<Gerhardt ,oficer uśmiechnął się, a grubas nie zwrócił nawet na ciebie uwagi.Żaden z nich nie ma kluczy>
-Płyniemy tam gdzie poniosą nas fale na wietrze. Walki nie planujemy ale kto wie..Wody bezkresnych mórz i oceanów są takie niebezpieczne..
<Clem ,ludzie potrząsneli głowami na znak , ze sądzą podobnie. Wilhelm zastanowił sie przez chwilę, po czy odpowiedział.>
-Załogo!! Nie powiedziałem, że będzie to lepsze życie, tylko nowe... Czy będzie lepsze to już bedzie zależeć tylko od was. Na pocieszenie dodam, że służba na tym statku to tylko stan przejściowy. No chyba, ze któryś z was tak bardzo polubi to zajęcie, że zechce tutaj zostać. Ale wątpie w to...
-Powiedziałem to co miałem do powiedzenia. Żegnam was, życze miłej podróży i oczekuje owocnej współpracy. Zostawiam was teraz panowie pod opieką nadzorcy Shenka.
<Oficer lekko się ukłonił i wyszedł razem z tajemniczą zakapturzoną
postacią. Jeden z nadzorców zasiadł przy bębnie i na znak zaczął wybijać rytm...raz ...dwa...raz...dwa..>
-Do wioseł. Wszyscy razem, równo!! Raz dwa, raz dwa...
<Pozostałych trzech nadzorców zaczęło przechadzać się tam i zpowrotem szukając ofiar , które nie wiosłują.Statek przyspieszył kiedy ludzie zaczęli wiosłować.>
<Skalf>
<Minęło sporo czasu od kiedy wyruszyłeś z domu. Przebyłeś spory kawał Imperium i idąc za swoim instynketm wsiadłeś w porcie Marienburga na szkuner, aby dogonic statek, który wypłynął kilka dni temu. Nie będzie łatwo , ale kapitan obiecał , że dacie rade. Nie przepadasz za morzem, fakt, ale na końcu tej podróży czeka cie coś....interesującego, coś czego szukasz. Czujesz to. Mała wspólna kajuta z wiszącym łóżkiem nie jest taka zła. Załoga całkiem miła. Poczęstowali cię nawet tytoniem podobnym do tego który palą krasnoludy w karaku. Chmurzy się.Kiedy zrównacie się z chmurami zapewne burza da wam do wiwatu.>
<Marv>
<Z racji, że ostatnio przesadziłeś z nadgorliwością, miałeś tylko nastraszyć jednego dłużnika i odebrać pieniadzę a ty połamałeś mu nogi i ręcę, twój szef wysłał cię na wakacje. Tak naprawde to kolejna praca ale przynajmniej będziesz rozrabiał zdala od Altdorfu. Tym razem masz urególować dług z niejakim Alonso Fergussonem. Jest winien szefowi pokaźny worek złota. Niestety aby do niego dotrzeć czeka cie podróż statkiem. Kuter z Altdorfu przekazał cię na pełnym morzu na galere. Nie podoba ci się ta łajba, ale to jedyna droga do Fergussona. Dostałeś ciasną kajute z twardym łóżkiem. Wszystko, cała podróż aż do celu jest opłacona.Minęło kilka dni i trochę już przywykłeś do kołysania i morskiego jadła.Dwa kiepskie posiłki dziennie. Nie dane ci było jeszcze oglądać kapitana.Poza tym większość statku jest zamknięta przed tobą. >
<Beatrice>
<Podróżujesz galerą do Tilei. Jest to chyba najbrzydszy statek o jakim słyszałaś i pierwszy którym płyniesz, pomijając małe barki rzeczne. W porcie gdzie statek przybije do brzegu masz odnaleźć i dopełnić formalności wiązanych z kontraktem z niejakim Bertolo Vasari. Jeśli spotkasz się z Bertoldo i wypełnisz z nim kontrakt a wszystkie formalności handlowe zostaną przeprowadzone bez problemów, możesz liczyć na spory procent z dochodów. Kto wie, może będziesz miała stały dochód do końca swoich dni. Niestety aby dotrzeć na miejsce muszisz tarabanić się tą krypą. Jak oni mogli polecić tobie taki statek. Brak wygód,odpowiedniej obsługi. Dobrze chociaż ,że to ty nie płacisz. Mała skromna kajuta ledwie mieści łóżko i twoje rzeczy osobiste. Nie ma lustra,porządnej szafy, prawie nic nie ma. Poza małym stolikiem ,krzesłem, łóżkiem i świecą do czytania.
Balia jest jedna w sali kąpielowej. Służy ewentualnym pasażerom i podoficerom.Trzeba sie zawsze fatygować do kucharza i błagać o ciepłą wodę, albo wurzucić wiadro na linie za burte i kąpać się w zimnej. Zapewne kapitan ma włąsną.Podobno twoja ,to najlepsza kajuta na statku, zaraz po kajucie kapitana oczywiście. Wygląda na to że jesteś jedyną kobietą na statku. Te wszystkie dzikie spojrzenia na twój widok...
Do większości statku nie masz dostępu a kapitan też jest jakiś nietowarzyski. Nie pokazał sie ani razu.> _________________ Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Ostatnio zmieniony przez Blackswordsman dnia Sro Lip 04, 2007 11:28, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
<Gerhardt zaczyna wiosłować w rytm wybijany przez bębniarza, przynajmniej się stara. Cicho, mruczy do siebie.>
- Taa, przynajmniej warto było spróbować.
<Następnie milknie i przysłuchuje się ewentualnym szeptom w swojej okolicy. Sam czeka do jakiejś przerwy, wtedy spróbuje porozmawiać ze współwięźniami.> _________________ #Przyjaciel czy wróg ==> Gerhardt z Ostwaldu; człowiek, zabijaka
<Wiosłuję w takt narzuconego rytmu. Co jakiś czas dotykam nitu na okowie>
- Seret zahaw Chaluda matechet. - powtarzam pod nosem jak mantrę... oczywiście jak nie ma w pobliżu nadzorcy. _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Do³±czy³: 17 Sie 2006 Posty: 1751 Sk±d: z nienacka :D
Wys³any: Sro Lip 04, 2007 13:38 Temat postu:
<Rozkładam sie na łóżku, wyjmuje sztylet i zaczynam nim obracać w ręku rozmyślając o tych kilku ostatnich dniach i tygodniach. Co ja tutaj robie? Morze to nie miejsce dla wojownika takiego jak, ale lepsze to niż dalsza włóczęga bez celu, mamy dogonić jakiś statek...po dłuższym czasie przerywam rozmyślania chowam sztylet i wychodzę na pokład. Obserwuje horyzont..>
- Mam nadzieję, że żadna burza nie opóźni tej podróży... _________________ #Wichry Północy, Kazdin
#Ciężkie jest życie na morzu, Miguel Rodriguez de Gillera
< Przeciągam się na łózku...chodzę tak po kajucie już jakiś czas...i siedzenie w jednym miejscu działa mi na nerwy. Zarzucam płaszcz na siebie i otwieram drzwi kajuty. Jeśli można zamykam kajutę na klucz i wychodzę na pokład zaczerpnąć świerzego powietrza...
Myślami kieruję się do Alonso....ciekawe kim on jest....czyżby kolejny głupiec myślący że można okradać innych bez konsekwencji > _________________ #sesja Miasto: Dante Cavenaghi
#sesja Wichry Północy: Kain
Kobiet potrafiących służyć za materac jest wiele na tym naszym nie najweselszym ze światów. Ale znalezienie dowcipnie czy roztropnie gadającego materaca nie jest już takie proste
<Wiosłuje sobie spokojnie w rytm patrząc to przed siebie to do góry i mówie cicho do elfa>
-Jestem Garrett. Nie wiadomo ile czasu spędzimy tutaj przykuci więc warto chociaż porozmawiać... Nie podoba mi się ta cała wyprawa, wszystko dzieje się zbyt szybko... jeszcze niedawno byłem giermkiem...
A ty czym się zajmowałeś zanim zostałeś galernikiem z przymusu? _________________ #Estalia - w poszukiwaniu Prawdy: Sirius
#Bretonia - Czas nadziei: Sagoth
#Przyjaciel czy Wróg?: Garrett The Brox
<spoglądam czy nie ma w pobliżu nadzorcy jeśli nie odpowiadam koledze z boku>
-Ja jestem Clem, można powiedzieć że zyłem za czyjeś pieniądze
<uśmiecham się lekko>
-Życie pełne adrenaliny. Dobry sposób żeby się nie zanudzić. Teraz niestety chyba nie będe mógł kontynuować swojego "zawodu".
<rozmawiam dalej spoglądając co jakiś czas czy nie ma w pobliżu nadzorcy> _________________ #Przyjaciel czy wróg --> Clem; Banita
-W sumie to ja miałem dopiero nadzieje że poznam życie pełne adrenaliny. Jak zostane rycerzem to dopiero będzie życie.
Ciekawe kiedy podadzą posiłek!? Głodny jestem a jeżeli nie będą nas karmić to nie będzie z nas pożytku. Dziwnie myślą ale na honor przetrwam to. Heh. Moim zdaniem to krasnolud bez piwa i jedzenia będzie niedługo chudszy i bledszy od niektórych starców...
Do zawodu wrócimy jak nas wypuszczą. Tamten jegomość kapitan powiedział że nasze rzeczy są na innym okręcie czyli jest szansa że nam sie uda. _________________ #Estalia - w poszukiwaniu Prawdy: Sirius
#Bretonia - Czas nadziei: Sagoth
#Przyjaciel czy Wróg?: Garrett The Brox
<Garret, Clem, Mufłaje, AleX, Gerhardt>
<Po schodach zszedł kucharz z pomocnikami. Przytargali wielki kocioł "czegoś" do jedzenia, skrzynke pełną misek i łyżki.>
<Shank wydarł się na wszystkich>
-Dobra psy!! Wciągnąć wiosła , czas na posiłek. Dostanie teraz każdy własną miske i łyżke!! Zgubicie sprzedacie lub zniszczycie, nie dostaniecie nowej!! Osobiście uważam że takie świnie jak wy powinny jeść z podłogi ale nasz kapitan uważa inaczej!! Moim zdaniem ma zbyt miękkie serce, dlatego pilnują was surowi ludzie tacy jak ja!! Miske i łyżke wsadzcie se w gacie albo między nogi, wtedy nie zgubicie.
<Pomocnicy kucharza zaczęli rozdawać drewniane miski i łyżki a kucharz napełnia je jeszcze przed rozdaniem.>
-Macie dziesiątą część klepsydry żeby zjeść. Potem sam to na was wyleje.
<Alex, zaczęło działać, powoli okowy pokrywają się rdzą>
<Po schodach zbiegł do was jakiś niski krępy marynarz. Szepnął Shenkowi kilka słów a ten uśmiechnął się zajadle>
-A więc mamy tutaj sztukmistrza!!!! Gadać nicponie, który to??!! Kto tu się bawi tymi no...magicznymi sztuczkami!!!??
<Zapadła cisza. Ludzie zaczęli śpieszyć się z jedzeniem jeszcze bardziej jakby wyczuwając kłopoty>
<Marv>
<Horyzont pokrył się chmurami, idzie burza. Chłodny wiatr ju ż dotarł do was. Żagle łopoca na masztach jak szalone, morze zaczyna się wburzać. Fale robią siecoraz większe , białe od kotłującej się piany. NA pokładzie oprócz marynarzy, sternika i ciebie , nie ma nikogo. Nigdy nie przepadałeś za morzem. Pewnie dlatego, że przeciwieństwie do innych rzeczy nikt nie jest wstanie go zatrzymać, ztłamsić, opanowąć, zranić. Jest nawet takie powiedzenie marynarzy: Jeśli nie zabiją cię piraci z Sartossy, zrobi to zimny uścisk morza. Chmury was doganiają, zaczyna padać deszcz.>
<Skalf>
<Fale niebezpiecznie przybrały na sile. Każda rozbijając się agresywnie o burtę moczy cię trochę . NA domiar złego pada deszcz . Statek wydaje się być teraz zaledwie małym kawałkiem drewna w niezmierzonej rzeczywistości morza. MAszty trzeszczą ,a żagle napięte jakby ponad swoją wytrzymałość prawie unoszą statek nad wodę. Buja na wszystkie strony ,chyba ci niedobrze. MArynarze co chwila przestawiają żagle w inną stronę. Wiatr wyje niczym zagłodzony wilk który chce was rozszarpać na strzępy> _________________ Jestem mieczem i zbroją. Moja droga tam gdzie krew.
MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Ostatnio zmieniony przez Blackswordsman dnia Pia Lip 06, 2007 18:28, w ca³o¶ci zmieniany 1 raz
<kiedy nadzorca zapytał o magiczne sztuczki z zaciekawieniem rozglądam się po pokładzie. Jeśli nie wydarzy się nic ciekawego kończę szybko swoją porcję jedzenia a jeśli wyniknie coś z tego to uważnie się przyglądam przy okazji jedząc powoli posiłek. Po jakimś czasie pytam się elfa siedzącego koło mnie>
-słuchaj wiesz coś o tym magiku na pokładzie? Ciekawe kto to jest. _________________ #Przyjaciel czy wróg --> Clem; Banita
<Gerhardt stara się jak najszybciej zjeść swoją porcję, po czym wciska łyżkę i miskę w spodnie. Dyskretnie spogląda też w stronę siedzącego obok Alexa, który jeszcze niedawno mamrotał dziwne słowa.>
- Tee Alex, to ciebie mu chodzi? - szepcze bardzo, bardzo cicho. _________________ #Przyjaciel czy wróg ==> Gerhardt z Ostwaldu; człowiek, zabijaka
Do³±czy³: 17 Sie 2006 Posty: 1751 Sk±d: z nienacka :D
Wys³any: Pia Lip 06, 2007 17:51 Temat postu:
<powstrzymuje odruch wymiotny, klnę i wracam do swojej kajuty, tutaj przynajmniej mnie nie zmoczy i nie będę nikomu przeszkadzał. Na miejscu siadam w kacie tak aby mną nie rzucało i staram sie nie myśleć o tym co może się stać...> _________________ #Wichry Północy, Kazdin
#Ciężkie jest życie na morzu, Miguel Rodriguez de Gillera
- Nie sądzę - przełykam z obrzydzeniem to coś, co zostało przez omyłkę nazwane jedzeniem - To co słyszałeś to... modlitwa - mówię cicho i w zasadzie sprawiam wrażenie, jakbym nie zwracał uwagi na mojego rozmówcę. Po przełknięciu ostatniego kęsa, wciskam miskę między stopy, a łyżkę chowam za pas.
Jak tylko skończy się "pora obiadowa" i nadzorcy nie będą obok naszej ławki, wznawiam poprzednią czynność. _________________ #Przyjaciel czy Wróg => Alex Zir, człowiek, magister alchemik.
#Przekleństwo Wzgórz Hager => Brokk Imrakson, krasnolud
#Sylvania - Ziemia Przeklętych => Gerhard, człowiek
#Lily et Pique - Blaise Cillianmour, szlachcic
Ostatnio zmieniony przez Jaracz dnia Sob Lip 07, 2007 14:02, w ca³o¶ci zmieniany 2 razy
Do³±czy³: 12 Wrz 2005 Posty: 567 Sk±d: Z Wezendorfu
Wys³any: Sob Lip 07, 2007 07:06 Temat postu:
<Znakomicie a więc mamy maga na okręcie a nawet dwóch. Ciekaw jestem czy naszego wytropią. To najprawdopodobniej zależy tylko od zaangażowania tego wrogiego. Zjadam posiłek potem umieszczam miskę w miejscu gdzie się nie zsunie a łyżkę chowam pod koszule. Interesujący przekrój ludzi tu jest może się myliłem że to same pijaki i mordercy?.... Popatrzmy dalej na rozwój sytuacji... > _________________ #Przyjaciel czy Wróg? => Ludiver, człek
<Zjadam powoli, gdy skoncze chowam wszystko pod koszule. Rozglądam się chwile patrząc co to za zamieszanie z magiem. Potem już tylko siedze i patrze się w góre> _________________ #Estalia - w poszukiwaniu Prawdy: Sirius
#Bretonia - Czas nadziei: Sagoth
#Przyjaciel czy Wróg?: Garrett The Brox
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach