Wysłuchałem po kolei każdej z rzuconych propozycji, analizując je i rozważając.
W końcu zacisnąłem dłoń w pięść i przywaliłem w ramię Gerharda ciosem dyscyplinarnym.
- To abyś zapamiętał co zaraz powiem. - rzekłem lodowato.
- Gryf i Moneta. Zgadza się. Osiem też. Osiem jest świętą liczbą wyznawców Khorne'a. Każda drużyna jego berserkerów lub wybrańców, jeżeli chce mieć wyjątkowe względy swojego boga musi mieć ośmiu członków. Tak samo jest z wyznawcami. Mroczne Potęgi bardzo przywiązują wagę do takich niby niezbyt ważnych rzeczy. Smoki i kolory nie są specjalne powiązane z Khornem. Czerwony kolor to jego atrybut, jednak bardziej miedziany. Krwiożerczny smok jest uosobieniem prawie wszystkich walorów jakie ten bóg ceni.
- I czas i sen to nie są złe propozycje. Nad nimi możemy mieć tylko problem. Reszta jest łatwa.
Podchodzę do każdego z elementów.
- Pierwszy dla Sigmara. Drugi dla Morra. Trzeci dla Khorne'a. Czwarty dla Handricha.
- Gryf. Sen. Osiem. Moneta. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
- Jak wnioski te same to jebać drogę dedukcji. Zwłaszcza jeśli chodzi o czaszkoluby. A na drugi raz to nie wykorzystuj faktu że nie oddam starszemu, co?
Na moment na mojej twarzy maluje się uśmiech. Znika jednak bardzo szybko zastąpiony zwyczajowym grymasem "Jakie to wszystko jest pojebane". _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
"Skoro Dumni potwierdziÅ‚ przypuszczenia Gerharda to dobrze. Znaczy, że nasz tok rozumowania jest zgodny. A jak nie? Wtedy grozi nam niebezpieczeÅ„stwo.”
Rozglądam się po wszystkich, potem z poważną miną podchodzę do kapłana. Kładę mu rękę na ramieniu i głęboko zaglądam w oczy.
-Pozwolisz, że umieszczÄ™ elementy na swoim miejscu? Bo nawet jak nasze przypuszczenia sÄ… prawdziwe, to i tak coÅ› groźnego może siÄ™ tu pojawić. A wtedy lepiej żeby każdy z wojowników byÅ‚ gotowy do walki, przy której akurat ja zupeÅ‚nie siÄ™ nie przydam. – uÅ›miecham siÄ™ lekko. „A jak w razie czego krysztaÅ‚ zabije tego, który umieÅ›ci elementy w niewÅ‚aÅ›ciwej kolejnoÅ›ci, to bÄ™dzie to najmniejsza strata z możliwych. Bo i tak na tym Å›wiecie nie ma niczego co bym jeszcze kochaÅ‚a.”
Zdarzenia z nocy wywarÅ‚y na mej psychice wiÄ™ksze wrażenie, niż można byÅ‚o siÄ™ spodziewać. Wspomnienia z dzieciÅ„stwa i życia w Middenheim w szybkim tempie przewinęły siÄ™ przez mojÄ… gÅ‚owÄ™, uzmysÅ‚awiajÄ…c mi pustkÄ™ emocjonalnÄ…, jakÄ… siÄ™ otaczam. „Czyżby cel jaki obraÅ‚am w życiu nie byÅ‚ w stanie zastÄ…pić mi braku uczuć?” _________________ Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel
Im dłużej się zastanawiamy, tym bardziej zżerają nas nerwy. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Z racji odniesionych ran znalazłem na uboczu sobie miejsce i przysiadłem na moment.
"Muszę regenerować siły. Skoro wszyscy wiedzą co to za zagadki to nie będę się wychylać. Ale lepiej nich zaczną działać, a nie tylko ruszać mózgownicą! Bo jak tak dalej pójdzie to prędzej umrę ze starości niż od odniesionych ran!"
Uśmiecham się sam do siebie. _________________ "Przyjaciel czy Wróg?" ==>Pascal Wittenberg, człowiek "Przeznaczenie czy Przypadek?" ==>MG (Mały Głód)
Skinięcie głowy Dumniego było tym czego najbardziej potrzebowałam. Dość niepewnie podchodzę więc do elementów. Jeszcze rzucam wzrokiem po reszcie towarzyszy.
- To co? Gotowi do ewentualnego starcia? Oby byÅ‚o Å‚atwiejsze niż dwa ostatnie. Tylko w razie czego jak wyskoczy armia choasytów, a ja padnÄ™ pod pierwszym ciosem, to nie ważcie mi siÄ™ podejmować walki, tylko zwiewajcie gdzie pieprz roÅ›nie. – na potwierdzenie macham palcem jak matka strofujÄ…ca dziecko. Rezon powli wraca, ale to chyba ze wzglÄ™du na kolejny wzrost poziomu adrenaliny.
Zabieram wszystkie elementy i podchodzę już pewnym krokiem do kryształu. Nie oglądam się za siebie, za to nucę jakąś wiejską melodyjkę. Gdy jestem na miejscu zaczynam mruczeć pod nosem, upewniając się co do tego co robię i upewniając towarzyszy, że wykonuję zadanie zgodnie z ustaleniami. Przy okazji zagaduję swój strach.
- Czyli tak. Pół orzeÅ‚, pół lew, czyli gryf dla Sigmara. – ostrożnie wkÅ‚adam element na ustalone miejsce.
- Ni Å›miertelny, ni wieczny. Taa. Sen, mrok, czy co tam jeszcze. Czyli Morr. – kolejny element lÄ…duje na swoim miejscu.
- Co tam dalej mamy? A… Mój ulubieniec. – uÅ›miecham siÄ™ z ironiÄ… – Pan Khorne i jego ósemka smoków. A wÅ‚aź na miejsce jak Å‚adnie proszÄ™. – i ten element lÄ…duje w krysztale.
- No i ostatni. Brzęczący pieniądz, a dokładniej moneta. No już, Handrichu. To chyba Twoje. Może i nie pieniądz, ale też niezłe cacko. _________________ Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel
Do³±czy³: 17 Sie 2006 Posty: 1751 Sk±d: z nienacka :D
Wys³any: Wto Wrz 18, 2012 21:23 Temat postu:
- No to powinno być wszystko w porządku.
Przyglądałem się uważnie jak przedmioty są umieszczane na miejscach. Nie ma wątpliwości, że zgadliśmy poprawnie więc nie boję się, że stanie się coś złego, jestem jednak przygotowany do tego aby szybko reagować jeśli zacznie się coś dziać. _________________ #Wichry Północy, Kazdin
#Ciężkie jest życie na morzu, Miguel Rodriguez de Gillera
Przyglądam się wszystkim z boku. Zażenowany wystraszony wściekły na siebie.
„Przecież ten Minotaur nie byÅ‚ straszniejszy od pajÄ…ka… Nie byÅ‚… nie byÅ‚… nie… nie… nie… A może jednak?”
Nie mogąc się pozbierać po walce przyglądam się całej scenie stojąc lekko z boku i co rusz rozglądając się za kolejnym niebezpieczeństwem. Zagadany prze pozostałym odpowiadam dawkowanym potakiwaniem czy pomrukiwaniem. _________________ Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Zaczęliście układać elementy na miejscach. Przy każdym wkładanym elemencie kryształ coraz mocniej błyszczał a gdy włożyliście ostatni element ten zabłysnął tak mocno że na chwilę jego blask was oślepił. Po chwili już widzieliście normalnie. Błyszczący kryształ nagle samoistnie zaczął pękać aż w końcu pękł. W miejscu gdzie on stał można było dostrzec lśniący mały odłamek kryształu. W środku niego zdawało się coś pulsować. Coś czego szukaliście: duszy. Kryształ przez chwilę lewitował aż w końcu podleciał samoistnie do Dumniego, który go pochwycił.
Gdy tak się stało usłyszeliście cichy i znajomy głos:
Drugą próbę śmiałkowie zdali
Duszę uwięzioną na wieczność odzyskali
Lecz teraz są dwie drogi którymi mogą podążyć
Zniszczyć duszę od razu czy ją zwrócić i Króla pogrążyć
Choć już koniec z tymi zagadkami
To jeszcze i tak trzecia próba przed wami
Bo gdy do walki król da znak
Przegrasz gdy wyjdzie szach i mat
Gdy głos zamilkł przed wami otworzył się portal, który musieliście przekroczyć. Tak też się stało i ruszyliście w niego. Gdy go przekroczyliście znaleźliście się na jakiejś ścieżce. Szliście nią aż dotarliście do wielkich drzwi, które otworzyły się ,gdy byliście kilka kroków przed nimi. Gdy się otwarły mogliście dostrzec:
Podeszliście kilka kroków i zobaczyliście że, figury na szachownicy są duże. Bardzo duże o wiele większe od was, tak że bez trudu mogliście zając miejsce na nich.
Kobiet potrafiących służyć za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze światów. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadającego materaca nie jest już takie proste
Królewska gra. Tak. Jedna z niewielu rozrywek na jakie można było sobie pozwolić w świątyni.
Obejrzałem się na pozostałych. Zadanie było banalnie proste. Wygrać partię szachów... tylko jak ruszyć do boju?
- Ktoś jeszcze oprócz mnie umie grać w szachy? _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Oczekuję wszystkiego wkładając elementy do kryształu, ale nagły blask mnie zaskakuje. Próbując zrobić krok w tył potykam się i padam tyłkiem na ziemię. Siedzę tak jeszcze chwilę zaskoczona tym co się dzieje i głosem, który znów słyszymy. Następnie podnoszę się spokojnie, otrzepuję z brudu spodnie.
- Co on ma na myśli dając nam wybór odnośnie duszy? Przecież wchodząc tu mówił jasno o tym, że jak uwolnimy jego duszę z kryształu to pomoże nam w drodze. A teraz co? Mielibyśmy ją tak po prostu zniszczyć? To się kupy nie trzyma. To już prościej było go po prostu olać i nie włazić pod ziemię.
Macham głową na boki zdając sobie sprawę z tego, jak nielogicznie postępuje z nami zjawa. "Czy one wszystkie są takie głupie?"
Gdy trafiliśmy do sali z szachami jestem w szoku. Rozglądam się dokładnie dookoła. Przyglądam się wielkości i skali figurek oraz dokładnie przetrząsam salę w poszukiwaniu wyjścia. "To że ktoś postanowił umieścić tu szachownicę, nie znaczy że musimy tu grać, więc słowa Dumniego przyjmuję z zaskoczeniem."
- Myślę, że chęć gry jest tu zupełnie nie na miejscu. Zagracie sobie, jak już stąd wyjdziemy. Mamy zbyt dużo rannych, których trzeba dokładnie opatrzyć gdzieś w mieście. Poza tym komu by się chciało przesuwać te wielkie posągi.
"Mhm... Zdarzało mi się czasem patrzeć jak Eduardo grywał ze swoimi przyjaciółmi. Znam zasady, ale jakoś mnie to nie pociągało. Wolałam czytać księgi medyczne, niż tracić czas na wielogodzinne rozgrywki."
W końcu siadam na ziemi, plecami do ściany i patrzę się na to co robią inni. "Jeśli upierają się co do gry i to jedyny sposób by opuścić to miejsce, to niech grają. Ja sobie popatrzę. Nie mam zamiaru pomagać im w przesuwaniu figur. Co to to nie. Poza tym niby z kim mieli by grać? Toż tu nikogo poza nami nie ma." _________________ Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel
Podchodzę powolnym krokiem do czarnego króla. Spoglądam na figurę i mierzę ją wzrokiem.
Uniosłem rękę... i zacisnąłem pięść. Ja zajmuję to miejsce. warknąłem w myślach i uderzyłem w kamień.
Figura stała niewzruszona... po chwili zaczęła pękać i kruszyć się. Czarny kamień przekształcał się i zmieniał.
Moment potem zamiast króla stała para rosłych, krasnoludzkich wojowników w pełnych pancerzach. Pomiędzy sobą na posadzce trzymali sporą tarczę, na której spoczywał kamienny topór.
***
Dumni wkroczył na tarczę. Kamienni wojownicy posłusznie unieśli ją do góry razem z kapłanem i przytrzymali na swoich barkach. Czarne szaty sługi Gazula dobrze komponowały się z czarnym kamieniem z którego wyrzeźbione zostały figury. Spokojnym ruchem kapłan wsunął miecz za pas i podniósł kamienny topór który oparł na tarczy przytrzymując go jedną ręką. Zastygł w bezruchu niczym pozostałe figury. W jego postawie widać było dumę i powagę.
- Zobaczymy... nie chciałbym ryzykować czyjegoś życia, jednak możliwe, że dopóki wszyscy nie zajmą partia się nie rozpocznie. - rozległ się twardy, niczym płyta nagrobkowa, głos Dumniego. _________________ Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Ostatnio zmieniony przez Stalowy dnia Nie Wrz 23, 2012 21:27, w ca³o¶ci zmieniany 2 razy
Do³±czy³: 17 Sie 2006 Posty: 1751 Sk±d: z nienacka :D
Wys³any: Nie Wrz 23, 2012 19:17 Temat postu:
- Ja swojego czasu grywałem jednak w obliczu tak wielkiej waszej pewności panie Dumni jedyne co mi pozostaje to służenie radą w zakresie strategii i taktyki.
Szachy to kolejna próba... była już próba siły, próba wiedzy teraz próba opanowania i intelektu ? Zaiste to miejsce testuje duszę i ciało.
Podszedłem do szachownicy, stanąłem za figurą hetmana nie bardzo wiedząc co zrobić poszedłem za przykładem dotknąłem kamienia i poczekałem aż figura zrobi mi miejsce.
Po chwili figura zaczęła się rozsypywać, jedyne co po niej zostało to kamienna hetmańska buława. Podniosłem ją opierając o ramię.
- Im wcześniej zaczniemy tym lepiej. _________________ #Wichry Północy, Kazdin
#Ciężkie jest życie na morzu, Miguel Rodriguez de Gillera
Chwilę siedzę i patrzę jak Dumni i Wolfgang zajmują miejsca na szachownicy. "Cholerna magia. Wszędzie ta magia. Mam jej już dosyć. Na prawdę wolę już ostrą walkę. Przynajmniej wiadomo, że jak jest rana, to potem krwawi i można zginąć. A nie, że coś się zamienia w coś innego, błyszczy, migocze i takie tam."
W końcu nie widząc innego wyjścia, za to wzrok Dumniego, który jasno mówi - 'Ruszcie wszyscy dupy, trza rozegrać grę. A bez was się nie da.' - wstaję i podchodzę do prawej, czarnej wieży.
"Mmhm... Z tego co pamiętam to dość ważna figura. Tylko dlaczego Dumni wybrał czarne? O ile wiem, to białe zaczynają, przez co mają lekka przewagę. No ale to on lepiej zna się na grze. Niech tylko ta wieża się na mnie nie zawali."
Ostrożnie przykładam rękę do figury, tak jak widziałam to u dwóch wcześniejszych towarzyszy. Ale nic się nie dzieje. Już mam zrezygnować, ale zdaję sobie sprawę z jednego. "A może ja muszę uwierzyć w to, że coś ma się zdarzyć. Może nawet muszę sama wymyślić co się zdarzy... Pomyślmy."
Na chwilę cofam dłoń od figury. Widać, że intensywnie zastanawiam się nad czymś, a na moich ustach pojawia się krzywy uśmieszek, a w oczach widać błysk. Zaciskam pięść i dotykam do wieży.
Wieża zaczyna drżeć, a kamień kruszeje i powoli odpada, ukazując przedziwną konstrukcję. Składa się ona z grupy nagich, czarnoskórych, dobrze zbudowanych, wysokich mężczyzn, tworzących 'żywą' wierzę. Jest ich sześciu, ustawionych w koło, plecami do siebie, trzymający się jak ochroniarze - za zgięcia łokci. Na ich głowach znajduje się okrągła platforma z niską leżanką, podnóżkiem i stolikiem.
Wykorzystując budowę anatomiczną jednej z postaci, wdrapuję się na górę. Po położeniu torby na stoliku i wyciągnięciu resztek zapasów, rozkładam się wygodnie na leżance, kładąc się na boku i podpierając jedną ręką głowę. Od niechcenia rzucam w kierunku Dumniego, machając na niego drugą z rąk, jakbym była niemal imperatorową:
- No to grajmy.
Po czym spokojnie zabieram się do konsumowania jedzenia, spoglądając ze znudzeniem na to co ma się dziać. "Dobra, wymyśliłam to tak, jak mi przyszło do głowy. Ciekawe tylko jak się to teraz będzie poruszać? Bo o tym cholera nie pomyślałam. Oby tylko się nie chybotało na boki, bo się spierniczę na dół i potłukę." _________________ Przyjaciel czy wróg?- Klaus Jurgiel
„WidzÄ™ ze nie jest Å‚atwo zÅ‚amać ich ducha… MuszÄ™ chyba siÄ™ im lepiej przyjżeć… JakÄ… figurÄ™ wybrać…”
- Ja nie znać dobrze ta gra. Ja słuchać wasza instrukcja.
Z uwagÄ… obserwujÄ™ jak figury zmieniajÄ… siÄ™ pod wpÅ‚ywem dotyku poszczególnych „graczy”.
„Ciekawe co siÄ™ stanie jak dotknÄ™ tego…”
Podchodzę do gońca kładę rękę na nim. Przez chwile nic się nie dzieje po chwili kamień staje się miękki, zaczyna się topić. Odsuwam się od rosnącej czarnej plamy pod nogami. Po chwili czarna lepka ciecz zaczyna się na powrót formować czarny rydwan z ostrymi kosami przy piastach kół, rzeźbami orłów i wieńcami zwycięstwa na burtach, zaprzężonego w tygrysa. Gdy tylko wszelem do wózka tygrys zaryczał. _________________ Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach