Forum forum.drachenfels.pl
Forum Zamku Drachenfels
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UzytkownicyUzytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja   ProfilProfil   Zaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ciZaloguj siê, by sprawdziæ wiadomo¶ci   ZalogujZaloguj 
[Strona Glowna Zamku]    [Komnata Konstanta]
Akt IV Cz2 Strach w każdym z nas
Id¼ do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38 ... 41, 42, 43  Nastêpny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo¿liwo¶ci zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wróg?
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz nastêpny temat  
Autor Wiadomo¶æ
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do³±czy³: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk±d: Brama wymiarów północnego bieguna:)

PostWys³any: Wto Cze 07, 2016 14:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Elbereth>

<Elfia kobieta patrzyła na ciebie podejrzliwie po czym zaśmiała się lekceważąco. >

-Głupią gęś. Gdybym chciała cię zabić twoje zwłoki dokarmiały by już padlinożerców. Wyglądasz jak szmata, którą ktoś wyrzucił do kanału by się jej pozbyć. Pomogę Ci jeśli ty pomożesz mnie. Potrzebuję cichego miejsca na odpoczynek i potrzebuję go teraz. Kilka godzin snu powinno wystarczyć ale nikt ani nic nie może mi przeszkadzać. Zanim jednak to zrobię jeszcze jedna rzecz...

<Kobieta uchyliła poszarpany płaszcz i sięgnęła do nadpalonej i poważnie uszkodzonej skórzanej torby przy pasie. Kolejne wyciągała z niej kawałki pokruszonego szkła i glinianych skorup aż wygrzebała mały pęknięty flakonik w połowie napełniony blado święcącym niebieskim płynem. Otworzyła ci usta i siłą wlała gorzką zawartość pojemnika do twojego gardła. Zakrztusiłaś się czując jak ciecz pali twój przełyk a po chwili wnętrzności. Szybko zwymiotowałaś wodą , zawartością żołądka i jakimś gęstym śluzem. Na twojej twarzy wystąpiły krople potu. Nieznajoma patrzyła na ciebie jeszcze przez chwilę po czym odciągnęła cię dalej od koryta rzeki do większej kępy traw. Twój koń jakimś cudem pasie się na trawie nieopodal. Wygląda na przestraszonego ale stoi o własnych siłach.>

-Teraz wiem, że jesteś prawdziwa...Skoro się zgadzasz to siedź blisko mnie ale mnie nie dotykaj chyba, że ktoś cię zaatakuje i nie dasz sobie rady. Sama obudzę się i wstanę kiedy nadejdzie odpowiedni czas. Do tego czasu czuwaj.

<Elfka rzuciła na ciebie ostatnie podejrzliwe spojrzenie. Zdałaś sobie wtedy sprawę, że jej krwawe oko jest martwe i wcale się nie porusza chociaż sprawia wrażenie sprawnego. Kobieta położyła się w mokrej trawie i natychmiast zasnęła. Gdyby nie jej nieznacznie unosząca się klatka piersiowa pomyślała byś że umarła. Rozejrzałaś się wkoło i nie dostrzegłaś nikogo. Na horyzoncie majaczyły szare sylwetki gór zasnute deszczową mgłą. Wyżyny porośnięte roślinnością zdawały się poruszać przez falującą na wietrze roślinność. Ból z twojego ciała ustąpił i wiedziałaś, że to za sprawą wypitej cieczy. Twoje rany jednak się nie zagoiły. Przygotowując się do warty skupiłaś się rzucając zaklęcia magicznego alarmu aby nic cię z bliska nie zaskoczyło, oraz strefę ciepła by nie marznąć. Odnowiłaś też ochronę przed deszczem gdyż drobna mżawka ponownie zamieniła się w ciężkie opady. Krople wody szumiały i dzwoniły rozbijając się o roślinność, rzekę i ekwipunek twój i śpiącej elfki. Co ciekawe kobieta spała jak zabita. Zimne krople padały jej na twarz i wdzierały się pod ubranie i pancerz a ona nawet nie drgnęła. Czas płynął i nic się za bardzo nie zmieniało poza kierunkiem wiatru i tym, że słońce zachodziło. Zaczęłaś się zastanawiać kiedy Beltherion cię odnajdzie i ty będziesz mogła odpocząć w jakichś godziwych warunkach. Na pewno zorientował się, że Cię nie ma i prowadzi poszukiwania. Wtem dostrzegłaś jak drobiny magicznych wiatrów lgną i przylegają do śpiącej elfki. Powietrze i woda wraz z magiczną energią zaczęły być przez nią namacalnie pochłaniane. Na twoich oczach śpiąca kobieta regenerowała nie tylko swoje ciało ale i ekwipunek. Zniszczona spalona cera rozmyła się jak tusz odsłaniając piękną gładką i białą jak mleko twarz. Spierzchnięte, poranione, poparzone usta stały się jędrne, zdrowe i nawilżone. Długie rzęsy i pociągłe cienkie brwi odrosły a powieki oczu wygładziły się i zregenerowały. Złoto platynowe włosy wypłynęły spod hełmu. Płaszcz, buty, zbroja , torba, wszystko za sprawą jakichś dziwnych zabiegów odzyskiwało splendor i blask, jakby dopiero co wyszło spod ręki rzemieślnika. Zdawało ci się, że słyszysz jakiś zaśpiew przebijający się przez szum pogody jednak nie było w okolicy nikogo a śpiąca kobieta miała usta zamknięte. Elfka zaczęła głębiej oddychać a jej ciało unosiło się i opadało teraz bardziej. Przez głowę przeszło ci, że może to ktoś o kim słyszałaś, w końcu jesteś elfką i trochę żyjesz, jednak nie pamiętasz tej twarzy. Nigdy jej wcześniej nie spotkałaś. Mijały kolejne klepsydry i w końcu deszcz ustał. Zmrok zapadł kilka godzin temu i siedziałaś teraz w ciemnościach. Do twoich uszu dobiegł szept, jakby z drugiego brzegu rzeki.>

-El co ty tam robisz? Znalazłaś coś?. Jesteś cała? Bierz konia i ruszamy w drogę...Musimy się spieszyć.<To na pewno Beltherion.>


<Katakumby>

<Chodzące zwłoki ożywionych morrytów zbliżały się i chociaż ani Magnus ani Ecoliono nie dawali tego po sobie poznać to obaj czuli strach. Czarodziej cisnął wiązki światła w ożywieńców. Świetliste promienie wypaliły w kościejach kilka dziur i pozbawiły ich kościstych ramion jednak chodzące zwłoki nadal mogły kopnąć lub ugryźć. Zmumifikowane zwłoki wydawały się jeszcze bardziej odporne i chociaż promienie Magnusa spowodowały pożar szat "byłego kapłana" to jednak nic poza tym. Kościeje zbliżyły się nader szybko , na szczęście Ecoliono już czekał z gotowym do użycia kijem. Mimo poważnego osłabienia, kapłan zdołał rozłupać kosturem czaszki ożywieńców, te jednak nadal uparcie nacierały i dopiero modlitwa do Morra odesłała je w zaświaty. W tym czasie Magnus zastanawiał się jak pozbyć się mumii morryty. Kolejne próby światła przynosiły marny efekt ale mumia jednak płonęła. Idąc po rozum do głowy czarodziej użył ognistej klątwy. Płomienie buchnęły pod sam sufit liżąc sklepienie i rozsiewając duszący dym. Płonąca mumia padła u stóp czarodzieja zanim zdołała zaatakować. Komuś bardzo zależało na pozbyciu się obu śmiałków ponieważ katakumby rozbrzmiały odgłosami budzących się do życia pogrzebanych zwłok. Droga do wnętrza katakumb wydawała się prosta i bezpieczniejsza jednak cień w korytarzu zasugerował bohaterom inaczej. Magnus chwycił Ecoliono za rękę i podążyli ku wyjściu. Co rusz ze ścian lub podłogi jakieś kościste łapska próbowały ich zatrzymać i mężczyźni musieli używać siły, a kilka razy nawet magii, aby się wyswobodzić. Dobre kilka minut zajęło im dotarcie do drzwi tylko po to aby stwierdzić że są zamknięte a nawet zabarykadowane. Czarodziej odwrócił się i w świetle kuli , którą nadal trzymał zobaczył, że korytarz za nim pełen jest niezadowolonych morrytów wyrwanych z wiecznego snu. Działając błyskawicznie czarodziej uwolnił potężną wiązkę światła rozpruwając drzwi. Magnus z Ecoliono opuścili katakumby oglądając się za siebie. Co ciekawe, ożywione ciała kapłanów nie dość, że nie podążały już za dwójką mężczyzn to jeszcze wróciły do stanu spoczynku. Bohaterowie ruszyli po schodach na górę i po chwili wyszli w kłębach kurzu, w bocznej nawie świątyni. Kilka kolejnych kroków naprzód i Magnus zobaczył Tellan kręcącą się przy posągu Morra w głównej nawie. Ona też go zobaczyła. Zanim czarodziej zdołał cokolwiek zrobić Elise wskoczyła na niego ściskając go mocno ramionami i wieszając mu się na szyi.>

-Magnus... wróciłeś! Tak się martwiłam... tym bardziej, że Viktor też zniknął bez śladu. Ale już jesteś... Jest też Tellan, Kurt i jego ludzie...gdzieś się tutaj kręcą..


<Frank>

<Usadowiłeś się wygodnie w "gnieździe" i rozglądałeś się najpierw po pokładzie a później po brzegach rzeki. Konie leniwie ciągnęły statek przeprowadzając go przez niebezpieczne zakręty. Odkąd opuściliście port okręt ponownie się uspokoił. Cokolwiek spowodowało szybsze wypłynięcie, nikt o tym nie krzyczy po statku. Delikatne kołysanie, względna cisza i wygodne siedzisko sprawiło, że nawet nie jesteś pewien kiedy zasnąłeś. Nie śniłeś a przynajmniej nie pamiętasz żebyś śnił. Obudziły cię promienie słońca padające ci na twarz. Zaburczało ci w brzuchu. Przesłoniłeś oczy od słońca i zauważyłeś, że przed wami rozciąga się morze. Odwróciłeś się nerwowo. Właśnie zostawialiście za sobą bretoński ląd spływając z rzeki do morza. Co więcej nie byłeś sam w bocianim gnieździe. Obok ciebie stał ten sam marynarz, którego widziałeś wchodząc na górę, chyba wczoraj, nie jesteś pewien czy to było wczoraj czy przedwczoraj. Mężczyzna łypnął na ciebie jednym okiem a jego spalona słońcem i pokryta zmarszczkami twarz , zmarszczyła się jeszcze bardziej. Zachrypłym przepitym głosem odezwał się jakby od niechcenia. >

-Zasnąłeś na warcie synek... Za to możesz nawet wisieć albo popływać pod kilem... Nie byłeś na śniadaniu...kucharz pomyśli, że lejesz na jego żarcie... dodatkowo chłopcy zastanawiają się jaki zrobić ci chrzest. Kiedyś będziesz musiał zejść więc jeśli to sprawa trzęsących się nóg to zapewniam cię synek , że kiedyś będziesz musiał zejść... albo spadniesz. <Mężczyzna zarechotał i zakaszlał.> - Na zdechłą makrelę , nie mogę zapalić przez ciebie bo muszę tutaj siedzieć.
<Marynarz wychylił się z gniazda i krzyknął w dół> - Dwa na lewo, potem pięć prosto i wracaj na kurs!! -<Jednooki usiadł sobie i burknął pod nosem.> - Ulf chyba zwariował pakując cię tutaj...Masz jakiekolwiek pojęcie o żeglowaniu synek??


<Kurt, Tellan>

<Razem obejrzeliście dokładnie miejsce spoczynku towarzyszy kilka razy obchodząc je w kółko, wypatrując jakichkolwiek śladów. Nic. Nie pozostawiono żadnych rzeczy. Można by sądzić, że ktokolwiek tu spał po prostu sobie poszedł. Rozdzieliliście się. Tellan została z Elise przeczesując główną nawę świątyni zbliżając się do ołtarza i posągu Morra. Natomiast Kurt razem z kamratami postanowili odszukać jakiegoś kapłana, cofnęli się więc do przedsionka rozpoczynając poszukiwania od początku dokładnie i szczegółowo. To było dziwne. Może dla kleru godzina nie była tak wczesna jak dla świeckich i nawet jeśli kapłani rozeszli się po mieście na posługę to któryś z nich musiał zostać i zajmować się przybytkiem. W głównej nawie nie było nikogo poza Tellan i Elise, boczne nawy były kompletnie wyludnione. Drzwi do podziemi zamknięte na głucho.
Dziedziniec również był pusty, pozostał więc budynek klasztorny składający się z około dwudziestu izb sądząc po liczbie okien. Na razie jednak nigdzie nie było żywej duszy. Dodatkowo drzwi na klasztorne korytarze są zamknięte. Tellan niczym pies gończy szukała i węszyła za tropami. Podchodząc do ogromnego posągu Pana Śmierci wojowniczka wzdrygnęła się nieco. Dla niej wyraźnie unosił się tutaj zapach śmierci i to nie takiej spokojnej, zasłużonej ale mordu. Bez większego trudu rycerzyca znalazła za posągiem u jego podstawy dziwny wyryty znak. To on zdawał się być źródłem owego "smrodu". Kobieta zaczęła opukiwać posąg gdy nagle świątynia lekko się zatrzęsła. Kurt i jego towarzysze też to poczuli. Chwilę później w bocznej nawie Tellan dostrzegła kłęby kurzu a wśród nich Magnusa i Ecoliono. Elise nie czekała na żadne wyjaśnienie tylko od razu rzuciła się czarodziejowi na szyję. Ona naprawdę musi go bardzo lubić...>


<Viktor>

<Jak tylko się obudziłeś zerwałeś się na równe nogi bo przecież już ranek a ty umówiłeś się z karawaniarzami, że stawisz się i ruszysz z nimi. Zabrałeś cały swój ekwipunek jaki jeszcze ci został i wybiegłeś ze świątyni kierując się na rynek w Couronne a dalej pod bramę miejską. Z daleka dojrzałeś Bruno Shultza i zgłosiłeś się na ochotnika na wyprawę do Marienburga. Podpisałeś kontrakt, w którym zgadzasz się ryzykować swoje życie i użyczyć umiejętności w obronie i doprowadzeniu bezpiecznie karawany z Couronne do Marienburga w zamian za godziwe wyżywienie podczas tej podróży. Nic więcej nie było do dyskusji. Nie miałeś zwierząt ani innych kompanów więc wpakowałeś się na jeden z wozów i ruszyliście. Dopiero teraz, przekraczając bramy miasta zdałeś sobie sprawę, że nikomu nic nie powiedziałeś o swoim wyjeździe. Chciałeś to zrobić wczoraj ale odwlekałeś do ostatniej chwili i koniec końców nie zrobiłeś tego. Solidne białe mury miasta i wysokie wieże kościołów, i pałacu oddalają się kiedy ty odjeżdżasz na wozie.Zostawiłeś też wszystkich towarzyszy, ale jak to mówią: "Dobry łowca czarownic nie ma przyjaciół tylko sługi."
W sumie karawana liczy pięć wozów z towarami i jeden wóz zaopatrzeniowy, ośmiu jeźdźców i dziesięć osób obstawy na wozach wliczając w to ciebie. Czy naprawdę liczysz, że ludzie nie dowiedzą się, że byłeś łowcą czarownic dotkniętym przez chaos? Legendy pewnie już krążą po Couronne. Jednak bez ciebie w mieście owe legendy może nie dotrą do Imperium...>

_________________
Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Wto Cze 07, 2016 18:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na szczęście Elisie nic się nie stało, słysząc jej słowa uśmiechnąłem się odrzekłam.

-Na szczęście bogowie czuwali i nic nam się z Magnusem nie stało, cieszę się że i tobie nic się nie stało córko. Jednak musimy się trochę pospieszyć, heretycy którzy byli kiedyś mymi braćmi zbezczeszczali katakumby. Na szczęście kaplica jest bezpieczna, plugawa nekromancka magia jeszcze tu nie sięga.

Z wściekłością w głosie dodałem.

-Musimy odnaleźć tych przeklętych zdrajców i powstrzymać ich zanim zrobią coś znacznie gorszego.

Po tych słowach, ruszyłem do posągu Morra wyczuwałem na nim oznaki przeklętej magi. Dzięki skupieniu i modlitwie, byłem w stanie usunąć piętno szpecące to święte miejsce. Jeśli to mi się uda trzeba będzie odnaleźć zdrajców i nie dopuścić by swą odrażającą magią, uczynili komuś krzywdę.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
harry
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys³any: Pon Cze 13, 2016 00:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Co u licha? – ZapytaÅ‚ na gÅ‚os Kurt szybka wymiana spojrzeÅ„ z Koko i Mort’em upewniÅ‚a wojownika że to nie byÅ‚ jego wymysÅ‚.
- Wracamy. Może Tellan coś zrobiła. Cholera by to wzięła. - Sarkał zły na cały świat. Woalał proste sytuacje. Druch za plecami, wróg po odpowiedniej stronie miecza. A tu nic tylko zabawa w ciuciubabkę. Cofnęli się do świątyni.

- Mort, zostań tu i miej oko na okolicę. Jak by coś to dawaj znać. Jak w środku będą problemy to cię zawołamy.
Kurt i Koko weszli do środka. Już po chwili się nieco rozluźnili widząc że są prawie w komplecie. Viktora nadal nigdzie nie było. Skoro jednak znikną w drugiej kolejności może znajda go z razem morytami.
- GdzieÅ›cie siÄ™ podziewali? – RzuciÅ‚ na wstÄ™pie gdy zobaczyÅ‚ dziurÄ™ w Å›cianie dodaÅ‚ – CoÅ› kiepska ta goÅ›cina u braciszków, he? Tam ich przypadkiem nie zostawiliÅ›cie, nie? – ZapytaÅ‚ retorycznie. – Na zewnÄ…trz ni żywej duszy. Może w drugim budynku siÄ™ zamknÄ™li? Tam sÄ… cele i ten no… refektarz, czy jak to siÄ™ tam nazywa, nie?

_________________
Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Arya
Klucznik
Klucznik


Do³±czy³: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys³any: Pon Cze 13, 2016 21:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Tellan podeszła bliżej miejsca,z którego przed chwilą wyszli jej towarzysze>

- Gdzie się podziewaliście? Nie ma z wami Viktora? - zapytała zaniepokojona- Coś niepokojącego się tu dzieje...Czuje,że działy się tu okropne rzeczy...może nawet rzeź...Nic wam nie jest???


<Pojawienie się Kurta zwróciło uwagę wojowniczki. Kobieta zmarszczyła czoło na jego słowa po czym dodala>

[i]
- Hm... Wygląda na to, że nie tylko Viktor zapadł się pod ziemię. Coś niepokojącego się tu dzieje. Rozejrzyjmy się tu dokładniej. Ecoliono może nas poprowadzić. Czy możesz w jakikolwiek sposób skontaktować się ze swoimi braćmi? Albo z kimś, których śmierć tu wyczuwam??? Jest to możliwe?/i]-Tellan zwrociła się do kapłana mając nadzieję, że Moryta może coś zdziałać w tej sprawie.
_________________
Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi­ve bir­th to a burning star"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Pon Cze 13, 2016 22:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pokiwałem tylko głową na słowa najamnika i zwróciłem się do niego.

-Lepiej nie oddalajcie się za bardzo, zimna stal może sobie nie poradzić z nekromancką magią.


Słysząc słowa dziewczyny westchnąłem ciężko i odezwałem się do niej.

-Mnie i Magnusowi nic się nie stało, na szczęście wam też nie, co do Sigmaryty niestety nie wiem gdzie mógł się podziać.
Nie sądzę też by mógł jakoś skontaktować się z moimi braćmi, jednak biorąc pod uwagę zaistniałe fakty to obecnie są plugawymi heretykami parającymi się mroczną magią nekromancji.
Nie wiesz o co prosisz córko, nie mogę naginać do swej woli dusz zmarłych - jest to surowo zakazane. Jednak to co wyczuwasz to działanie mrocznych zaklęć i rytuałów, przynajmniej teraz wiem jak zmarł Ojciec Przeor. Jednak jeśli chcemy powstrzymać przeklętych nekromantów, to najpewniej odnajdziemy ich w skryptorium. Sądzę że wykorzystają każdy foliał, manuskrypt czy księgę z zakazaną wiedzą by powiększyć swą moc. Zresztą i tak będzie trzeba sprawdzić refrektarz i klasztorne cele.

_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do³±czy³: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys³any: Sro Cze 15, 2016 19:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z wielką radością na twarzy czarodziej podniósł bardkę w powietrze i zakręcił się w miejscu tuląc ją do siebie.

- Ważne że tobie się nic nie stało.

Po chwili puścił dziewczynę. Zwrócił się do pozostałych przybierając bardzo poważną minę.

- Zaczynam mieć powyżej uszu tych cholernych nekrusów. Gdzie nie pójdziesz wszędzie ich pełno. Wyczuwam od strony wieży klasztornej dwa silne źródła Wiatrów Śmierci i to nie tych używanych przez Magistrów. Źle że nie ma z nami Viktora, on by wiedział jak to załatwić szybko i sprawnie.

Czarodziej roztarł dłonie i strzelił palcami.

- Wydawało mi się że nie ma wejścia do wieży od zewnątrz. Musimy poszukać przejścia i zobaczyć czy ktoś nie ocalał. Bądźcie też gotowi na natychmiastową ewakuację. Na pewno jeżeli zrobi się gorąco, gnoje nie omieszkają nasłać na nas miejscowych.
_________________
Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do³±czy³: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk±d: Brama wymiarów północnego bieguna:)

PostWys³any: Sob Cze 25, 2016 21:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<Tellan, Magnus, Kurt, Ecoliono.>

<Uradowani ponownym połączeniem grupy zaczęliście obmyślać plan działania. Jedyne co was teraz niepokoiło to brak Viktora. Czyżby zginął albo został uwięziony? Tego nie mogliście być pewni, nie został po nim żaden ślad. Ecoliono przysiadł przy posągu Morra i co ciekawe udało mu się usunąć za pomocą modlitwy plugawy znak wyryty w kamieniu Pana Śmierci. Po tym ruszyliście za radą Magnusa szukać wejścia do wieży świątynnej gdzie jak powiedział czarodziej podobno czaiło się zło w postaci nekromantów. Ze względów bezpieczeństwa nie wchodziliście do katakumb z których to Magnus i Ecoliono dopiero co uciekli, ale poza tym postanowiliście przeszukać cały teren świątyni. Wejście na dzwonnice musiało się gdzieś znajdować , trzeba było je tylko znaleźć. Ze względów bezpieczeństwa postanowiliście się nie za bardzo nie rozdzielać więc poszukiwania wejścia odbywały się w grupie. Zaczęliście od głównego budynku świątyni. Magnus, Tellan, Elise, Kurt, Ecoliono, Koko i Morte wszyscy kawałek po kawałku przeszukiwaliście świątynie przyglądając się ścianom i podłogom. Zaglądaliście za obrazy, obmacywaliście posągi i płaskorzeźby, przesuwaliście ławy i klęczniki, szukaliście ruchomych mechanizmów, dźwigni i tym podobnych. Poszukiwania szły bardzo słabo do momentu aż Magnus postanowił wykorzystać swoje zmysły magiczne aby wyśledzić drobiny mrocznych mocy. Wtedy bardziej przypadkiem niż świadomie czarodziej pociągnął za sznurek przy dzwonku do kaplicy. Po chwili gdzies od strony korytarza z kruchty do głównej nawy dało się słyszeć stuknięcie jakby zamka. Idąc tym tropem i tropiąc magiczny ślad śmierci Magnus dotarł do ściany z zawieszonym czarnym materiałem przypominającym gobelin z wyhaftowanym godłem Morra. Czarodziej odsunął ostrożnie materiał i jego oczom ukazały się uchylone kamienne drzwi oraz strome, wąskie schody wiodące na górę. Bez wątpienia było to wejście którego szukaliście. Ruchem dłoni Magnus przywołał wszystkich do wejścia pokazując swoje odkrycie. Tylko co dalej? Mimo przewagi liczebnej sytuacja nie zapowiadała się kolorowo. Po schodach na górę można było wchodzić tylko pojedynczo a i dla wojów zapowiadało to nie lada wyzwanie. Jeśli władcy zwłok czekali na was u szczytu schodów z gotową zasadzką to moglibyście wszyscy kolejno polec i nie osiągnąć celu. Jednak innej drogi na wieże nie było. Z drugiej jednak strony nie było też innej drogi ucieczki. Każdy kto chciał wydostać się z dzwonnicy musiał wyjść drzwiami przy których właśnie staliście. Istniało oczywiście jeszcze jedno rozwiązanie poza wchodzeniem na górę, znacznie prostsze jak się zdawało ale i bardzo poważne w skutkach. Można było zburzyć wieżę o ile Magnus użył by całej swojej mocy. Tylko co na to powiedział by Morr i władze miasta? W końcu nie chodziło o jakiś tam budynek w dzielnicy żebraków, a o święte miejsce kultu...>


Dylematy Religijne
_________________
Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Nie Cze 26, 2016 22:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Spojrzałem w kierunku Magnusa marszcząc brwi, zupełnie nie podobał mi się pomysł z skruszyć mury wieży i tak sprawić by runęła. Upadające fragmenty zniszczyłby nie tylko refektarz, skryptorium, kapitularz ale też klasztorną kaplice. Zburzenie świątyni było za wysoką ceną, jeśli mielibyśmy pokonać tych przeklętych heretyków. Spojrzałem na Magnusa i Tellan i westchnąłem ciężko, po czym się odezwałem.

-Magnusie, Pani rozumiem że bezpieczniej było by zniszczyć gniazdo tych plugawców tak by żaden z nich nie przeżył. Jednak jeśli to uczynimy to zniszczeniu ulegnie nie tylko sama wieża, ale też światy przybytek Morra. Jak że ostałem się ostatnim z wiernych Panu Śmierci to według praw świętego zgromadzenia, to ja jestem obecnie Przeorem tej świątyni. Chciałbym wierzyć że u szczytów wieży nie czeka na nas żadne zagrożenie, jednak po tym co się stało nie mogę pozwolić by cokolwiek komuś się stało - gdy tylko istniało jakieś inny sposób by powstrzymać tych przeklętników. Jednak jeśli ty Magnusie i Pani nie widzicie innego rozwiązania, uczyńcie to co uczynione być musi.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
harry
Chorąży
Chorąży


Do³±czy³: 05 Mar 2012
Posty: 732

PostWys³any: Sro Cze 29, 2016 16:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

SiÄ™ braciszki zabezpieczyli” PomyÅ›laÅ‚ Kurt gdy w koÅ„cu znaleźli ukryte drzwi. Nie kryÅ‚ frustracji w trakcie poszukiwaÅ„ oraz gdy zerknÄ… w górÄ™ ciasnej klatki schodowej. W takim miejscu mogli siÄ™ bronic nawet przed maÅ‚Ä… armiÄ…. Na szczęście gÅ‚owÄ™ miaÅ‚ nie tylko od podtrzymywania heÅ‚mu i od razu zaczÄ… myÅ›leć jak podejść bezpiecznie do góry. Potem mnich zÅ‚ożyÅ‚ swojÄ… propozycjÄ™. Kurt sÅ‚uchaÅ‚ z zaciekawieni i przerażeniem słów Ecolino. Co jak co nie czÄ™sto siÄ™ sÅ‚yszy jak kapÅ‚an proponujÄ™ zniszczenie wÅ‚asnej Å›wiÄ…tyni.
- E… czy ja dobrze sÅ‚yszaÅ‚em? Proponujesz rozwalenie wierzy wraz z poÅ‚owÄ… klasztoru? –TrochÄ™ przesadziÅ‚ ale jak z wierzy polecÄ… kamienie to nie wiadomo co siÄ™ ostoi. – Nie wiem jaki masz ukÅ‚ad ze swoim bogiem ale mnie to w to nie mieszaj. Za dÅ‚ugo żyjÄ™ na tym Å›wiecie żeby wiedzieć że to nie może siÄ™ skoÅ„czyć dobrze. Jak chcecie poleźć na górÄ™. Możecie na nas liczyć. Ale Ja nie piszÄ™ siÄ™ na demolkÄ™. Można tam poleźć. PoÅ‚amać jakÄ…Å› Å‚awÄ™ by mieć coÅ› na ksztaÅ‚t tarczy. Tellan ma ciężkÄ… zbrojÄ™, Ja mam moje pukawki. Może Magnus jakieÅ› czary osÅ‚onowe a i Morr może nie poskÄ…pi jakiegoÅ› bÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stwa. Można spróbować ich wykurzyć dym pójdzie pod górÄ™ i albo siÄ™ uduszÄ… albo wylezÄ…. Można ich przypilnować i donieść wÅ‚adzom Curone. I wtedy niech sobie nawet rozbierajÄ… klasztor kamieÅ„ po kamieniu. Mnie dość zamieszania jakiego narobiliÅ›my w porcie. MyÅ›licie że miejscowi puszczÄ… pÅ‚azem dwa takie zdążenia w kilka dni?
_________________
Przyjaciel czy wróg? --> Kurt, człowiek
Przeznaczenie czy Przypadek --> Rudolf "Rudi" von Karien
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Sro Cze 29, 2016 20:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Spojrzałem tylko na najemnika i powiedziałem ponuro.

-Nie zrozumiałeś mych słów synu, zniszczenie wieży uznaję za absolutną ostateczność - nie odważył bym się nigdy zniszczyć świętego przybytku Morra. Może i nie są mi znane prawa wojny, ale wiem że wróg który skrył się za tymi murami jest silny i nie zawaha się użyć najplugawszych mrocznych rytuałów by nas powstrzymać. Oczywiście możemy zaatakować tych przeklętników, lecz nie wiedząc co nas czeka tam na szczycie wieży - możemy skazać się na niepotrzebną porażkę i śmierć. Uznaję że zawiadomieni władz miasta było by najrozsądniejszym pomysłem w tym momencie, lecz nim mieszkańcy zdążą przyjść nam z odsieczą to ci plugawcy już dawno zdążą zebrać armie posłusznych im nieumarłych i rusza na miasto siejąc śmierć i zniszczenie - nie możemy pozwolić by to się stało. Jeśli wszyscy tu obecni na to się zgodzą i zaatakujemy wieże, to nim zrobimy to może warto wykurzyć tych heretyków dymem i ogniem jak mówiłeś. Potem korzystając z pomocy Magnusa i jego magi i zimnej stali, możemy zaatakować wieżę. Ja w tym czasie zajmę się nieumarłymi i odeślę ich do krainy Morra tak by już nikomu nie zagrażały.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Arya
Klucznik
Klucznik


Do³±czy³: 12 Lip 2012
Posty: 683

PostWys³any: Pon Lip 04, 2016 21:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Ja również nie mam zamiaru niszczyć własności Morra. Ogień i dym mogą pomóc o ile Ci do góry nie są już martwi..- Tellan odezwała się po chwili zamyślenia.- Jeśli chcemy sprawdzić co dzieje się do góry to chyba nie mamy innego wyjścia jak wejść tam po prostu jeden za drugim. Czy ty Magnusie możesz niepostrzeżenie zakraść się jak najbliżej i zorientować w sytuacji? Ja w tym czasie poszukam czegoś większego co może posłużyć za tarczę. -Wojowniczka rozglądała się za solidnym kawałkiem czegoś co mogłoby dać ochronę chociażby przed pierwszym atakiem- Elise powinna oddalić się stąd dla własnego bezpieczeństwa i przy okazji zawiadomić kapłanki Shaylii o sytuacji jaka ma miejsce w świątyni. - spojrzała w kierunku dziewczyny.
_________________
Przyjaciel czy Wróg : Tellan
Przeznaczenie czy przypadek?: Erin
.........................................................................
"One must feel chaos within, to gi­ve bir­th to a burning star"
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Stalowy
Namiestnik
Namiestnik


Do³±czy³: 31 Paz 2010
Posty: 1246

PostWys³any: Wto Lip 05, 2016 23:20    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dla Magnusa tak naprawdę nie było dyskusji.

- Macie nad czym rozprawiać. Odpowiedź jest oczywista. Jasna jak słońce na niebie. Zaraz wracam.

Szybko czarodziej skradł całusa Elise i machnął ręką jakby osłaniał się płaszczem, po czym ruszył po schodach bezgłośnie, a wzrok towarzyszy ślizgał się po jego sylwetce, nie mogąc uchwycić jego postaci. Jakby był tak naprawdę częścią tła, a nie człowiekiem.

Czarodziej pochylił się i dłońmi dotknął stopni wspinając się prawie na czworaka. W ten sposób rozkładając swoją wagę na dodatkowe dwa punkty podparcia mógł przemieszczać się jeszcze płynniej i ciszej. Zaklęcie Skradności bądź co bądź tylko wspomagało wysiłki czarodzieja, musiał więc sam zachować daleko idącą ostrożność.
_________________
Przyjaciel czy wróg? - Rhunar Ragnison, Magnus Regenbogen
Lily et Pique - Gundrik Grundisonn
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Voltiur2
Basztowy
Basztowy


Do³±czy³: 16 Sty 2014
Posty: 133

PostWys³any: Wto Lip 05, 2016 23:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

< IdÄ…c ulicami miasta, miaÅ‚em wÄ…tpliwość co do podjÄ™tej, przez siebie decyzji. Które ostatnimi czasy, byÅ‚y dość wÄ…tpliwej moralnoÅ›ci. „Wszak nie powinienem, byÅ‚ dopuszczać siÄ™ morderstwa, tego biednego strażnika.” PomyÅ›laÅ‚em zbliżajÄ…c siÄ™ do karawany, która miaÅ‚a mnie zabrać w dÅ‚ugÄ… drogÄ™ powrotnÄ…. PodchodzÄ™ do kogoÅ› z zaÅ‚ogi karawany>

-Dzień dobry. Miałem się zgłosić do ochrony karawany. Rozmawiałem wczoraj z Panem Bruno Schultzem. Mam zająć jakieś szczególne miejsce?

<ZapytaÅ‚em, by upewnić siÄ™ gdzie chce mnie widzieć, mój nowy mocodawca. ZajmujÄ™ wyznaczone miejsce lub czekam w zależnoÅ›ci od słów, które usÅ‚yszÄ™. Sprawdzam czy mam wszystko co potrzebne oraz stan swoich rzeczy. ”BywaÅ‚o lepiej… Wszystko przez tego cholernego ksiÄ™cia z kamienioÅ‚omu. Niech piekÅ‚o pochÅ‚onie, jego, hrabinÄ™ i wszystkich ich popleczników. PomyÅ›laÅ‚em rozglÄ…dajÄ…c siÄ™ po okolicy. WÅ‚aÅ›nie! Przecież Elbereth miaÅ‚a dla mnie informacje o hrabinie. Jakże wielka szkoda, że nie ma jej w zasiÄ™gu oczu. Jednak któż wie? Może uda siÄ™ jÄ… kiedyÅ› spotkać? Na pewno poszukam jej w imperium. Wszak mówiÅ‚a coÅ› o Jilii, którÄ… chyba chciaÅ‚a znaleźć...>
_________________
Przyjaciel czy Wróg?-Viktor Sombra Hark
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Blackswordsman
Mod Bestii
Mod Bestii


Do³±czy³: 18 Sty 2005
Posty: 3965
Sk±d: Brama wymiarów północnego bieguna:)

PostWys³any: Nie Lip 10, 2016 10:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

<ÅšwiÄ…tynia, Magnus>


<Czarodziej musiał mieć jakiś plan bo pocałował bardkę z zaskoczenia po czym stał się niewyraźny, w końcu zniknął na schodach wiodących na wieżę. Magnus ruszył na czworakach i zwinnie niczym kuna leśna lub kot wspinał się po schodach na górę. Już po kilku metrach mężczyzna o mało nie wpadł w zastawioną pułapkę. Cienki sznurek z szarymi dzwonkami ledwo rzucił się Magnusowi w oczy. Czarodziej ostrożnie przeszedł nad przeszkodą i kontynuował wspinaczkę. Schody zakręciły dwa razy kiedy Magnus położył dłoń na śliskim stopniu i stracił równowagę uderzając brodą o kamień przygryzając sobie dziąsła. Poziom irytacji tęczowego wzrósł. Przyglądając się uważnie schodom czarodziej dostrzegł, że kilka z nich posmarowanych jest jakimś przezroczystym śluzem. Gdyby zamiast na czworakach ktoś poruszał się na dwóch nogach i stanął by na "pułapce" niewątpliwie poślizgnął by się i poleciał na łeb w dół lub najlepszym wypadku wybił by sobie zęby. Omijając te przeszkodę magister magii szedł dalej na czworakach. Cisza panująca na wieży była niepokojąca. Magnus nagle syknął z bólu kiedy coś rozcięło jego prawe przedramię. Kamienne ostrze wystające z boku było prawie niewidoczne zlewając się ze schodami i ścianą. Dopiero teraz kiedy kamienny występ był pokryty krwią można go było wyraźnie dostrzec, wystawał prawie na łokieć od prawej. Krew drobną stróżką ściekała po ręce czarodzieja, nic groźnego ale bardzo rozpraszające. Mężczyzna zamarł nasłuchując. Zdawało się, że szczyt wieży jest już tuż tuż , może dwa, trzy zakręty. Do uszu magistra dotarły szepty.>

-Mówię ci, zabierajmy księgi i wynośmy się zanim cały garnizon Couronne zwali się na nas. Tamci pewnie poszli już na nas donieść...

<Cichy niski pomruk przerwał jakby wypowiedz mężczyzny. Odezwał się drugi głos.>

-Nie, nie dopóki nie skończymy naszej pracy. Taka okazja może się już nie powtórzyć...

<Regenbogen postanowił przyjrzeć się wszystkiemu z bliska, zawiązał więc chustę na krwawiącej ręce i cichutko podszedł wyżej. Pokonawszy ponad tuzin stopni wreszcie dostrzegł koniec schodów a na jego szczycie coś co przypominało człowieka częściowo obdartego ze skóry i mięśni człowieka który trzymał w rękach dzwon. W tym samym momencie ów "człowiek" cisnął przedmiotem w czarodzieja zanim ten zdołał zareagować. Zaskoczony czarodziej wpadł w panikę i zamiast uciekać zasłonił się ręką. Metalowy pocisk zgruchotał lewe przedramię Regenbogena, przeleciał nad nim i z hukiem ,i dzwonieniem spadał dalej ze schodów. Czarodziej fiknął koziołka w tył uderzając głową o kamienne stopnie i stracił przytomność osuwając się w dół...>


<...Nie wiadomo na jak długo czarodziej "zasnął" ale obudził się powykręcany w dziwnej pozycji na schodach z nogami ku górze i głową w dół. Obolały i zdezorientowany Magnus zastanawiał się dlaczego jeszcze żyje. Lewa ręka strasznie bolała i była zdrętwiała,głowa pękała jak po ciężkim kacu i lepiła się od krwi. Czyżby myśleli , że umarł i zostawili go w tej pokracznej pozycji??>

-Głupi twór.. Miał czekać aż ktoś się pojawi a nie ciskać na oślep. Następnym razem stwórz coś bardziej rozumnego... Śpieszmy się zanim wlezą na górę, teraz to już na pewno znaleźli wejście.

-On musiał coś zobaczyć zapominasz ,że oni też władają magią... Pilnuj wejścia, sam sobie poradzę...


<ÅšwiÄ…tynia, Tellan, Kurt, Ecoliono>

<Po tym jak Magnus ruszył po schodach długo , długo nic nie było słychać i zaczęliście się niecierpliwić. W którymś momencie jednak rozległ się przeraźliwy hałas. Coś metalowego tłukło o kamienie wydając głośne nieregularne dźwięki, które się zbliżały. Cokolwiek to było zapowiadało się źle. Najpierw posypały się drobne kamienne okruchy , wieża się trzęsła i dudniła jakby ktoś szalony uderzał w różnego rozmiaru metalowe kotły. Raz dźwięki zdawały się głuche by za chwilę brzmieć czysto metalicznie. Po kilku chwilach doszło do tego dzwonienie jakby dzwoneczków przy saniach. Przerażony Ecoliono nie wiedział co się dzieje kiedy Tellan szarpnęła go mocno za habit i pociągnęła do tyłu. Tak samo mocno szarpnął Koko Kurta kiedy z odłamkami schodów z wielkim metalicznym łomotaniem, przy akompaniamencie dzwoneczków, wypadł ze schodów pokiereszowany, obity i pęknięty dzwon kościelny. Można by rzec nieduży, jednak na tyle duży by powalić każdego lub nawet zabić jeśli trafiłby odpowiednio. Hałas wreszcie ustał, a dzwon opleciony sznurkiem z małymi dzwoneczkami zakręcił się i zatrzymał na podłodze. Z góry spadło jeszcze kilka kamiennych odłamków po czym zapadła grobowa cisza. Regenbogena nie było ani widać ani słychać, chyba że to właśnie był znak od czarodzieja aby wchodzić na górę. >

-Magnus!! <Krzyknęła Elise i wybiegła ze świątyni jakby wiedział coś czego inni nie wiedzieli lub czegoś się przestraszyła. Wygląda na to, że udała się po pomoc. >

-Kurt, nadal czekamy? Nie podoba mi siÄ™ sterczenie tutaj kiedy coÅ› siÄ™ dzieje...



<Viktor>

<Zostałeś przydzielony do trzeciego wozu licząc od frontu. Siedzisz teraz na koźle z jakimś bretończykiem odzianym w pomiętą koszulę , wełnianą ,brudną kamizelkę , wytarte skórzane spodnie oraz solidne buty. Za pasem ma nóż i toporek. Mężczyzna jest niższy od ciebie ale krępej budowy. Na lewym przedramieniu ma tatuaż. Jedziecie w ciszy, gdzieś z przodu ludzie opowiadają sobie jakieś zabawne historie po bretońsku, zanosząc się śmiechem. Bruno Shultz podróżuje w ostatnim wozie ,tam gdzie znajduje się zaopatrzenie. Jeszcze nie wiesz co przewozicie ale to raczej ciężkie rzeczy, bo wozy zostawiają głębokie ślady mimo utwardzonej drogi. Miasto zniknęło już za horyzontem a wy jedziecie wzdłuż rzeki. Droga jest prawie pusta. Od czasu do czasu mija was jeden lub kilku jeźdźców jadących w tym samym kierunku co wy. Z przeciwka na razie nie widać nikogo. Po rzece płynie statek holowany przez woły maszerujące tuż przy brzegu z obu stron rzeki. Na polach chłopi pracują w pocie czoła przygotowując ziemię do sadzeni i siewu po zimie. Zapowiada się na długą i nudną podróż. Słońce świeci wam za plecami, dzień będzie raczej ciepły...>

_________________
Jestem mieczem i zbrojÄ…. Moja droga tam gdzie krew.

MG tu i tam ^^
#Sesja Przekleństwo Wzgórz Hager Gatz
#Sesja Miasto Darrow
#Sesja Wichry Aderus
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ Wy¶lij email
Orthan
MÅ‚odszy Prochowy
MÅ‚odszy Prochowy


Do³±czy³: 17 Lip 2014
Posty: 202

PostWys³any: Pon Lip 11, 2016 02:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie byłem pewny co się stało, nasilający się metaliczny łoskot, głuche dudnienie i pobrzękiwanie. Potem coś silnie uderzyło o ziemie i zapadła cisza. Chwilę wcześniej Tallen pochwyciła mnie, tak że cudem uniknąłem zgniecenia i poranienia przez spadający ciężki kawałek żelastwa. Podziękowałem tylko skinięciem głowy, gdyby nie spostrzegawczość Tallen - nie wyglądał bym teraz najlepiej.

Jeśli Magnus wpadł w jakieś poważne tarapaty to należało mu pomóc, jednak musieliśmy uważać nie wiadomo było co nas czeka na szczycie wieży.
Przeklęci nekromanci na pewno nie chcieli by ktoś niepowołany dostał się do ich wieży, więc należało się spodziewać że dostanie się tam nie będzie takie łatwe . Jednak nie baczą na niebezpieczeństwo, ruszyłem za Tallen i Kurtem na szczyt wieży - mając przy tym nadzieję że Magnusowi nic się nie stało.
_________________
Ecoliono d'Elhuyer-Sesja Przyjaciel czy Wróg


Ostatnio zmieniony przez Orthan dnia Czw Lip 14, 2016 11:45, w ca³o¶ci zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora Wy¶lij prywatn± wiadomo¶æ
Wy¶wietl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez mo¿liwo¶ci zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum forum.drachenfels.pl Strona Glowna -> Przyjaciel czy Wróg? Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Id¼ do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 36, 37, 38 ... 41, 42, 43  Nastêpny
Strona 37 z 43

 
Skocz do:  
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów
Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach
Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów
Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów
Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group