Wys砤ny: Czw Kwi 07, 2005 11:12 Temat postu: Biuro Spisu Ludno艣ci
Jeste艣 w Altdorfie.. Przy przej艣ciu przez bram臋 dosta艂e艣 przpustk臋 i nakaz udania si臋 do Biura Spisu Ludno艣ci. Powiedziano Ci, 偶e obowi膮zuje ona przez jeden dzie艅 - musisz uda膰 si臋 do biura, gdzie zapisz膮 twoje cechy szczeg贸lne i uwieczni膮 tw贸j wizerunek, aby艣 m贸g艂 bez przeszk贸d porusza膰 si臋 po mie艣cie.
Zapyta艂e艣 sk膮d taki pomys艂 - odpowiedziano Ci, 偶e to wymys艂 nowego Imperatora - aby zwi臋kszy膰 bezpiecze艅stwo w mie艣cie i usprawni膰 odszukiwanie z艂oczy艅c贸w i bandyt贸w..
Uda艂e艣 si臋 wi臋c g艂贸wn膮 alej膮, aby si臋 zarejestrowa膰..
Kolejka by艂a bardzo d艂uga, ale z tego co si臋 nas艂ucha艂e艣 warto si臋 zarejestrowa膰.. Widzia艂e艣 nawet jak przy wej艣ciu jedna kobieta na karcie przekroczy艂a o jeden dzie艅 dozwolony limit, a gwardzi艣ci bez 偶adnych zb臋dnych pyta艅 odci膮gn臋li j膮 do stra偶nicy..
Kolejka przesuwa艂a si臋 powoli do przodu, a ty przygl膮da艂e艣 si臋 obecnym.. Byli tu ludzie i krasnoludy. Sta艂y te偶 elfy upokorzone lekko takim traktowaniem, by艂y tak偶e nizio艂ki.. Tutaj te偶 zobaczy艂e艣 po raz pierwszy czarnego cz艂owieka i Kitajca.. Jednym s艂owem - wszystkie ma艣ci..
Nadesz艂a kolej na Ciebie.. Podszed艂e艣 do jednego ze sto艂贸w, za kt贸rym siedzia艂 starszy m臋偶czyzna w binoklach. Spojrza艂 na Ciebie wzrokiem bez wyrazu i powiedzia艂:
Imi臋, nazwisko, godno艣膰 rodowa, herb, r贸d albo familia, pochodzenie, miejsce zamieszkania, stan cywilny, rodze艅stwo, liczba potomstwa, jego wiek i p艂e膰, kolor oczu, w艂os贸w, profesja, wykszta艂cenie, uzbrojenie wnoszone do miasta, bieg艂o艣ci i umiej臋tono艣ci, przynale偶no艣膰 do gildii, religia, status spo艂eczny. Tylko szybko i 偶wawo - nie mamy tyle czasu.. Nie m贸w mi o rodze艅stwie.. Tak - wiem 偶e wymienia艂em - ale to tylko procedura - wymieniaj to najwa偶niejsze... Byle szybko. P艂ac膮 mi od petenta..
Gdy ju偶 opowie艣c o Tobie zosta艂 do ko艅ca usnuta to urz臋dnik podzi臋kowa艂 Ci wr臋czaj膮c tak偶e map臋 miasta. Poleci艂 Ci jeszcze kt贸r膮艣 z karczm - je艣li mia艂by艣 ochot臋 znale偶膰 jaki艣 towarzyszy do zabawy i zawo艂a艂 nast臋pnego..
Spogl膮dasz na ni膮, aby zdecydowa膰 gdzie teraz si臋 uda膰..
http://www.drachenfels.pl/altdorf.php
_________________ Zeddicus
Ostatnio zmieniony przez Zedd dnia Czw Kwi 07, 2005 14:05, w ca硂禼i zmieniany 1 raz
Przed sto艂em staje odziany w d艂ugi p艂aszcz z wilczej sk贸ry m臋偶czyzna. Pod spodem ma dobrze skrojony i bogato zdobiony str贸j do jazdy konnej. Pod pach膮 ma nachaj. Przy boku ma przewieszony niewielki tobo艂ek na drobne szparga艂y.. Sprawia wra偶enie jakby by艂 p臋pkiem 艣wiata, rozpycha si臋 i prycha gdy tylko kto艣 na niego spojrzy. Podchodzi pewnym krokiem do urz臋dnika przy stole, odechrz膮kuje i m贸wi:
- Dzie艅dobry Panu - Na imie mam Mortens. Ja wida膰 jestem cz艂owiekiem p艂ci m臋skiej. <unosi brew w g贸r臋 i patrzy na urz臋dnika z politowaniem. On ca艂y czas notuje wodz膮c nosem po pergaminie.>
- Mam jak wida膰 kruczo-czarne w艂osy si臋gaj膮ce ramion, oczy koloru szarego - ale nieprzeci臋tnego. <raz jeszcze spogl膮da na urz臋dnika i przest臋puje z nogi na nog臋> Wzrostu jestem raczej 艣redniego. Pochodze z Nuln, gdzie wychowa艂em si臋 i uczy艂em na Uniwersytecie. Stan cywilny - wolny. Obecnie pracuj臋 dla Wolnej Gildii. <urz臋dnik uni贸s艂 wzrok> - Wolna Gildia? Co to takiego? <spojrza艂 na niego opuszczaj膮c lekko binokle>
- Niewa偶ne.. - niech pan poprostu zanotuje.. <m臋偶czyzna wzruszy艂 tylko ramionami i zapisa艂>
- Bro艅 kt贸r膮 posiadam s艂u偶y do samoobrony i polowania, nie warto wi臋c o niej wspomina膰..
- Pan pozwoli, 偶e ja zadecyduj臋 - warto czy nie.. Co to jest? <Wiedzia艂, 偶e jak zacznie kr臋ci膰 to go przeszukaj膮. Rozejrza艂 si臋 wok贸艂 siebie - licz膮c stra偶nik贸w. By艂o ich wielu.Powiedzia艂 wi臋c niczego nie kryj膮c>
- Sztylet i kusza pistoletowa <obejrza艂 si臋 jeszcze raz wok贸艂 siebie> - Zdaje sobie Pan spraw臋 z tego, 偶e ta kusza.. <O st贸艂 brz臋kne艂a sakiewka..>
- Dwadzie艣cia i wpisze mi pan tylko sztylet.. <Ponownie si臋 rozejrza艂. Urz臋dnik szybko schowa艂 sakiewk臋 za kubrak i wysun膮wszy j臋zyk zapisa艂> - Szz-tyyy-let. Dobrze.. A paskie bieg艂o艣ci? W czym pan si臋 specjalizuje?
- Powiedzmy, 偶e cz臋sto bywam w towarzystwie i znam si臋 na manierach panuj膮cych na dworskich uroczysto艣cisch, ponadto bardzo 艂atwo przyswajam sobie obce j臋zyki. Umiem czyta膰 i pisa膰, uczy艂em si臋 tak偶e ta艅czy膰. Mam te偶 wiele innych zdolno艣ci, o kt贸rych nie musi pan pisa膰..
- Wie pan, 偶e nie mog臋.. W takim wypadku musz臋 donie艣膰 na Pana, bo..
- Niech pan uwa偶a <usmiechn膮艂 si臋 przebiegle> - sakiewka, kt贸r膮 ma pan w r臋kawie nosi moje inicja艂y - M.G. - my艣li pan, 偶e rozs膮dnie by艂o by czegokolwiek dowodzi膰?
<Urz臋dnik lekko si臋 zaczerwieni艂 i zapewne zdenerwowa艂, 偶e tak 艂atwo da艂 si臋 podej艣膰..> - No dobrze.. A pa艅ski status spo艂eczny i wyznawana wiara? <M臋偶czyzna u艣miechn膮艂 si臋, nast臋pnie prychn膮艂 i powiedzia艂>
- Markiz Mortens Galahard, herbu Dwie g艂ownie, z famili Bruddobart贸w, je艣li chodzi o wiar臋 to.. wychwalam.. Ulryka <mrugn膮艂 do niego okiem. Urz臋dnik r贸wnie偶 zamruga艂 tyle, 偶e ze zdziwienia, ju偶 chcia艂 zaprotestowa膰, ale Mortens odpar艂 g艂o艣no>
- Niech偶e Pan pisze! - 艣pieszy mi si臋! Jestem dzi艣 um贸wiony z hrabin膮 De'Lowe, a nie zd膮偶y艂em si臋 jeszcze doprowadzi膰 do stanu u偶ywalno艣ci! Gdzie mam podpisa膰?!
<Urz臋dnik podsun膮艂 mu papier, a on zamoczy艂 g臋sie pi贸ro w ka艂ama偶u i podpisa艂>
- Dzi臋kuj臋 bardzo - ale mam nadziej臋, 偶e wi臋cej ju偶 si臋 nie zobaczymy!
<Odpar艂 i ruszy艂 ku wyj艣ciu. To samo pomy艣la艂 urz臋dnik> _________________ Zeddicus
- Orthoxelius, mag wielkiej yluzyi, sztuki bia艂ej, magistrant, lektorata, przydomku Primus Magus at Talabheim, Omnia Honoris Altdorfu, Magistratus Priori Sto艂ecznego Towarzystwa Magicznego, w hermetycznych kr臋gach sztuki tajemnej Wielkim zwany...
Urz臋dnik jeszcze nie zd膮偶y艂 odprowadzi膰 poprzedniego petenta wzrokiem a tu偶 przed nim wyr贸s艂 jak spod ziemi dziwnie odziany cz艂owiek szybko wymawiaj膮c swoje imi臋 i tytu艂y. Jego z艂amany w sze艣ciu miejscach kapelusz w kszta艂cie kopca termit贸w, jest tak zniszczony i brudny 偶e przypomina jakie艣 dziwne zwierze. W艂a艣ciwie to nie wiadomo, czy czasem rzeczywi艣cie nie jest to 偶ywy organizm, gdy偶 co chwil臋 porusza si臋 delikatnie. D艂uga brudna szata, jest widocznie nadpalona w kilku miejscach, wypchany po brzegi plecak i pas z buk艂akami, sakwami i skrzyneczkami 艣wiadczy o d艂ugiej podr贸偶y poprzedzaj膮c膮 wizyt臋 u urz臋dnika. 艢mieszne zawini臋te czubkami 偶贸艂te buty przy ka偶dym poruszeniu nieco zawijaj膮 si臋 i odwijaj膮. Z ca艂ej za艣 postaci bije smrodem tak silnym, 偶e powalaj膮cym wr臋cz na kolana...
- Ani chybi mag siaki艣 - pomy艣la艂 urz臋dnik. - A kr贸cej? - doda艂 w ko艅cu, po chwili zlustrowania ca艂ej postaci petenta. - Kr贸cej jak sie nazywa? Bo do ruberyk mi sie nie mie艣ci.
- Kr贸cej? - Mag fukn膮艂 z lekkim oburzeniem, podrapa艂 si臋 brudn膮 艂ap膮 w niedogolon膮 brod臋 i nachyli艂 nad sto艂em - Orth. Orth zw膮 mnie tak偶e...
- O R T H - przeliterowa艂 z wywalonym j臋zykiem stra偶nik - co艣 wnosi? bro艅? co艣 cennego? - doda艂 nie odrywaj膮c wzroku od kartki.
Mag nachyli艂 sie ponownie nad urz臋dnikiem - o tak, - wr臋cz wyszepta艂 - mam przy sobie najcenniejsz膮 rzecz w tym kraju...
- Taaa? - podni贸s艂 wzrok zaciekawiony urz臋dnik.
- MOOOOOJ膭膭 WIEEDZ臉! - wykrzycza艂 mu w twarz mag - no dalej! nie mam czasu, do gildii spiesz臋, zm贸wiony jestem, czy nie wiesz, 偶e mam honorowe obywatelstwo w tej mie艣cinie?? W ka偶de wi臋ksze 艣wi臋to przypominane jest moje imi臋! czy偶 nie znasz mojej magyi, osi膮gnie膰, referat贸w, wynalazk贸w? - Mag widocznie si臋 zadysza艂.
- y... nie? - odpowiedzia艂 kilkakrotnie mrugaj膮c urz臋dnik.
- Jak nie!? - Mag a偶 oplu艂 si臋 po brodzie z oburzenia - Magyj臋 wydobycia ryb! Mocojeby magiczne! Traktaty podr贸偶nicze!!
- Nie... - odpowiedzia艂 przerywaj膮c mu spokojnie stra偶nik po czym zerkn膮艂 o偶ywiony do jakich艣 papierzysk - Ale, skoro magystrant z mo艣ci i patenty odbiera - to mamy klauzule na takich... O jest! - wyci膮ga po chwili jak膮艣 pogi臋t膮, 偶贸艂t膮 kartk臋 - myto 5 koron si臋 nale偶y za obr贸t patentowy.
Mag b艂yskawicznie przebieg艂 wzrokiem po wskazanym paragrafie, od艂o偶y艂 kartk臋 i po chwili doda艂 prze艂ykaj膮膰 艣lin臋... - nie mam 5 koron...
- Ha! - u艣miechn膮艂 si臋 urz臋das - to mo偶e na gildi臋 sie powo艂aj, na fakultety, traktaty, mo偶e na mo艣ci nowego naszego Ymperatora!
Po kilku sekundach Mag bez s艂owa opu艣ci艂 budynek udaj膮c si臋 w kierunku miasta, wyraz jego twarzy wyra藕nie okazywa艂 w艣ciek艂o艣膰...
Urz臋dnik ogl膮daj膮c z bliska i obracaj膮膰 w palcach du偶y z艂oty pier艣cie艅 z ogromnym rubinem obliza艂 si臋 jak to mia艂 w zwyczaju, poczym rykn膮艂:
- Naaaast臋pny!
Tym razem przed stanowiskiem urz臋dnika staje kobieta. M艂oda i pi臋kna o p艂omiennych rudych w艂osach i szarych stalowych oczach. Rozlega si臋 ch艂odny i wyrafinowany g艂os.
-Powiem wszystko raz i nie mam ochoty powtarza膰. Zw臋 si臋 Ismena von Bulstrode. Do miasta przyby艂am konno. 艢cigam i niszcz臋 chaos w imi臋 Solkana, gdy偶 jestem 艁owc膮 czarownic. Co do mych umiej臋tno艣ci to nauczono mnie czyta膰 i pisa膰, umiem si臋 oby膰 w towarzystwie i walczy膰. Nie jestem przekupna i nie zawieram 偶adnych um贸w oraz nie id臋 na ugod臋.
Urz臋dnik natuje co jaki艣 czas zerkaj膮c na kobiet臋. Ma na sobie mocne, sk贸rzane spodnie, wysokie sk贸rzane buty. Opr贸cz tego profilowany napier艣nik i zapewne naplecznik. Czarny d艂ugi p艂aszcz z kapturem. U pasa miecz dwur臋czny i sztylet. Dodatkowo na 艂a艅cuszku znak Solkana.
-M臋偶a jak i potomstwa nie posiadam, a do miasta wnosz臋 ten oto miecz, kt贸rym zg艂adzam chaos i sztylet. Moje w艂osy s膮 rude, oczy szare i jak wida膰 jestem kobiet膮. Mam 32 lata i si臋 艣piesz臋, gdy偶 jestem um贸wiona na spotkanie w sprawie zdania raportu z ostatniej egzekucji. Je艣li to wszystko to chcia艂abym ju偶 opu艣ci膰 to miejsce i uda膰 si臋 na owo spotkanie.
Urz臋dnik bez s艂owa podaje pi贸ro i pergamin do podpisania. Wygl膮da na lekko zdenerwowanego obecno艣ci膮 tej kobiety.Ona podpisuje dokument, delikatnie i zwinnie kre艣l膮c litery, po czym oddaje pi贸ro. Wychodzi i nie zwraca uwagi na innych ludzi. _________________ Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Nast臋pny podchodzi cz艂owiek z czarnymi roztrzepanymi w艂osami i kozi膮 br贸dk膮 i zielonymi oczami. Ma na oko 180 cm, ubrany w czarne spodnie i bia艂膮 koszule z torb膮 przerzucon膮 przez ramie i miecz przy boku. Og贸lnie sprawia wra偶enie niezr贸wnowa偶onego... Ale kto go tam wie..
- Zw膮 mnie Abuk. Jestem m臋偶czyzn膮 jak by艣 nie zauwa偶y艂..
<Urz臋dnik notuje ca艂y czas i chyba nawet nie ma ochoty si臋 odzywa膰>
<patrz臋 z艂owrogo na urz臋dnika i ponaglam go wzrokiem - m贸wi臋 dalej>
-Pochodz臋 z Kislevu gdzie si臋 wychowa艂em i studiowa艂em troche sztuk magicznych. Nie posiadam rodziny. Nie pracuje nigdzie. Br贸n jak膮 posiadam to ten miecz przypi臋ty przy boku.
<Urz臋dnik zadaje nast臋pne pytania >
-W czym si臋 specjalizuje hmm... Jak ju偶 wspomnia艂em pozna艂em troche magii, ale umiem r贸wnie偶 walczy膰. Ca艂kiem nie藕le radze sobie z or臋偶em....
<Pada nast臋pne pytanie>
<Jestem zniecierpliwiony i odpowiadam szybko >
-W nic nie wierz臋!! Czy to by艂o ostatnie ptytanie ??
< Bior臋 szybko kartke i podpisuje si臋 nast臋pnie prawie 偶e wyrywam z r臋ki mape i odchodze w stron臋 miasta>
Urz臋dnik krzyczy: -Nast臋pny... - ale nikogo nie wida膰. Po chwili z przed bi贸rka s艂ycha膰 delikatny g艂os: -Ju偶, ju偶 prosz臋 nie krzycze膰.
-Przed sto艂em pojawia si臋 szczup艂a kobieta owin臋ta szczelnie czarnym, zwiewnym, d艂ugim p艂aszczem. Twarz i szyj臋 ma zawini臋t膮 chust膮 ale i tak wida膰 , 偶e jest bardzo urodziwa i pochodzi najprawdopodobniej ze wschodu o czym 艣wiadczy jej 偶贸艂tawa karnacja. Jednak偶e jej uszy jak na cz艂owieka s膮 bardzo dziwne. K艂ania si臋 nisko i przemawia:
- Dzie艅 dobry , nazywam si臋 Mirumoto Hitomi szlachetny panie. Jak zapewne zauwa偶y艂e艣 jestem kobiet膮 i pochodz臋 z Nipponu. Pochodz臋 z rodu Mirumoto chocia偶 moja matka jest Elfk膮.
<Urz臋dnik z niedowierzaniem spogl膮da na kobiet臋 prosi aby ods艂oni艂a twarz>
-Niestety jestem bardzo przezi臋biona i nie mog臋 tego uczyni膰 czcigodny panie, ale daj臋 s艂owo , 偶e nie mam 偶adnych znamion zepsucia lub chaosu. Mam 25 lat i jestem niezam臋偶na. Urodzi艂am si臋 i mieszkam na sta艂e w Nagoyi. Przyby艂am tu na wezwanie Mistrza gildii kupieckiej Szmaragdowy Lew do kt贸rej tak偶e nale偶臋. Nie mam dzieci i studiowa艂am na wy偶szej uczelni w Kyoto. Umiem czyta膰 ,pisa膰, liczy膰, znam si臋 na handlu, poezji muzyce i 艣piewie. Potrafi臋 tak偶e zadba膰 o w艂asne bezpiecze艅stwo. Wierz臋 w ludzi i natur臋 kt贸ra nas otacza. Jak pan widzi mam czarne d艂ugie w艂osy zwi膮zane w kitk臋 zadart膮 nieco ku g贸rze, a moje oczy s膮 br膮zowe ,niczym b艂yszcz膮ca sk贸ra sarenki sk膮pana w kroplach porannej rosy.
<Urz臋dnik patrzy z podziwem na kobiet臋 i pisze dalej>
-Moja bro艅 to 艂uk , strza艂y, ta oto katana i ... i to wszystko.
<Urz臋dnik podejrzliwie zerka na dok艂adnie zapi臋ty p艂aszcz>
-Chyba nie b臋dzie mnie pan tutaj rozbiera艂 - m贸wi kobieta s艂odkim , pe艂nym elegancji ,a zarazem niewinno艣ci g艂osem.Po tych s艂owach urz臋dnik podsuwa kobiecie dokument do podpisania.
-Dzi臋kuj臋 i do widzenia. _________________ Jestem mieczem i zbroj膮. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekle艅stwo Wzg贸rz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Przy biurku urz臋dnika stan膮艂 na palcach ma艂y hobbit. Odziany w czarny p艂aszcz bia艂膮 koszule i czarne spodnie. Na plecach wisi ma艂y worek.
-Dzie艅dobry. Jestem Borbi Banon.-
<Pytanie urz臋dnika>
-Mam 32 lata urodzi艂em sie w The Moot.-
<Pytanie urz臋dnika>
-Do miasta wnosze rapier i dwa pistolety-
<Prosze o podpis>
Borbi podpisa艂 sie na kartce niezrozumia艂ymi znaczkami poczym rzek艂
-Dowidzenia panu-
Urz臋dnik nawet nie odpowiedzia艂 i krzykn膮艂
-NAST臉PNY!!!- _________________ Nie Lubimy D&D
<Nast臋pny w kolejce by艂 dobrze ubrany krasnolud. Ma na sobie czarny p艂aszcz z kapturem plecak tarcze na plecach i rze藕biony top贸r. Wygl膮da do艣膰 pot臋偶nie jak na krasnoluda zza p艂aszcza wystaje ciemno br膮zowa lekko podsiwia艂a broda na twarzy wida膰 znami臋 i zmarszczki co mog艂o by sugerowa膰 wiek krasnoluda, oczu zbytnio nie wida膰 gdzy偶 sas艂aniaj膮 je do艣膰 g臋ste brwi po chwili stoi ju偶 przy stole urz臋dnika>
- Nazywam si臋 Gotrek Gorson z Karak-Varn jestem osobistym kowalem w艂adcy Karak-Varn Storiego "D艂ugo Brodego", a tak偶e przewodnicz膮cym gildii kowali i p艂atnerzy w Karak-Varn.
<Po chwili pada pytanie urz臋dnika>
-Wiek i zaw贸d.
-117 lat, a z zawodu jestem kowalem.
<Kolejne pytanie>
-Jak膮 bro艅 pan ma przy sobie.
-Top贸r i n贸偶.
-A ta tarcza to co?
<Krasnolud odpowiada z lekkim poddenerwowaniem>
-Przecie偶 tarcza to nie bro艅.
-Dobrze w jakim celu przybywa pan do Altdorfu.
-Przybywam w celach s艂u偶bowych i panu nic do nich.
-Dobrze.
<M贸wi膮膰 to urz臋dnik daje kartke do podpisu. Krasnolud bierze j膮 i podpisuje po czym wychodzi z budynku>
M.I.A _________________ #SESJA Wzg贸rza: Gottri Gortengrot ( Grot )
#SESJA Altdorf: Urgrim Drukenheim - gladiator
Dziwnie spogl膮daj膮c na opuszczaj膮cych biuro go艣ci w ko艅cu podchodz臋 do biurka urz臋dnika. Ubrany jestem w do艣膰 d艂ugi szary bawe艂niany p艂aszcz. P艂aszcz jak i reszta mego ubioru do艣膰 du偶o prze偶y艂a. D艂onie chroni膮 r臋kawiczki bez palc贸w. P艂aszcz ma du偶膮 ilo艣膰 kieszeni. Z jednej wystaje butelka z winem. W innej potbrz臋kuje kilka z艂otych koron. Po obu bokach wisz膮 dwa ostrza oko艂o 65 cm. Na plecach 艂uk i ko艂czan pe艂en strza艂.
- Elesten Shadowbreth. Przyby艂em tutaj aby odwiedzi膰 gr贸b mego przyjaciela...
- Jeste艣 elfem?
- Tak! <Rzucam na niego gor藕ne spojrzenie> Znaczy prawie... Czy co艣 ci przeszkadza w tym?!
- Nie, nie. Bro艅 masz pan?
Szybkim ruchem wyci膮gam dwa ostrza. Pokazuje mu po czym chowam je do pochwy.
- I jeszcze 艂uk...
- 艢wietnie... Ile masz pan lat?
- 95... Po co ci to?
- W ko艅cu to spis ludno艣ci!
M臋偶czyzna podni贸s艂 swoj g艂os i w tym samym czasie podsun膮艂 kartk臋. Podpisa艂em i wyszed艂em z urz臋du.
R. I. P. _________________ #Sesja Przyjaciel czy wr贸g? - Frank albo Fred
Ostatnio zmieniony przez Xsary dnia Czw Lip 07, 2005 12:47, w ca硂禼i zmieniany 1 raz
Do sto艂u podchodzi 艣redniego wzrostu niet臋gi m臋偶czyzna lat oko艂o 20, rudych d艂ugich na palec w艂osach i kr贸tkiej na p贸艂 kciuka br贸dce, odziany jest w ciemno br膮zowe proste szaty, na plecacy mia艂 zarzucony sporej wielko艣ci worek, chodzi艂 w prostych zniszczonych butach. Cichym g艂osem poczyna m贸wi膰.
-Dieter Bauer, z Grunburga.
-Zaw贸d<powiedzia艂 notuj膮cy imi臋 urz臋dnik>.
-Robotnik.
-Bro艅.
-Nie mam<urz臋dnik zmierzy艂 go wzrokiem od st贸p do g艂贸w>.
-Po co pan tu przyby艂?
-Do roboty, naj膮膰 si臋 w dokach.
-Wiara.
-Sigmar.
-Bieg艂o艣ci
<u艣miechn膮艂 si臋 nieznacznie>-Nie ma.
-Tyle. Witamy w Altdorfie.
-Dzi臋kuje.
<powiedzia艂 i bardzo cichym krokiem odszed艂 w ciemniej膮ce uliczki Cesarskiego miasta>.
Przyszla kolej na nastepnego petenta. Szybkim i cichym krokiem do sali wszedl szczuply mezczyzna ubrany w skorzane spodnie, okryty plaszczem.
- Jestem Fernsth vel Vitealhayer. <spojrzal na starca, ktory najwidoczniej mial spore problemy z zapisaniem tak "prostego" nazwiska>
- Napisz po prostu FERNSTH. Czy wy ludzie musicie miec takie problemy z elfimi nazwiskami?
<mezczyzna nawet nie zdazyl zareagowac na docinki, gdyz przybysz zaczal dyktowac dalej>
- Urodzony - Athel Loren.
- Wiek - 98 lat.
- Samotny i bez potomstwa.
- W rubryce "wyglad" napisz: Dlugie ciemne wlosy i brazowe oczy.
- Umiem strzelac, czytac i pisac. Znam kilka jezykow, poza tym szybko sie ucze. Potrafie jezdzic konno. Kiedys ochranialem konwoje na szlaku Marienburg - Middenheim.
- Do miasta przyjechalem ....... w interesach. Przywiozlem ze soba ten oto luk i kilka drobiazgow.
- Co to za drobiazgi?? <spytal urzednik bardzo zaciekawiony>
- 20 zlotych koron i "kilka rupieci".
<Sakiewka nie zdarzyla upasc na blat stolu, a juz znalazla sie w kieszeni urzednika>.
- Dobrze. <Powiedzial urzednik rozgladajac sie przy tym, czy ktos nie widzial "znikajacej sakiewki" i dodal> Tu prosze o podpis i jest pan wolny panie Fernsth.
Elf szybkim i zrecznym ruchem zlozyl swoj podpis na pergaminie, po czym zalozyl kaptur i wyszedl ..... _________________ " To BEER or not to BEER "
<Kolejna podchodzi kobieta odziana w sukni臋 z jedwabiu koloru malinowego i mu艣linowy granatowy p艂aszcz. Ponadto na d艂oniach ma granatowe, zdobione z艂otymi ni膰mi r臋kawiczki. Ma czarne d艂ugie w艂osy, kt贸re s膮 szykownie spi臋te. Oczy s膮 du偶e i b艂臋kitne, przyozdobione pi贸ropuszem rz臋s, a cera jest mleczna. Szczup艂a i ma oko艂o 170 cm wzrostu. Wygl膮da na lekko znurzon膮 i poirytowan膮. Odzywa si臋 delikatnym i zwiewnym g艂osem>
- Witam. Me imi臋... Violetta du Gorqua, rodu du Gorqua i herbu bia艂ej r贸偶y. Urodzona w Bordeoux 26 lat temu. <Chwil臋 czeka a偶 urz臋dnik zanotuje.> Broni nie nosz臋 gdy偶 to prostacki i grubia艅ski nawyk. Z sob膮 mam ubrania, kosmetyki i wszystkie potrzebne mi rzeczy. Do miasta przybywam z nud贸w. Mam nadziej臋 i偶 tu odnajd臋 troch臋 rado艣ci 偶ycia. Dzieci jak i m臋偶a nie mam. To tylko strata zdrowia i urody oraz mego cennego czasu. Wol臋 kochank贸w, lecz tego prosz臋 nie notowa膰 na tym 艣wistku. Pobiera艂am nauki u prywatnej nauczycielki. Mam nadziej臋, 偶e to ju偶 koniec tego nader nudnego przes艂uchania. Gdzie podpisa膰...? <Podpisuje pergamin delikatnie i nonszalancko.>
A zatem do widzenia... _________________ Poeta to kto艣, kto pragnie w jasny dzie艅 pokaza膰 艣wiat艂o ksi臋偶yca
Nastepnie wchodz wysoka postac w pieknej zdobionej pelnej zbroi plytowej z helmem zamknietym na glowie,okryty jest plaszczem na plecach ma duzy 2-reczny miecz,z kasztaltu w jaki sei wygina plaszcz mozna sadzic ze ma tarcze oraz przewieszony przez ramie korbacz.Gdy podchodzi do skryby sciaga helm z pod niego wypadaj prawie biale,dlugie wlosy jest to wysoki elf
-Witam nazywam sie Filavandrel i jestem generalem, dow贸dca cieszkiej pancernej konnic,
-ile masz lat elfie-pyta sryba
-Hmm okolo 195 lat,a co do celu przybycia to przyjechalem na rozkaz Imperatora.
-w kogo wierzysz??-niecierpliwi sie skryba
-W Asuryana!!-moie z duma
-jeszcze oplata
<wyciagam odpowiednia naleznosci i klade na stole,biore pioro i szybkim ruchem podpisuje sie potem wychodze>
Do sto艂u urz臋dnika podchodzi m臋偶czyzna. Ma na sobie d艂ugi czarny p艂aszcz.D艂ugie srebrne w艂osy opadaj膮 mu na ramiona, jego czarne oczy patrza bez wyrazu na urz臋dnika. Po chwili ciszy dobiega go cichy i lodowaty g艂os.
-Nazywam si臋 Kain. Umiem troch臋 w艂ada膰 mieczem , przyby艂em do tego szanowanego i powa偶ane go miasta w poszukiwaniu pracy. Nie nale偶臋 do 偶adnej gildii. Mam 22 lata.
< urz臋dnik podni贸s艂 oczy znak okular贸w, przygl膮daj膮c si臋 twarzy poznaczonej bliznami. Pokiwa艂 z niedowierzaniem g艂ow膮 i przeszed艂 do nastepnych pyta艅>
- Co do mojej wiary to wyznaj臋 ...Morra. Rodziny 偶ednej nie posiadam. Jedyn膮 broni膮 jaka mam przy sobie to miecz kt贸ry dosta艂em od mojego opiekuna.
<w g艂ebi duszy ma nadzieje, 偶e nie zechce mnie dok艂adniej sprawdzi膰, sztylet na pasie za plecami,nie wr贸偶y nic dobrego>
< urz臋dnik niechetnioe podaje mi kartk臋 do podpisu, kt贸r膮 szybko podpisuje. Zabieram map臋 i ruszam w stron臋 miasta>
Kolejn膮 osob膮 kt贸ra zbli偶y艂a si臋 do sto艂u by艂 krasnolud poznaczony tatua偶ami i strasznymi bliznami , z w艂osami ufarbowanymi na pomara艅czowo i uformowanymi w stercz膮ce kolce. Mimo tego i偶 niski jest jednak dobrze zbudowany i umi臋sniony. Czarna broda si臋ga mu pasa. Z艂ote kolczyki zdobi膮 jego uszy, na szyi widoczny srebrny wisior.
Dhagar Inhertz - burkn膮艂 dwarf spogl膮daj膮c na skrybe. - 78 lat, zab贸jca. Tyle powinno ci wystarczy膰.
Na pytanie o bro艅 uni贸s艂 do g贸ry dwur臋czny obosieczny top贸r wojenny naznaczony runami.
<urzednik niepewnie spoglada na przybysza zastanawiajac sie chwile czy nie wezwac strazy jednak rezygnuje i podaje dokument do podpisania>
Podpisawszy papier krasnolud rzuci艂 monete op艂aty i ruszy艂 w miasto.
R.I.P _________________ It is better to die on your feet than to live on your knees !
Ostatnio zmieniony przez Dhagar dnia Pia Wrz 15, 2006 17:07, w ca硂禼i zmieniany 1 raz