wracam do zwiadowców mocno podbuzowany.

- Kurt! Klaus! - warknÄ…Å‚em

- Ruszajcie na wschód! ja ruszam na zachód! Cokolwiek by sie nie działo wracajcie przed zapadnięciem zmroku. Pozostawiajcie za sobą znaki na drodze która będziecie zmierzać, nacięcia na drzewach, złamane gałązki,cokolwiek wpadnie wam na myśl, jeżeli nie wrócicie do zmroku ruszę waszym śladem i na odwrót. Kurt jesteś mieczem Klaus oczami i uszami... nauczcie się wspólpracować! Powodzenia!


Klepie jednego solidnie w plecy drugiego walę w bark życząc im szczęscia odwracam się i ruszam w swoją stronę
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
luko
Ochmistrz
Ochmistrz


Do³±czy³: 26 Mar 2012
Posty: 574

PostWys³any: Pia Lip 20, 2012 19:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Rzucam do odchodzÄ…cego krasnoluda

- Nie wątpię w kunszt krasnoludzkich inżynierów ale nie mogą się równać z bogiem mórz. Są jak my wszyscy istotami śmiertelnymi i chyba o tym zapominasz krasnoludzie!

- Co do wieku dziewczyn to może w waszym mniemaniu to jeszcze dzieci. W ludzkich latach to są panny do zamążpójścia i muszą się nauczyć dawać sobie radę. Zapominasz o różnicach rasowych, które widać na pierwszy rzut oka!

SpoglÄ…dam na odchodzÄ…cego krasnoluda.

(A uważałem go za mądrego i mającego odrobinę ogłady krasnoluda. Ponoć mają dużo czasu do nauki ale ten to chyba niczego się nie nauczył oprócz machania swoją bronią. Jestem rycerzem i obrazy nie puszczam płazem. Wrócimy do tego jeszcze krasnoludzie jak już inni będą bezpieczni, lecz od dziś nie licz już na mój szacunek!)

Wracam do dziewczyn

- Ten krasnolud strasznie się martwi o ciebie moja droga. Nie wiem co was łączy ale ja nie chcę być kością nie zgody. Przynajmniej taka wymiana zdań podniosła mi temperaturę i jest mi cieplej.

Śmieje się głośno aby rozładować napięcie

- Cóż wróćmy do rzeczywistości. Powiadacie że pobieraliście nauki szermiercze. Ja dobrze ją opanowaliście?
_________________
"Przyjaciel czy Wróg?" ==> Pascal Wittenberg, człowiek
"Przeznaczenie czy Przypadek?" ==> MG (Mały Głód) Wink


Ostatnio zmieniony przez luko dnia Pia Lip 20, 2012 19:37, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do³±czy³: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys³any: Pia Lip 20, 2012 19:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przysiadłem w pobliżu paleniska z kilkoma przedmiotami, którym przyglądałem się uważnie.

- Hej Kargun.. jak myślisz co jest za tymi stalowymi drzwiami? Skarbiec czy przechowalnia jakiegoś plugastwa? - spytałem.

- Skoro są aż cztery zamki i solidne drzwi to napewno jest tam coś cennego. Bestie można były by zamknąć za kratami. Może jakieś skarby albo coś czego się bali. Chyba że ten statek nie był od początku statkiem chaośników - odparł Były Zabójca

- Cóż... jeżeli zamki nie są magiczne bez problemu mogę je otworzyć. Póki co jednak skupmy się na tym aby nikt więcej nie zamarzł na tej łajbie.

Zacząłem przyglądać się uważnie kuli armatniej. Wziąłem ją do rąk, zważyłem i zacząłem ostukiwać.

-Przyznaj się. Dlaczego chciałeś żebym został na statku a nie poszedł z nimi? - spytał nagle Kargun

- Jesteś Długobrody... nie chciałem skazywać ich nerwów na obcowanie z Twoim narzekaniem na reumatyzm - zachichotałem.

Zważyłem w dłoniach jedną z kul armatnich.

- Materiał i masa odpowiednie dla naładowania mocą. Zakrzywiona powierzchnia może być problematyczna, ale nie aż tak bardzo. Nada się. - stwierdziłem trzymając kulę w jednej dłoni i przyglądając się jej owalowi - a tak na serio...

- Na serio...? - uniósł brew stary

- Na serio to chciałem, aby ktoś doświadczony pozostał na pokładzie... w sumie skoro ja tutaj jestem, jeżeli zechcesz możesz pójść z nimi. Cała ta robota... zajmie mi prawdopodobnie cały dzień, bo inaczej będę musiał ukierunkować i zamknąć moc w runie. Normalnie jest na tyle prosta, że da się ją wykonać w kilka godzin.. tutaj będę musiał trochę się pomęczyć.

-Jeśli mnie poproszą to pójdę. Przyznam się, że chociaż nie boję się zimna to z lenistwa po prostu nie chce mi się nigdzie chodzić... hehe - odparł z szerokim uśmiechem Kargun przeciągając się.

- Ingwar coś bąknął, że znasz się na "szwendaniu to tu to tam" i że nasz węch i słuch są tak mocne, że ludzie to w sumie są i głusi i beznosi przy nas. I że dobrze by było jakbyś z nimi poszedł, ale skierował to do mnie... Heh... problem z byciem liderem jest taki, że póki grupa się nie zgra zrzuca się na przywódcę wszystkie dycyzje. - wzruszyłem ramionami - Typu skład zwiadu. Kiedy już role będą wyraźnie rozdzielone, odpowiednie "formacje" do odpowiednich zadań same się będą formować. Sądzę jednak że sobie poradzą, póki co.

- Jak to mówią, gdzie krasnoludów sześć tam nie ma co zjeść.. hehe. Niech idą sami... - zaśmiał się weteran

- Chciałeś chyba powiedzieć "tam nie ma co bić" albo "tam nie ma co pić", chociaż to się nie rymuje.

Kargun zachichotał znów, otarł usta i zaczął się śmiać.

- Hehehe... też racja... To co tam planujesz szacowny mistrzu run. Masz dla mnie jakieś zadanie czy moge się powylegiwać przy palenisku?

- Przejdź się po statku, z łaski swojej, i zobacz jak się "załoga" trzyma. Potem możesz wrócić do paleniska i się pogrzać, a w razie potrzeby porobisz za miech... albo miechem. - machnąłem ręką - Dobra. Kula armatnia będzie w sam raz. Można w niej zgromadzić dosyć mocy, aby ogrzewała pomieszczenie... w najgorszym wypadku zastąpi nam ognisko jeżeli przeniesiemy się na ląd.
_________________
Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
harry
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys³any: Pia Lip 20, 2012 20:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"W sumie chciaÅ‚em sam opiepszyć Pascala. Ale widać każdy ma swój rozum i jeden i drugi umie siÄ™ wyszczekać…"

<Na słowa i zachowanie igwara pociemniała mi twarz.>

-Te! Igwar… szczekać to możesz sobie na swoich. A nie na mnie... Jak chcesz iść sam. Twoja rzecz. JakoÅ› jednak nie pamiÄ™tam cobym woÅ‚aÅ‚ do cie szefie.

<KrzyknÄ…Å‚em za odchodzÄ…cym krasnoludem>

- A niech go Klaus… chodź bo widzÄ™ ze krasnolud musiaÅ‚ w wodzie sobie coÅ› odmrozić i niewiada czy zaczepki szuka czy mu siÄ™ coÅ› pomyliÅ‚o a mnie nie rajcuje by zaraz po zejÅ›ci na lÄ…d po pyskach siÄ™ klepać.

<Odwracam siÄ™ i idÄ™ w drugÄ… stronÄ™ po paru krokach odwracam siÄ™ do Pascala>

- Jak chcesz to z dziewczynami zróbcie rozeznanie co jest najbliżej w okolicy. My sprawdzimy co dalej jest. Może uda wam się znaleźć coś jadalnego a i tak zawsze będziecie mieć blisko na statek.

<Idę z Klausem a jeżeli ten się ociąga czekam na niego lub jeżeli już poszedł dobiegam do niego>
_________________
Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Lokim
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 21 Sty 2012
Posty: 731
Sk±d: Warszawa

PostWys³any: Pia Lip 20, 2012 23:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Cała ta akcja wymiany zdań między Ingwarem a Pascalem budzi we mnie zażenowanie. Ja pierniczę... Pascal zachowuje się jak dzieciak - chyba te panny maja na niego zły wpływ. Zabiera je tak sobie po prostu ze sobą w nieznane, mimo że reszta towarzyszy została na pokładzie. Nic nie przedyskutował, nic nie próbował ustalić. Po prostu ruszył, a teraz głupio się tłumaczy. Chyba stracił rozum? Albo nigdy nie był w podobnej sytuacji - pewnie zawsze na jakichś zamkach, dworach itp. Więc może on nie wie za dużo o dziczy. A ten Ingwar jakiś taki porywczy i władczy. Cholera co jeden to lepszy.>

<"Rozkazy" wydane mnie i Kurtowi przez Ingwara miałem już skomentować, ale darowałem sobie po słowach Kurta. Jedynie poruszam barkiem w który mnie klepie, tak by zrozumiał, że nie życzę sobie takiego zachowania. Ostatecznie rzucam za nim gdy odchodzi.>

- Więcej pokory krasnoludzie. Bo jak sam jej nie znajdziesz to ona znajdzie Ciebie.

<Odwracam się do Pascala, gdy widzę że Ingwar nie będzie już nic słyszał i ściszonym głosem mówię.>

- Przyjacielu, wiem że sam Ulryk pomaga Ci w Twojej misji, ale dużo mądrzej będzie nie stawiać go w tak trudnej sytuacji. <Spoglądam to na jedną to na drugą z dziewczyn i to ich tymczasowe schronienie.> - Na brzegu jest tratwa, więc najlepiej będzie zabrać się z powrotem na statek, gdzie urządzany jest tymczasowy obóz. Ciepło, bez wiatru i śniegu. Żyć nie umierać. <Uśmiecham się przyjacielsko i kłaniam Pascalowi oraz pannom.> - Ale oczywiście to Ty podejmujesz tu decyzje, więc zrobisz jak będziesz chciał. Niech Ulryk ma Ciebie w opiece.

<Spoglądam na trasę, którą mamy iść z Kurtem i klify górujące nad brzegiem i gdy już ruszamy przed siebie odzywam się do niego.>

- Kurt, proponuję iść brzegiem dopóki nie znajdziemy jakiegoś wejścia wyżej. Z poziomu morza mało widać, a i nic tu upolować się nie da. A na łowieniu się nie znam.

<Kurcze, nawet nie wiem czym Kurt się do tej pory zajmował i co umie robić. >

- Jak uda nam się TAM jakoś dostać - <wskazuję klify> - to może od razu coś dojrzymy. No a jak nie, to trzeba będzie pójść głębiej, wyszukując jakichś ścieżek czy innych znaków. Mhm... Może będzie trzeba się rozdzielić, ale w sumie to na razie nic nie wiadomo. Na razie skupmy się więc na tym co tu i teraz, bo jeszcze wpadniemy w jakąś pułapkę i ze zwiadu nici. Postaraj się zachować ciszę i proszę nie wyprzedzaj mnie.

<Idąc wzdłuż klifów nie tylko rozglądam się za jakimś wejściem na górę, ale szukam na ziemi tropów zwierząt i innych istot. Staram się też zachowywać jak najciszej.>

- Jakbyś dojrzał coś DZIWNEGO to daj znać. I bądź gotowy na wszystko. Niektóre bestie dobrze się kamuflują i zanim się zorientujesz już skaczą Ci do gardła.
_________________
Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel

Telegram: @LokimR
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do³±czy³: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys³any: Sob Lip 21, 2012 12:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kiedy Kargun ruszył na obchód, przygotowałem się. Ubrałem skórzany fartuch, ciężkie rękawice i gogle.

Tworzę sobie stanowisko pracy. Stojak, który będzie przytrzymywać żelazną kulę podczas kucia. Wykładam narzędzia mrucząc błogosławieństwa i zapalając na tych potrzebnych do pracy runy. Wymawiam także kilka tajemnych słów nad młotem, którego używam do pracy. Runa Kucia zapłonęła miłym światłem podobnym do tego bijącego z paleniska i rozpuściła wyładowanie mocy po całym obuchu.

Klęknąłem przy palenisku. Zacząłem odmawiać modlitwy.

Najpierw do Grungniego i Valayi jako ważniejszych. Praojca poprosiłem o przychylny spojrzenie na moją pracę. Do Pramatki złożyłem prośbę o odrobinę jej mocy, w moim działaniu, bowiem cel jest szczytny, dla dobra ogółu i dla ratowania zdrowia oraz życia.

Potem zwróciłem się i do Thungniego i do Smednira. Mojego Patrona poprosiłem jak zwykle o oświecenie przy wykonywaniu tego zadania, zaś Jego Brata o siłę ognia, aby przedmiot w jakim będę kuł poddał się mojej woli.

Odmówiwszy modlitwy zabrałem się do pracy. Miechem podsyciłem gorąc bijący z paleniska. Wymawiam przy tym w tajemnym krasnoludzkim Płomienną Prośbę. Mógłbym kuć runę bez rozgrzewania materiału, jednak chciałem wykuć stałą ciepła o dużej mocy. Musiałem zachować więc pewne konkretne warunki podczas jej wykonywania... pewne... okoliczności, które nadadzą runie znacznie większą moc, jednocześnie zachowując jej stabilność.

Żar uzyskał odpowiednią temperaturę. Podniosłem kulę armatnią i mrucząc kolejne krasnoludzkie zaklęcia położyłem ją na palenisku. Trwam przy nim czekając, aż metal nagrzeje się do odpowiedniej temperatury. Z Płomiennej Prośby przechodzę teraz w Psalm Hartownika. Żar w palenisku przygasa, jednak bardziej z powodu tego, że temperaturę wsysa żelazo, które w tajemny sposób nagrzewa się równomiernie na całej swojej powierzchni.

Wyjąłem ostrożnie przy pomocy grubych rękawic przedmiot z ognia i położyłem w stelażu. Kontynuując Psalm Hartownika kuję i kuję kulę samym młotem. Runa Kucia z każdym uderzeniem uderza ładunkiem mocy w obiekt.

***

Cały okręt i okolica zaczynają rozbrzmiewać dźwiękiem bicia metalem o metal. Wtórują mu pomruki w khazalidzkim języku, ponure, monotonne, jednak, aż nadto przypominające zaśpiew wypełniony jakąś nieznaną potęgą zrodzoną z górskiego kamienia.

***

Wkładam kulę z powrotem do paleniska, jednak tym razem razem ze stelażem. Jest teraz nieznacznie mniejsza, jednak kolor jest teraz jednoznacznie metaliczny, a nie czarny jak poprzednio. Jej struktura stała się znacznie bardziej zwarta. Trzymam dłonie nad kulą, aby to ona teraz wchłaniała ciepło, a nie trzymająca ją konstrukcja. W końcu biorę do ręki dłuto i młot i przystępuję do pracy.

***

Dźwięki kucia i pieśń przybrały na sile rozchodząc się po okolicy. Przypominało to pojawienie się nowego żywiołu w okolicy. Potężnego, niepowstrzymanego, a jednak naturalnego i stoickiego. Po okręcie zaczęły rozchodzić się fale ciepła. Temperatura skakała chwilowo o kilka stopni w górę przy każdym uderzeniu dłuta o rozgrzany metal.

***

Ryt był gotowy. Pysznił się na metalu rozgrzanym do głębokiej purpury. Odłożyłem narzędzia, chwyciłem za miech i z wprost dziką radością powtórzyłem Płomienną Prośbę podsycając żar. Teraz jednak już nie kułem. Trzeba było teraz nasycić symbol mocą! Złożyłem dłonie nad rozpaloną kulą i jeszcze raz zmieniłem zaśpiew. Był inny niż przy normalnej runie ciepła, bowiem musiała być też większa moc... i inna funkcja. Z przyjemnością obserwowałem jak rozgrzane obszary "przemieszczały się" do runy, transportując tam cieplną energię.

Zaśpiew trwał.
_________________
Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Warmlotek
Mod Czarnej Biblioteki
Mod Czarnej Biblioteki


Do³±czy³: 11 Cze 2010
Posty: 1443
Sk±d: PuÅ‚awy

PostWys³any: Sob Lip 21, 2012 16:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ruszyłem w swoją stronę nie słuchając okrzyków człeczyn. Szczerze mam ich w dupie czy przeżyją czy też nie. Nie mam tutaj żadnych zobowiązań, to nie moim podwładni, a niech każdy troszczy sie o własną żyć. Rhunar najwidoczniej postawił sobie za punkt honoru ratowanie niedobitków z wyspy jednak jego cele nie są moimi,a jego ambicje nie maja nic związku z moimi.
Jak dla mnie to dorośli ludzie jak na ich standardy może chociaż fizycznie i niech każdy dba o siebie.

"Tak Ingwar, swoje wykonałeś, dostarczyłeś posłanie, pomogłeś faktorii jak umiałeś, walcząc za nią jak o własny dom, zrobiłeś wiecej niż musiałeś, nie oszczędzając się przy tym. Rhunar chce niech bawi sie w niańkę ja ruszam swoją drogą... czas ruszyć dalej. Nie pozostawiam za sobą żadnych długów ni zobowiązań... nic nikomu nie jestem winien.Ostatnie ci dla nich zrobie to spatroluję teren,a jutro...czas ruszyć swoją ścieżką."

"Ale najpierw sie dowiedzmy kurważ gdzie jesteśmy..."

Skupiam sie na drodze kreśląc w pamięci droge która zmierzam, analizując, przyglądając się ewentualnym tropom jeżeli na jakieś natrafię.
_________________
#Sesja Przyjaciel czy Wróg? ==> Ingwar Ingersson, krasnolud
#Ciężkie jest życie na morzu==>Hektor Lombard, człowiek
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Arya
Klucznik
Klucznik


Do³±czy³: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys³any: Nie Lip 22, 2012 19:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Powoli podniosłam głowę i po raz kolejny spojrzałam w oczy obcego mi człowieka, który w pewien sposób starał się usprawiedliwić mój czyn. W głębi duszy wiedziałam że ma rację, jednak fakt, że moje dłonie pokryte były ludzką krwią wprowadzał mnie w stan wewnętrznej rozpaczy nad tym czego dokonałam. Ból zarówno fizyczny jak i psychiczny przeszywał moje ciało. Podałam dłoń mężczyźnie i stanęłam na nogi, ręką uciskając miejsca najbardziej poranione podczas walki. Przez chwile wpatrywałam się w twarz mężczyzny zdziwiona i niepewna. Jego propozycja zaskoczyła mnie.>

- Dobrze Panie jest gdy nie trzeba w ogóle zabijać- odpowiedziaÅ‚am stanowczo patrzÄ…c mężczyźnie prosto w oczy- ten wybór bÄ™dzie mi ciążyÅ‚ na sumieniu do koÅ„ca mych dni…Pewne sytuacje ksztaÅ‚tujÄ… nasz charakter i osobowość. Moja przemiana zaczęła siÄ™ z chwilÄ… kiedy poznaÅ‚am ile warte jest sÅ‚owo uczciwego czÅ‚owieka, a ile oszusta.

[Dorian Blade… Chyba jest przywódcÄ… tej caÅ‚ej bandy skoro mówi w jej imieniu. Czy chcÄ™ siÄ™ do nich przyÅ‚Ä…czyć…??? Walczyć dla niego? I za niego???... Być może jest to sposób na rozwiÄ…zanie mojego problemu.]


- Owszem Panie, mam w sobie wielkÄ… chęć życia bo mam w swym życiu cel i nie spocznÄ™ dopóki go nie osiÄ…gnÄ™, w ten czy inny sposób. JeÅ›li chcesz liczyć na mnie w walce przyjmÄ™ twojÄ… propozycjÄ™ choć z pewnoÅ›ciÄ… nie mogÄ™ poszczycić siÄ™ takimi umiejÄ™tnoÅ›ciami jak reszta twoich najemników. Możesz nazywać mnie Tellan. I…DziÄ™kujÄ™ za wasze wstawiennictwo…<skinęłam gÅ‚owÄ…>

<Rozglądając się po obozowisku przyglądałam się postaciom które otaczały mężczyznę. Spojrzałam w stronę kobiety która siedzi na wierzchowcu i ze zdziwieniem stwierdziłam, że jest sama>

[Nigdy z wÅ‚asnego wyboru nie wybraÅ‚abym siÄ™ sama w podróż. Czyżby ona też byÅ‚a uciekinierem…Nie…to nie możliwe. Zbyt dobrze wyglÄ…da na kogoÅ› kto żyje z dnia na dzieÅ„. Chyba jest z nimi…Odważna kobieta…Sama, wÅ›ród tylu gÅ‚odnych myÅ›li…]


<Zerknęłam wzrokiem za moim płaszczem w poszukiwaniu resztek, które mogły by jeszcze zapewnić mi choć trochę ciepła. Powoli zbliżyłam się w stronę ogniska aby ogrzać zmarznięte ciało.>
_________________
Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi­ve bir­th to a burning star"


Ostatnio zmieniony przez Arya dnia Nie Lip 22, 2012 22:17, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Ariena
Mod Bogów
Mod Bogów


Do³±czy³: 30 Gru 2004
Posty: 1636

PostWys³any: Nie Lip 22, 2012 20:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Z zainteresowaniem przyglądałam się walce kobiety z mężczyzną. Moja słowa straciły na znaczeniu, gdy go zabiła.>

Ludzie...nie potrafiÄ… inaczej...i do tego kobieta...


<Słowa mężczyzn siedzących przy ogniu nie przypadły mi do gustu. Wewnątrz narasta niepokój i lęk. Poprawiłam się w siodle i rozejrzałam. Nie pozwalam by zanadto zbliżyli się do mnie, choć mam ten komfort, że stała w pewnym oddaleniu.>

Chciałaś jej pomóc...a zaraz sama będziesz potrzebowała pomocy...kiedy się nauczysz nie wtrącać w sprawy, które Cię nie dotyczą i obojętnie iść swoją drogą...

-A zatem najemnicy...jakże godni i waleczni żądają zapłaty? Mogę zapłacić tylko waszemu przywódcy.

<Wyciągam trzy złote korony z sakiewki.>

Lepiej zapłacić i spokojnie odjechać niż użerać się z tą bandą bezmózgich i brutalnych istot... - pomyślałam.
_________________
Poeta to ktoś, kto pragnie w jasny dzień pokazać światło księżyca
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email MSN Messenger
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do³±czy³: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk±d: Brama wymiarów północnego bieguna:)

PostWys³any: Pon Lip 23, 2012 00:47    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pascal>

<Leilia także zaczeła się śmiać aby ukryć zmartwienia.>

-Pomogłam kiedyś krasnoludowi wydostać się z zamku i lochów. Pewnie cuzje się w obowiązku spłącić jakis dług, ale ja pomogłam mu bo chciałam nic więcej. Potrzebował pomocy a ja mogłam pomóc... Co do szermierki to są dzę,że obie miałyśmy po trzy klepsydy lekcji tygodniowo. Trudno ocenić ile umiemy skoro to byłą tylko nauka i bardziej zabawa niż walka. Nic nam przecież nie groziło....

-Zostańmy tu aż zgaśnie ogień, wtedy wrócimy na statek. Może i tamci ludzie nas potrzebują ale ja potrzebuje odetchnąć świeżym powietrzem nawet jeśli jest takie zimne...<Odparła Anastazja jakby w obawie ,że zaraz wrócicie na statek. Tak też zrobiliście. Dopiero kiedy ogień zgazł i zrobiło się ciemno zbieraliście się do powrotu kiedy usłyszeliście jakieś hałasy. Chrzęst stali i kroki. Nie wiadomo z kąd na plaży zaczęli pojawiać się żołnierze, dwóch,czterech ,ośmiu ...szesnastu..dwudziestu..trzydziestu...Noszą barwy jakiegoś imperialnego hrabstwa. Dziewczyny wtuliły się w ciebie i razem siedząc w skalnej wnęce obserwujecie plażę.>


<Kurt, Klaus>

<Ruszyliście raźno brzegiem w kierunku półnosno zachodnim jeśli krasnolud dobrze wam powiedział. Wszędzie z jednej strony plaża i woda a z drugiej nieszczęsne wysokie klify. Dobre kilka godzin zajęło wam dojście do miejsca gdzie duże rumowisku umożliwa wejście na "wysoki brzeg". Do tego czasu zdąrzyliście zmarznąć i posmutnieć od wszędobylskiego śniegu i szarego morza. Nie znaleźliście żadnych śladów ani zwierzyny. Jako pierwsi rozdeptujecie chrupiacy pod waszymi nogami śnieg. Nie zatrzymywaliście się bo jest za zimno aby stać w miejscu na tym pustkowiu. Szybko zgodziliście sięby wejśc na rumowisko i rozejrzeć się z góry na otaczajacy krajobraz. O tyle o ile klaus szedł w miarę cicho to Kurta usłyszało każde żywe stworzenie z daleka. Wielki chłop szedł jak porowóz przez śnieg. U ważając na zdradliwe zapadliny wdrapaliście się w końcu na szczyt rumowiska i...zobaczyliście zgraję ludzi...>

-Dwa zabłąkane ptaszki chcą zamarznąć na pustkowiu...?? <kobiecy złośliwy głos bardzo was zaskoczył ,zresztą jak i to spotkanie..>

-Co dwóch takich jak wy robi na takim pustkowiu jak to??...

<Rozejrzeliście siępo ludziach. Sami młodzi najemnicy i jedna kobieta. Rudzielec o krótkich prawie że chłopięcych włosach w futrzanym płaszczu rzuciła wam wyzywające spojrzenie orzechowych oczu. Tuzin towarzyszących jej najemników ma broń w pogotowiu. Zarówno broń ręczną jak i kusze. Wszyscy ubrani są w grube płaszcze lub kamizelki i ocieplane spodnie. Widać ,że są przygotowani na zimę. W oddali gdzieś na horyzoncie roztacza się las i chyba jakieś zabudowania.>


<Ingwar>

<Obruszony opuściłeś swoich towarzyszy kierując się jak ci się zdawało na północny wschód ale już po kilku minutach zdałeś sobie sprawę,że tak naprawdęto idziesz na południowy zachód. Niemniej parłeś naprzód przez niski śnieg idąc plażą i szukajac wejścia na klify. Minęło wiele czasu i musiałeś przejść kawał drogi zanim dotarłeś do miejsca gdzie kliwy przeszły w wysokie wydmy. Tam też wyszedłeś z plaży i udałeś się w górę lądu. Bardzo szybko trafiłeś na zgliszcza spalonej niedawno wioski rybackiej. Z trzynastu chat nie został kamien na kamieniu ani patyk na patyku. Wszystko spłoneło do gołej ziemi a wkoło teraz wszędzie jest zamarznięte błoto. Na środku wioski przy studni zdaje się ,że ktoś siedzi skulony na cebrzyku. Może zamarzł bo się nię rusza ale zawsze warto przeszukać takie zwłoki. Szczególnie ,że tutaj jest kompletne pustkowie. Zimno ci doskwiera ale jesteś zahartowanym podróźnikiem i żołnierzem.


<Rhunar>

<Przygotowałeś się bardzo dobrze do pracy. Narzędzia, materiały, formuły, nawet rozplanowanie wszystkiego miałeś w głowie. Kiedy zacząłeś pracę nad runą dodając nowe techniki obrabiania metalu pod runę,robota sama paliła ci się w rękach. Byłeś zaskoczony z jaką łatwością praca postępuje. Zapewne twoje zaśpiewy uspokoiły cały statek i okolicę. Sam poczułeś się pewniej pracując nad czymś wysokiego kunsztu, chociaż w tym momencie runa ciepłą wydała ci się czymś tak prostym jak zawiązanie butów. Ku twej uciesze po kilku godzinach prace były skończone a runa napełniona mocą. Praca jednak pozostawiłą na tobie ślad dużego zmęczenia. Kosztowało cię to sporo twojej wewnętrznej mocy ale udało się...Runa działa chociaż w tym momencie jesteś zbyt zgrzany aby samemu to odczuć. Trzymałeś w rękach gotowe dzieło kiedy do izby wszedł Kargun i oznajmił krótko:

-Mamy kłopoty...

<Chwilę później wyszedłeś razem z nim na pokład aby przyjrzeć się owym kłopotom.>


<Rhunar,Pascal>

<Prawie trzy tuziny żołnierzy w barwach jakiegoś imperialnego hrabstwa stoi na brzegu z pochodniami. Jest już ciemno więc z pokładu jak i z plaży widać ich sylwetki bardzo dokładnie. Nie wyglądają jakby przyszli was powitać...Z tłumu odezwał się jakiś mocny głos.>

-Na mocy prawa Nordlandu statek ten jako bez przynależności państwowej zostanie poddany sprawdzeniu a wszelka stal i metale zostaną skonfiskowane!! Poddajcie się sprawdzeniu dobrowolnie a nikomu nie stanie się krzywda...!!


<Tellan>

<Spojrzałaś na mężczyznę o srebrzystych włosach podając mu rękę. Jego stalowe oczy wpatrywały się w ciebie jak łowca patrzy na swoją zwierzynę. Jednak gdzieś tam w głębi dostrzegłaś szczery uśmiech. Odniosłaś wrażenie jakby ten człowiek wiedział ,że wygrasz zanim walka się zaczęła. >

-Zatem witaj wśród swoich. Od teraz jesteś moja Tellan i proszę mów do mnie Doryan. Jesteśmy jak rodzina, tutaj nie ma panów...

<Doryan zdjął swój błękity płaszcz i okrył cię nim.Ludzie przy ognisku zaczęli wiwatować na twoją cześć. Poczułaś jak od razu zrobiło ci się cieplej. Niestety twój płaszcz z futerek wygląda na poważnie uszkodzony. Podnisłaś go ze śniegu. Jest cały osmolony i ma wypalone dziury. Teraz nadaje się jedynie jako dywanik albo zagłówek, chociaż może da się z niego zrobić jeszcze czapkę. Podeszłaś do ognia gdzie ustąpiono ci miejsca. Mogłaś przyjrzeć się teraz lepiej wszystkim siedzącym tutaj. Większość z tych ludzi jest młodsza od Ciebie. Mężczyzni w wieku około osiemnastu wiosen z różnych regionów imperium. Najbardziej rzuciło ci isę w oczy jednak kilka osób pomijając już samego Doryana na ktróego zerkasz od czasu do czasu. Przy małym stoliczlu polowym siedzi ponury mężczyzna zakutany w czarny płaszcz z kapturem zarzuconym na plecy dzięki czemu widać jego twarz całkiem dobrze. Trudno określić jego wiek, wygląda na bardzo przystojnego i postawnego poza tym ,że ma wydrapane lewe oko o czym świadczy ciągle zamknięta powieka i ślady przy łuku brwiowym. Dziwne i mylące są też siwe pasma włosów pośród zdrowych kruczoczarnych,krótkościętych. Mężczyzna spojrzał na ciebie trochę podejrzliwie. Drugi rzucił ci się w oczy olbrzym postury ogra. Cały jest wielki ale widać ,ze to prosty chłop po trzydziestce. Duża okrągła twarz ,średniej długości sianowate kasztanowe włosy. Uśmiecha się do ciebie przyjaźnie. "Wpadł" ci w oko też przystojny blondyn z kucykiem. Jego niebieskie oczy uśmiechają się a on sam bawi się małym nożykiem. Może być w twoim wieku, może trochę starszy... No i oczywiśnie nie da się niezauważyć człowieka który się ciągle zabiera głos. Szczupłego o paskudnej aparycji sępa mężczyzny , który groźnie rozgląda się po wszystkich a teraz chce ściągnąć "myto" z kobiety na koniu.>


<Elbereth>

<Kiedy walka się skończyła byłaś niepocieszona. Nie dlatego ,że kobieta zwycieżyła ale dlatego ,że wogóle doszło do walki i skończyła się śmiercią. Widziałaś jak "szlachcic" okrył kobietę swoim płąszczem i zaprosił aby zasiadła przy ognisku. Przygotowałaś sobie trzy złote monety aby pozbyć się "natrętów" kiedy padły słowa szlachetnie wyglądającego jegomościa siadającego właśnie przy ognisku.>

-Kurkur, pozwól pani odjechać a jeśli ma odwagę niech usiądzie z nami przy ogniu i rozgrzeje swoje ciało a wtedy będzie mogła obdarować nas tymi trzema sztukami złota jeśli zechce. Zima jest sroga i sądzę ,że nawet pani sakiewka to odczuje...Poza tym szalenie niebezpiecznie jeździć samemu zimą po okolicy...

<Dwaj mężczyźni momentalnie zawrócili ku ognisku a ten zwany Kurkur stał jeszcze chwilę zastanawiając się czy odpuścić po czym także wrócił do ogniska mamrocząc coś pod nosem o niesprawiedliwości boskiej...
Siedzisz na koniu z przygotowanymi monetami całkiem zbita z tropu a twój wierzchowiec przebiera z zimna nogami w miejscu. Tobie również jest chłodno. Mimo ciepłego ubrania nocowanie kilka razy pod gołym niebem dało ci się ostro we znaki. Poza tym nie sądziłąś,że zjesz cały swój zapas jedzenia zanim dotrzesz do karczmy,która powinna być gdzieś blisko.>

_________________
Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Arya
Klucznik
Klucznik


Do³±czy³: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys³any: Pon Lip 23, 2012 10:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Zamoczyłam ręce w śniegu i obmył je z krwi. Zwinęłam resztkę płaszcza i ułożyłam go w siedzisko przy ognisku. Siedząc przy ognisku okryta płaszczem poczułam jak ciepło wraca do mych kończyn. Wyciągnęłam ręce przed siebie aby je ogrzać. I przyglądałam się moim nowym towarzyszom.

[Hm...dziwna zbieranina....ciekawe co ich łączy. Czy mają jakiś wspólny cel? Dowiem się w swoim czasie. Tymczasem wydaje mi się że póki co będę z nimi bezpieczna. No...i ta kobieta...może będzie nam towarzyszyć. W jej towarzystwie być może poczułabym się raźniej ...]

- Jestem wdzięczna wam za pomoc- odpowiedziałam szczerze Dorianowi- Dokąd podróżujecie? Dość sporo was tutaj. Gdyby nie wy pewnie byłabym już martwa. Mam nadzieję, że będę mogła się kiedyś zrewanżować jeśli nadarzy się okazja.

Przez chwilę wpatrywałam się w płomień ogniska. Kiedy zauważyłam, że jeden z mężczyzn podchodzi w stronę kobiety przyglądałam się sytuacji w nadziei, że żadna ze stron nie będzie próbowała sięgać po broń. Wystarczając dużo krwi polało się tej nocy. Cały czas moje myśli przesączone są świeżą wizją śmierci, a ból dalej nie ustępuje. Nie ważne jak bardzo boli, nie mogę dać poznać po sobie, że jestem tak słaba. Zaciskam zęby. Kiedy po chwili moje ciało rozgrzało się, odchyliłam płaszcz aby zobaczyć jak głęboka jest moja rana. Rozwiązałam kamizelkę i spojrzałam na postrzępioną koszulę przesiąkniętą krwią.

[Bez pomocy medyka się nie obędzie...Muszę jak najszybciej znaleźć kogoś kto sie tym zajmie...]

Aby odciągnąć myśli od bólu próbuję wypytać Doriana o jego kompanów

- Więc traktujecie siebie jak rodzinę... Musicie już długo ze sobą podróżować i zapewne wiele razem przeżyliście. A oni...?-wskazuję głową na mężczyzn którzy najbardziej rzucili mi się w oczy- Jak się zwą? Czy będą zadowoleni z mojego towarzystwa?-zapytałam niepewnie.- Nie chcę sprawiać wam kłopotów...
_________________
Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi­ve bir­th to a burning star"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
harry
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys³any: Pon Lip 23, 2012 10:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- No… Znaleźlim…

<Mówię do Klausa udając zasapanego wspinaczką. Kładę mu dłoń na ramieniu i ciężko się na nim wspieram delikatnie przesuwam go tak by się z nim zrównać. Staram się też rozeznać z jakim akcentem odezwała się kobieta.>

- Stary bÄ™dzie zadowolony… A już siÄ™ baÅ‚eÅ› że tu kompletne pustkowie. A powiedzcie co to za zabudowania tam sterczÄ…? No ale gdzie te moje …eee… maniery. My to szukamy rzemieÅ›lników caÅ‚kiem zmyÅ›lnych co to i owo potrafiÄ… zreperować. A i jakiejÅ› strawy ciepÅ‚ej. A was co przygnaÅ‚o tu w te paskudne pogodÄ™?

<Staram się ich zagadać tak by uśpić ich czujność i ewentualnie zbliżyć się do najbliższej osoby tak by w razie draki pochwycić ją i się nią zasłonić przed strzelcami. Jeżeli zauważę ze robią się z tego powodu nerwowi nie prowokuję ich.>
_________________
Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
luko
Ochmistrz
Ochmistrz


Do³±czy³: 26 Mar 2012
Posty: 574

PostWys³any: Pon Lip 23, 2012 11:25    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

(Norland? Jestem w domu? Nie wiem sam czy to dobrze czy nie. Nie długo się okażę. Tylko jak oni się tu dostali?)

- Witajcie żołnierzu! Nazywam się Pascal Wittenberg i jestem rycerzem Urlyka, który wraca z misji z rozkazu barona Wernera Nikse. Jako szlachetnie urodzony jak i te owe damy nie musimy wykonywać twoich rozkazów i domagamy się traktowania z godnością. Więc proszę nam pomóc ściągnąć wszystkich ze statku na ląd i eskortować nas do najbliższej osady

(Trza wykorzystać troszkę ojczulka, później będę się martwił konsekwencjami)

- Rozbiliśmy się tu w wyniku sztormu, a statek nie jest nikogo własnością. Wybraliśmy go bo pozostał jako jedyny sprawny po bitwie na wyspie Wichru i Mroku, lecz dokładny raport o tym złoże przed baronem.

Spoglądam twardym wzrokiem na żołnierza i wyczekuje jego reakcji.
_________________
"Przyjaciel czy Wróg?" ==> Pascal Wittenberg, człowiek
"Przeznaczenie czy Przypadek?" ==> MG (Mały Głód) Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Wy¶wietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo¿liwo¶ci zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wróg? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id¼ do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 57, 58, 59  Nastêpny
Strona 3 z 59

 
Skocz do:  
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów
Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group