Na wstępie pragnę powitać wszystkich czytelników. Dzisiaj na tapecie widnieje drugi tom przygód Gaunta i jego Duchów z angielskojęzycznego omnibusa The Lost (a dziewiąty w całym cyklu), zatytułowany His Last Command.
"Returning from a long mission on a Chaos world, Commissar Gaunt finds that his old regiment, Gaunt’s Ghosts, has been disbanded and redeployed under a charismatic new commander. When the fighting becomes bitter, Gaunt is finally reunited with his men as the Imperial forces make one last desperate attempt to hold the line against the invaders."
Po odskoczni, jaką była akcja w stylu komando na Gereonie, wracamy do "normalności" - czyli wielkich bitew i manewrów armii Imperialnej Gwardii. Po wykonaniu swej misji na Gereonie (i wydostaniu się z tej przeklętej, umierającej w uściskach Chaosu planety), Gaunt i jego drużyna powracają do "wielkiego świata" jakim jest krucjata w Światach Sabbat. Tym razem, wojenne losy rzucają Duchy na Ancreon Sextus; planetę, gdzie wyznawcy Chaosu, w tym Krwawy Pakt i różniste potwory będące wytworem plugawej technologii i mrocznych rytuałów, okopali się w potężnych "step-cities" (ang. "miasta schodowe") - olbrzymich, skalnych konstrukcjach dzielących się na poszczególne "przedziały" różniące się między sobą terenem i mikroklimatem.
Podobnie jak w przypadku "Traitor General", "His Last Command" dzieli akcję na dwie grupy bohaterów. Pierwszą jest Ibram Gaunt i jego komandosi, drugą reszta regimentu (która notabene przeszła interesującą przemianę - zainteresowanych odsyłam do książki). Wraz z biegiem akcji obie grupy wreszcie dokonują połączenia i wspólnie działają na szkodę Chaosu, jak Bóg-Imperator przykazał.
Wprawdzie akcja jest wartka (co jest chyba sztandarową cechą prozy Dana Abnetta), konkretna i poczytna, to widać wyraźnie, że pisarz chyba miał zadyszkę przy pisaniu tego tomu. Zaczyna się bardzo dobrze i przedstawia czytelnikowi interesującą intrygę o niepewnych i szeroko zakrojonych skutkach dla Ibrama Gaunta i jego Duchów - jednakże ten motyw zostaje rozwiązany już w połowie noweli, i to w zdecydowanie zbyt prosty sposób. Reszta książki sprowadza się do niezbyt porywających scen bitwy i masakry, opisanych przez autora pobieżnie i z grubsza. Pomimo takich perełek, jak zastosowanie przez Arcywroga szalonych i ciekawych konstruktów, to całość wypada co najwyżej średnio. Teren, w jakim przyszło się Gwardzistom tłuc z Krwawym Paktem nie został należycie wyeksponowany. Gdzieś przewalają się jego opisy, ale nie wpływają one w znaczący sposób na akcję. Natomiast intryga o której pisałem powyżej miała wielki potencjał, jednakże została zdecydowanie za szybko rozwiązana.
Ogółem patrząc, dziewiąta nowela jest słabszym ogniwem w cyklu, podobnie jak pierwsze dwie. Rozwiązania fabularne i miejsce akcji miały ogromny potencjał, który został, brutalnie mówiąc, zmarnowany. Mimo wszystko, książka wyjaśnia pewne wątki związane z "Traitor General" i jest kontynuacją całego cyklu. Jest to także książka, gdzie Duchy Gaunta są poddane bardzo znaczącej przemianie, dlatego polecam lekturę wszystkim fanom cyklu. Jeśli nie jesteś zagorzałym czytelnikiem sagi, nie radzę jej zaczynać od tego tomu. _________________ Ulfir Egillsson, Norsmen -Wichry Północy
Nie mo¿esz pisaæ nowych tematów Nie mo¿esz odpowiadaæ w tematach Nie mo¿esz zmieniaæ swoich postów Nie mo¿esz usuwaæ swoich postów Nie mo¿esz g³osowaæ w ankietach